Nie masz konta? Zarejestruj się

Zawiedliśmy się na Arkicie

03.06.2003 00:00
O tym, że gmina zamierza sprzedać działki pod budowę supermarketu, dowiedzieliśmy się z „Przełomu”. Dlaczego burmistrz Arkit nie porozmawiał z nami na ten temat? – pytają rozgoryczeni libiąscy handlowcy skupieni w Grupie Inicjatywnej Zrzeszenia Kupców Gminy Libiąż.
O tym, że gmina zamierza sprzedać działki pod budowę supermarketu, dowiedzieliśmy się z „Przełomu”. Dlaczego burmistrz Arkit nie porozmawiał z nami na ten temat? – pytają rozgoryczeni libiąscy handlowcy skupieni w Grupie Inicjatywnej Zrzeszenia Kupców Gminy Libiąż.
Jan Rak, właściciel sklepów w Libiążu, występuje w imieniu Grupy. Przyznaje, że informacja o przetargu wisiała na tablicy ogłoszeń w urzędzie.
- Ale kto z nas ma czas chodzić do gminy i czytać ogłoszenia? Pracujemy przecież po kilkanaście godzin dziennie. Wiemy, że burmistrz działał zgodnie z prawem, ale zwykła uczciwość wymagałaby powiadomienia nas o planach gminy – podkreśla Jan Rak.
Handlowcy z Grupy Inicjatywnej chcieliby, by burmistrz wstrzymał się z rozstrzygnięciem przetargu na sprzedaż działek. Planują zarejestrować swoje zrzeszenie.
- Mamy listę ze 150 podpisami handlowców z naszej gminy. Wszyscy są przeciwni budowie supermarketu w Libiążu. Te 150 sklepów to około 600 miejsc pracy. Wiemy, że powstanie w naszym mieście supermarketu będzie oznaczać upadek małych sklepów. Wiele osób może stracić pracę. Doprowadzi to do degradacji całego miasta. Ludzie nie będą chodzić do fryzjera, kawiarni, bo nie będzie ich na to stać. Więc i te punkty upadną. I tak po kolei – przedstawia swoją wizję przedsiębiorca.
Handlowcy nie wierzą zapewnieniom burmistrza, że nikt nie straci pracy z powodu powstania w Libiążu supermarketu. Nie wierzą też, że w supermarkecie pracę znajdą mieszkańcy Libiąża. Uważają, że zatrudnione zostaną osoby wytypowane przez urząd pracy, często spoza gminy.
- Od czasu do czasu właściciele małych sklepów dają zarobić bezrobotnym zlecając im drobne roboty, chociażby sprzątanie. Trudno liczyć na coś podobnego ze strony supermarketów – twierdzi Jan Rak.
- Dziwimy się, że gmina cały czas sprzedaje działki drobnym handlowcom pod budowę sklepów i jednocześnie ubija interes z supermarketami. To jest bez sensu. Na naszym lokalnym rynku handlowym już jest ciasno. Tymczasem burmistrz stwarza warunki pod powstanie kolejnych małych sklepów i jednocześnie ściąga do miasta supermarket. Do tej pory czuliśmy się chronieni przez burmistrza Arkita. Obiecywał nam, że będzie dbał o lokalny biznes. Zawiedliśmy się na nim – dodaje.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 22 (583)
  • Data wydania: 03.06.03

Kup e-gazetę!