Temperatura towarzysząca koncertowi byłego Skalda i jego rodziny była zmienna. Raz sięgała trzydziestej ósmej kreski, by zaraz potem opaść do trzydziestej piątej. Prawdziwa gorączka opanowała publiczność wówczas, gdy zabrzmiały największe przeboje braci Zielińskich, w tym ,,Medytacje wiejskiego listonosza” oraz ,,Prześliczna wiolonczelistka”.
Ponad stu sympatyków Jacka Zielińskiego przybyło w miniony piątek do Dworu Zieleniewskich w Trzebini. 57-letni artysta – jeden z filarów Skaldów, odnoszących sukces w połowie lat 60. i 70. – pojawił się w towarzystwie córki Gabrieli (wokal), syna Bogumiła (gitara) oraz zięcia Rafała (werble i przeszkadzajki). W ponadgodzinnym programie zatytułowanym ,,Cała jesteś w skowronkach” był czas na piosenki traktujące o przyrodzie, o kobietach, ale i o tęsknocie za domem. Tę ostatnią Jacek Zieliński dedykował bratu Andrzejowi, będącemu w ciągłych rozjazdach.
Po części, którą śmiało można nazwać refleksyjną, przyszedł czas na przypomnienie szlagierów sprzed wielu lat, wciąż „brzmiących” w uszach fanów zespołu. Dowodem były nieśmiałe próby wtórowania artyście, podejmowane przez w dużej części żeńską publiczność. Z uwagi na zbliżającą się wiosnę na zakończenie koncertu przywołano piosenkę opiewającą tę porę roku. Publiczność jednak nie dała za wygraną i wymusiła na artystach bis. Dla schłodzenia temperatury przypomniano przebój ,,Kulig”. Piosenkarz, instrumentalista i kompozytor w jednej osobie – Jacek Zieliński, w wigilię Dnia Kobiet parokrotnie składał obecnym na jego koncercie reprezentantkom płci pięknej życzenia wszelkiej pomyślności.