Nie masz konta? Zarejestruj się

Nieletni czyli bezkarny

04.03.2003 00:00
Rozpad rodziny, brak kontroli rodziców nad postępowaniem dzieci – to główne przyczyny stale rosnącej przestępczości wśród nieletnich wskazane przez gości zaproszonych do udziału w redakcyjnej debacie.
Rozpad rodziny, brak kontroli rodziców nad postępowaniem dzieci – to główne przyczyny stale rosnącej przestępczości wśród nieletnich wskazane przez gości zaproszonych do udziału w redakcyjnej debacie.
Do udziału w rozmowie zaprosiliśmy Małgorzatę Baniak z KPP Chrzanów - specjalistkę do spraw nieletnich, Agnieszkę Zabawę - dyrektor Gimnazjum nr 2 w Libiążu, Ewę Penderę
- pedagog szkolną z Powiatowego Centrum Edukacyjnego w Chrzanowie, Mariolę Roman - zajmującą się sprawami uzależnień i patologii w Trzebini oraz Dariusza Pogodę - zastępcę komendanta policji w Libiążu.

Rodzina

Małgorzata Baniak: - Obserwujemy od pewnego czasu tendencję do rozpadu życia rodzinnego. Rodzina nie potrafi ze sobą rozmawiać. Matki i ojcowie są tak zabiegani albo zmęczeni, że brakuje im czasu na rozmowy z dziećmi. Przymykają oczy na pewne sprawy. Pierwsze niepokojące sygnały lekceważą lub tłumaczą jako próbę ingerencji szkoły i ograniczania wolności dziecka. Usprawiedliwiają nieobecności ucznia, nawet gdy są to wagary. Tłumaczą sobie, że wszystko jest w porządku, że dziecko sobie radzi, ma zajęcie. Kiedy jednak dochodzi do złapania ich dziecka jako sprawcy jakiegoś przestępstwa, rodzice mówią: to niemożliwe, winne na pewno nie jest moje dziecko. Przyznają policji rację dopiero w świetle przedstawionych dowodów.

Agnieszka Zabawa: - Nie ma już różnicy pomiędzy domem patologicznym a normalną rodziną. Młodzież ma pełną świadomość swoich praw. Niektórzy uczniowie mówią do mnie: przecież nic mi pani nie udowodni, bo nie złapała mnie pani za rękę, jestem nieletni.
Młodsi mają kontakty ze środowiskiem pełnoletnich przestępców.
Rodzice hurtowo wypisują usprawiedliwienia dla dzieci, tolerują wagary, nie przyjmują do wiadomości, że dzieje się coś złego. Uważają, że jeśli dziecko ma komputer, firmowe ciuchy, to właściwie na tym kończy się wychowanie. Nie rozmawiają z dziećmi, które niejednokrotnie mówią mi: a o czym ja mam z nimi gadać? To niepokojące.
W czasie rozmowy z matką chłopca, który pobił dotkliwie innego chłopaka, usłyszałam, że łom, który miał w plecaku, należał przecież do kolegi.

Ewa Pendera: - Rodzice przyjmują, że jeśli dziecko siedzi przed komputerem, to wszystko jest w porządku. Nie ma już podziału na dobre i złe domy. Najwięcej młodocianych przestępców mieszka na dużych osiedlach. Pochodzą m.in. z chrzanowskiego Południa, Trzebińskiej. Możemy przewidzieć czy będą problemy, jeśli wiemy skąd uczeń pochodzi.

Mariola Roman: - Jestem społecznym kuratorem sądowym i mam kontakt z rodzinami, w których już są problemy. Bardzo często rodzice mówią, że ich dziecko jest dobre, tylko uległo złemu wpływowi otoczenia. Wyznaczenie kuratora przez sąd, właściwie nie jest dziś karą.

Szkoła

Agnieszka Zabawa: - Wydaje mi się, że dyrektor ma obowiązek zgłosić policji, jeśli na terenie szkoły dojdzie do przestępstwa. Nie może się zasłaniać dobrym imieniem szkoły. Szkoła musi być bezpieczna od wewnątrz i zewnątrz. Takie rzeczy jak zamknięte drzwi czy nadzór woźnej nad szatniami, to u nas normalność. Staramy się przygotować na wszelkie możliwości, które mogą nas spotkać.
Na tym stanowisku nauczyłam się, że bardzo ważna jest współpraca z policją i strażą miejską.
Mamy rozpoznane środowisko uczniów, wiemy na co którego stać. To, że w naszej szkole było tyle zdarzeń, nie znaczy jednak, że jesteśmy szkołą bandytów, tylko, że głośno o tym mówimy.

Dariusz Pogoda: - Zgodnie z Kodeksem Postępowania Karnego dyrektor szkoły ma obowiązek zgłosić policji przestępstwo, jakiego dokonali uczniowie na terenie szkoły. Nauczyciele muszą wiedzieć, że nieznajomość prawa szkodzi, dlatego też muszą być świadomi, kiedy interweniować, a kiedy nie. Nie może dochodzić do takich absurdów, by szkoła zawiadamiała policję, że sama „nie wykryła sprawcy”. Uczulam również nauczycieli, by nie prowadzili dochodzeń we własnym zakresie.

Ewa Pendera: - Jak można mówić o wychowaniu, kiedy lekcja wychowawcza odbywa się obecnie raz na dwa tygodnie, a klasy są coraz liczniejsze? Do szkolnego programu nie można już dołożyć żadnych treści.

Alternatywa
dla młodych

Małgorzata Baniak: - Dzieci szukają określenia własnej tożsamości w nieformalnych grupach rówieśniczych, a nie w domu. Nazywam je szkolnymi subkulturami, choć tak naprawdę takimi nie są. I tu pojawia się problem dyskryminacji. Trzeba być modnym, iść do przodu. Część osób w takiej grupie uważająca się za silniejsze od reszty rówieśników, znajduje kozła ofiarnego i zaczyna dominować. Ofiarami stają się najczęściej dzieci słabe kondycyjnie i psychicznie.

Dariusz Pogoda: - Rozrywką dla młodzieży jest dziś picie piwa albo włóczęgostwo po ulicach. W domu młodzież się nudzi, bo rodzice ciągle pracują.

Agnieszka Zabawa: - W naszej szkole jest sporo różnorodnych zajęć pozalekcyjnych. Byliśmy dyspozycyjni przez całe ferie, jednak tych, którzy stwarzają problemy, nic nie przyciągnęło. To nie jest tak, że oni stoją i pukają, proszą – zróbcie coś dla nas. Choćbyśmy stanęli na głowie, to do nich nic nie trafi.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 9 (570)
  • Data wydania: 04.03.03

Kup e-gazetę!