Nie masz konta? Zarejestruj się

Wieś nie wiedziała

06.05.2003 00:00
W byłej jednostce wojskowej w Bolęcinie ma powstać ośrodek dla dzieci i młodzieży uzależnionych od narkotyków. Mieszkańcy nie życzą sobie jednak takiego sąsiedztwa.
W byłej jednostce wojskowej w Bolęcinie ma powstać ośrodek dla dzieci i młodzieży uzależnionych od narkotyków. Mieszkańcy nie życzą sobie jednak takiego sąsiedztwa.
W połowie kwietnia starosta Wiktor Cypcar za symboliczną złotówkę wydzierżawił krakowskiemu Monarowi 68 arów gruntu wraz ze stojącymi tam obiektami. Umowa obejmuje część koszar, izbę chorych, garaż i magazyn.
- Będzie to jedyna w Polsce południowej placówka, gdzie leczeni będą nieletni. Powstanie ośrodek o charakterze zamkniętym. Staramy się, by finansował ją Narodowy Fundusz Ochrony Zdrowia. Docelowo ma mieszkać i leczyć się w niej około 40 młodych ludzi, nie tylko z powiatu chrzanowskiego, ale z całej Polski. W kwestii leczenia uzależnień nie ma rejonizacji. Terapia potrwa od roku do 18 miesięcy. Podopieczni ośrodka będą mogli opuszczać jego teren tylko w towarzystwie opiekuna. Zapewni się im możliwość kontynuowania nauki – mówi Marek Zygadło, kierownik Centrum Terapii Narkomanów przy oddziale regionalnym Monar w Krakowie.
Zdaniem Zygadły, ośrodek rozpocznie działalność już w grudniu tego roku. By jednak ruszył, potrzebny jest remont wydzierżawionego budynku. Najbardziej pilne prace to: remont dachu oraz adaptacja pomieszczeń do potrzeb pensjonariuszy. W grę wchodzi budowa ścianek działowych, wstawienie regipsów, zerwanie płytek PCV. Kierownictwo krakowskiego Monaru myśli też o utworzeniu w ośrodku szkoły. Koncepcję zagospodarowania budynku i terenu przygotują za darmo architekci. Kierownik Monaru twierdzi, że nie zrobiono jeszcze szczegółowego kosztorysu.
- Wszelkie roboty remontowe wykonają pacjenci istniejących ośrodków Monaru. Będzie to rodzaj terapii poprzez pracę. O materiały budowlane będziemy starać się u sponsorów – mówi kierownik Zygadło.
W ośrodku może znaleźć zatrudnienie kilkanaście osób, m.in. terapeuci, pielęgniarki i lekarze. O rekrutacji kadr zdecyduje kierownik placówki, a ten dopiero będzie wybrany w drodze konkursu. Jednym z kryteriów wyboru okaże się koncepcja prowadzenia ośrodka, jaką zaprezentuje kandydat. Na razie więc żadnych stanowisk w Bolęcinie nie obsadzono.
Wszystko wydaje się już zaplanowane. Problem jednak w tym, że o projektach utworzenia monarowskiego ośrodka nie zawiadomiono gospodarza wsi. Sami zaś mieszkańcy nie chcą, by w ich sołectwie działała tego typu placówka. Czują się zagrożeni jej sąsiedztwem.
- Nikt z nami niczego nie konsultował. O zapędach starostwa dowiedziałem się przypadkowo na CPN-ie. Nie godzimy się na nic takiego – mówi Bronisław Grondal, nowy sołtys Bolęcina i zapowiada, że zwoła w tej sprawie specjalne zebranie wiejskie.
- Będziemy protestować. Zbierzemy podpisy i wyślemy je do starostwa –ostrzega i dodaje, że mieszkańcy czują się zagrożeni.
Zdaniem kierownika Zygadło, nie ma powodów do lęku.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 18 (579)
  • Data wydania: 06.05.03

Kup e-gazetę!