Nie masz konta? Zarejestruj się

Agencja rozwoju nadziei S.A.

20.05.2003 00:00
Sytuacja w Agencji Rozwoju Ziemi Chrzanowskiej S.A. jest coraz trudniejsza. Dwa lata temu spółka utraciła płynność finansową. Za cztery miesiące tego roku strata wynosi 24 tys. zł.
Sytuacja w Agencji Rozwoju Ziemi Chrzanowskiej S.A. jest coraz trudniejsza. Dwa lata temu spółka utraciła płynność finansową. Za cztery miesiące tego roku strata wynosi 24 tys. zł.
O przyczynach finansowej zapaści mówił na posiedzeniu komisji rewizyjnej trzebińskiej rady prezes ARZCh Kazimierz Szostek.
Czekanie na kapitał
- Naszą główną bolączką jest brak ścisłej współpracy z akcjonariuszami, z których większość stanowią samorządy. Wyjątkiem jest Trzebinia. Nie mamy też stałych źródeł dochodu. Również nasza oferta szkoleniowa nie spotkała się z większym zainteresowaniem. Najlepszy dowód, że starostwo będące głównym udziałowcem, tylko raz skorzystało z możliwości przeprowadzenia szkolenia w inkubatorze. Do tego dochodzi brak kapitału. By występować o granty, subwencje czy kredyty, trzeba przedstawić zaświadczenie o niezaleganiu z podatkami. Tymczasem mamy zaległości wobec ZUS-u i urzędu skarbowego – tłumaczył Kazimierz Szostek.
Zdaniem prezesa, spółka zainicjowała wiele przedsięwzięć, jednak akcjonariusze nie wyrazili zainteresowania, by je wdrożyć. Na dowód przytacza opracowaną przez ARZCh dokumentację lokalnego centrum biznesu i funduszu poręczeń kredytowych.
Bez koncepcji
- Spore nadzieje wiążemy z powstaniem chrzanowsko-trzebińskiego parku przemysłowego. Jest szansa na to, że pilotująca to przedsięwzięcie Agencja Rozwoju Przemysłu, dokapitalizuje nas, przekazując hotel Lipsk w Libiążu i stary szpital w Chrzanowie – poinformował prezes Szostek.
Nie wykluczył możliwości zmiany nazwy agencji i przekształcenia jej w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością.
- Utrzymywanie Agencji w obecnej strukturze kapitałowej nie ma sensu, bo starostwo nie posiada koncepcji na jej funkcjonowanie. W tej sytuacji powołanie nowego podmiotu tylko wtedy przyniesie efekt, gdy udziałowcy będą wiedzieć, co tak naprawdę chcą osiągnąć – stwierdził przewodniczący rady nadzorczej ARZCh Sławomir Kruk.
Przyznał, że Agencja była izolowana od informacji gospodarczej, a jej pracownicy o wielu posunięciach dowiadywali się z prasy.
Nie przecięli wrzoda
- Nie szczędziliśmy funduszy dla Agencji. Słyszeliśmy, że przysporzy to gminie pieniędzy, nawet twardej waluty. Trzeba jasno stwierdzić, że nasze fundusze zostały przejedzone, a zakupiony za nie sprzęt sprzedano za psie pieniądze. Czy w tej sytuacji możemy dać Agencji jeszcze raz kredyt zaufania? – zastanawiał się przewodniczący komisji Włodzimierz Korczyński.
- Gdzie były kolejne rady nadzorcze? Nie zrobiono nic, by przeciąć tego wrzoda – denerwował się Franciszek Wołoch.
- Uważam, że Agencja jest potrzebna. Tyle, że jako gmina mamy w niej mniejszościowe udziały i nie do nas należy podejmowanie ostatecznych decyzji. Moim zdaniem, z ich podjęciem należy się wstrzymać do czasu, aż zapadnie decyzja o parku przemysłowym. Padły zarzuty, że rada nadzorcza nic nie zrobiła. Pewne działania były podejmowane. Na przykład do 2001 r. agencja mieściła się w budynku PEC-u, za który płacono 4 tys. zł miesięcznego czynszu, i w inkubatorze. Obecna rada nadzorcza doprowadziła do utworzenia jednego biura w inkubatorze – przypomniał Adam Adamczyk.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 20 (581)
  • Data wydania: 20.05.03

Kup e-gazetę!