Nie masz konta? Zarejestruj się

Czarna środa

22.04.2003 00:00
Strażacy z Myślachowic nie pamiętają takiego popołudnia. Najpierw zapalił się dom przy ulicy 22 Lipca. Gdy dogaszali zgliszcza, otrzymali wezwanie do pożaru budynku przy ul. Olkuskiej.
Strażacy z Myślachowic nie pamiętają takiego popołudnia. Najpierw zapalił się dom przy ulicy 22 Lipca. Gdy dogaszali zgliszcza, otrzymali wezwanie do pożaru budynku przy ul. Olkuskiej.
W środę, około godziny 16.30, strażacy z OSP Myślachowice otrzymali informację, że pali się budynek przy ulicy 22 Lipca. Pięć minut później byli już na miejscu. Potem dojechali ich koledzy z chrzanowskiej PSP, którzy przejęli dowodzenie.
- Palił się pokój i przedpokój. Przeszukaliśmy oba pomieszczenia w aparatach tlenowych. Do gaszenia zużyliśmy 2 tysiące litrów wody. Niestety, spłonęło całe wyposażenie pokoju, okno i drzwi. Na szczęście nie dopuściliśmy do rozprzestrzenienia się pożaru na pomieszczenia zajmowane przez drugą rodzinę mieszkającą w tym budynku – relacjonuje naczelnik OSP Myślachowice, Jacek Woch.
Mężczyzna mieszkający samotnie w spalonych pomieszczeniach stracił cały dobytek.
- Byłem w sklepie, gdy usłyszałem, że pali się mój dom. Zaprószył się ogień z pieca. Straż przyjechała szybko, ale niewiele dało się uratować – mówi ze łzami w oczach 59-letni Józef Cyran.
Na razie mieszka u sąsiadów. Mówi, że postara się odbudować dom.
- Myślę, że pomogą sąsiedzi i opieka społeczna. Mam 520 zł renty i sam nie dam rady – stwierdza pogorzelec.
Nazajutrz po pożarze zastaliśmy go przy pakowaniu resztek spalonych rzeczy na traktor, który wywiózł cały jego dobytek na składowisko śmieci.
Gdy strażacy kończyli akcję przy ul. 22 Lipca, około osiemnastej dostali zgłoszenie o kolejnym pożarze. Tym razem płonął dach budynku przy ul. Olkuskiej.
- W gaszeniu pomagali nam strażacy z chrzanowskiej PSP i OSP w Psarach. Na szczęście udało się zminimalizować straty i nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia w budynku – informuje naczelnik straży.
- Byłam sama w domu z dziećmi. Akurat napaliłam w piecu. Nagle przybiegli sąsiedzi krzycząc, że pali mi się dach. Dobrze, że strażacy szybko przyjechali i opanowali ogień. Jestem też bardzo wdzięczna sąsiadom. Poinformowali mnie o pożarze i pomagali wylewać wodę, która dostawała się do środka przy gaszeniu. Od razu zebrali też pieniądze na odbudowę dachu – mówi Elżbieta Kaługa.
Strażacy z Myślachowic dawno nie mieli tak pracowitego dnia.
- Jestem od piętnastu lat strażakiem, ale nie przypominam sobie takiego nagromadzenia pożarów. Owszem, paliły się często trawy, ale nie domy. W tym roku wyjeżdżaliśmy do akcji już 36 razy – wylicza naczelnik OSP Myślachowice.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 16 (577)
  • Data wydania: 22.04.03

Kup e-gazetę!