Rozmowa ze Sportowcem Roku Tomaszem Bobą, zawodnikiem KS Orły Chrzanów, uprawiającym sporty ekstremalne
Dlaczego zajął się pan sportami ekstremalnymi?
- Początkowo trenowałem triathlon, ale za namową obecnego prezesa klubu Wacława Kuchcińskiego zająłem się sportami ekstremalnymi. Udział w zawodach pozwala sprawdzić własne możliwości i wykazać się wszechstronnością. Chcąc coś osiągnąć, trzeba dobrze biegać, jeździć na rowerze, pływać kajakiem, wspinać się i znać podstawy orientacji. Trzeba systematycznie trenować. Tygodniowo zajmuje mi to około 15 godzin.
Czy podczas zawodów odczuwa się strach?
- Jestem przygotowany na różne niespodzianki, ale czasami trzeba stanąć przed rzeczywiście ekstremalnym zadaniem. Tak było choćby podczas zawodów w Chorwacji, których trasa liczyła 500 km. Najtrudniejszy był spływ kajakowy na rzece, na której były wodospady o wysokości sięgającej nawet 13 metrów. Trzeba było zrzucić kajak i skoczyć w dół. To było naprawdę duże wyzwanie.
Ile najdłużej przebywał pan w trasie?
- Podczas ubiegłorocznego Adventure Trophy razem z kolegami z drużyny spędziłem na trasie 69 godzin, z czego spaliśmy tylko 2 godziny. Ukończyłem zawody w dobrej formie, choć straciłem jakieś dwa kilogramy. Zajęliśmy drugie miejsce. To dotychczas mój największy sukces.
Jakie najbliższe plany?
- W tym roku po raz pierwszy rozgrywany jest Puchar Polski w sportach ekstremalnych. To cykl ośmiu imprez. Dwie z nich będą rozgrywane w naszym regionie. Już 29 marca czekają nas zawody w Krzeszowicach, a w czerwcu po raz pierwszy ogólnopolski rajd ekstremalny odbędzie się w Chrzanowie. Inauguracyjne pucharowe zawody, rozgrywane na Wybrzeżu, wygrałem razem z moim partnerem z drużyny Mirosławem Szczurkiem. Nie ukrywam, że chcemy zdobyć puchar. Wierzymy też w wygraną w Adventure Trophy, którego trasa w tym roku poprowadzi przez Beskid Żywiecki i Śląski.