Nie masz konta? Zarejestruj się

Smutny rekord głupoty

22.04.2003 00:00
Pożar rafinerii nie przysporzył nam tylu strat w sprzęcie, co pożary traw – zaznacza kpt. Marek Bębenek, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Chrzanowie.
Pożar rafinerii nie przysporzył nam tylu strat w sprzęcie, co pożary traw – zaznacza kpt. Marek Bębenek, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Chrzanowie.
Ciężkim samochodom strażackim trudno jeździć po polnych wertepach. Niszczy się podwozie, układy jezdne i hamulcowe. Komenda PSP ma tylko jeden mały samochód terenowy – nissana patrol. Podobny pojazd mają ochotnicy w Psarach. Do większości akcji gaszenia płonących traw wyjeżdżają zwykle ciężkie stary i jelcze.
Strażacy alarmują, że ten rok jest rekordowy jeśli chodzi o pożary.
Od stycznia do połowy kwietnia wozy strażackie wyjeżdżały do 520 pożarów. Jeden wyjazd kosztuje od 500 do 600 zł. Gorący okres zaczął się z nadejściem wiosny. Od 18 marca do 14 kwietnia strażacy ugasili aż 414 pożarów – 290 małych, 117 średnich i 6 dużych. Ogień zniszczył w całym powiecie ponad 606 ha gruntu. Straż interweniowała w gminie Chrzanów aż 129 razy. Najwięcej spalonej ziemi pozostało w gminie Trzebinia, gdzie w niecały miesiąc spalił się teren o powierzchni prawie 201 ha.
- Smutny to rekord. Jesteśmy w czołówce w Małopolsce. Zbiorowa piromania nie wchodzi w grę. Nasz powiat był zawsze terenem przemysłowo-rolniczym. Nigdy nie było tu wysokiej kultury rolnej – mówił kapitan, doszukując się powodów, dla których ludzie wypalają trawy.
Najmniej pożarów traw jest w gminie Babice.
Nie pomagają ani apele strażaków, ani komunikaty o dwóch ofiarach, które zabił ogień.
Wypalanie traw wygląda początkowo niegroźnie. Niewiele jednak potrzeba, by sytuacja wymknęła się spod kontroli. Mały pożar łatwo może przerodzić się w ogromny, zwłaszcza, gdy od płonących traw zajmą się lasy.
- Jesteśmy jednym z nielicznych powiatów, który ma I kategorię zagrożenia pożarowego lasów – ostrzega kpt. Bębenek.
W połowie kwietnia palił się las pomiędzy Libiążem a Żarkami. Na trzy godziny trzeba było zablokować drogę. Mało tego. Mogło dojść do tragedii, bo pękł główny gazociąg i istniało ryzyko, że zapali się gaz. Początkiem tego pożaru było wypalanie traw.
W krytycznych sytuacjach strażacy korzystają z pomocy lotników. Godzinny udział samolotu w akcji gaszenia ognia kosztuje 10 tys. zł.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 16 (577)
  • Data wydania: 22.04.03

Kup e-gazetę!