Nie masz konta? Zarejestruj się

Podwyżki na wokandzie

25.02.2003 00:00
Na wypłatę zaległych podwyżek dla pracowników trzebińskiej służby zdrowia, gmina przeznaczy prawdopodobnie pieniądze zaplanowane na remont przychodni, zaciągnie też kredyt.
Na wypłatę zaległych podwyżek dla pracowników trzebińskiej służby zdrowia, gmina przeznaczy prawdopodobnie pieniądze zaplanowane na remont przychodni, zaciągnie też kredyt. Zdeterminowane pielęgniarki wystosowały indywidualne pozwy do sądu. Gmina jest im winna 722 tys. zł.
Dwa lata temu weszła w życie ustawa zapewniająca podwyżki pracownikom publicznej służby zdrowia o 203 zł. Pojawiły się jednak wątpliwości prawne dotyczące tego, kto ma wypłacić pieniądze. Rozstrzygnął je kilka tygodni temu Trybunał Konstytucyjny. Jego członkowie orzekli, że podwyżkę powinien wypłacić organ założycielski służby zdrowia. Gminom przysługuje jednak roszczenie zwrotu poniesionych kosztów wypłat od Skarbu Państwa za pośrednictwem kas chorych. Może to jednak trwać miesiące, a nawet lata.

Pozwali gminę
Niektóre samorządy już wcześniej wypłaciły podwyżki, inne czekały na orzeczenie Trybunału. Tak było w gminie Trzebinia, która musi teraz znaleźć pieniądze na wypłatę podwyżek dla pracowników byłego ZOZ-u (obecnie Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej), który w 2001 roku podlegał gminie. W maju tego roku sporządzono nawet listy wypłat podwyżek. Pracownicy nie dostali jednak pieniędzy, bo ZOZ był zadłużony i rozpoczął się proces jego przekształcenia. Teraz gmina będzie musiała wypłacić podwyżki. Chodzi o niebagatelną kwotę 722 tys. zł, z czego 510 tys. zł stanowi należność główną. Reszta to odsetki za dwa lata i należny ZUS. Większość pracowników trzebińskiej służby zdrowia już indywidualnie pozwało gminę. Pierwsze rozprawy rozpoczęły się w połowie lutego przed krakowskim sądem pracy.
Od stycznia 2002 roku działa w Trzebini Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej. Pracownicy ZOZ-u przeszli do niego na podstawie artykułu 23. Kodeksu pracy. Nowy zakład stał się więc stroną w dotychczasowych stosunkach pracy. W NZOZ-ie jest 158 etatów. Oznacza to, że za 2002 rok zakład powinien z tytułu niezrealizowanej podwyżki wypłacić pracownikom około 465 tys. zł.

Rozgoryczone pielęgniarki
Samorządowcy, przedstawiciele NZOZ-u i związków zawodowych służby zdrowia spotkali się z członkami komisji zdrowia i pomocy społecznej trzebińskiej rady, by wypracować kompromis.
- Załoga nie zrzeknie się należnych kwot. Co do tego nie ma wątpliwości. Pracownicy co prawda nie stracili pracy, przechodząc z ZOZ-u do NZOZ-u, ale nadal mają żenujące zarobki. Powoduje to rozgoryczenie całego środowiska. Wyrok Trybunału jest jednoznaczny, choć już próbuje się go na różne sposoby interpretować – mówi Henryka Bober, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia.
- Nie ma co zwlekać z zapłatą należnych pieniędzy. W ten sposób gmina naraża się na zapłatę rosnących odsetek i dużych kosztów opłat sądowych – twierdzi radna Grażyna Kłeczek, z zawodu pielęgniarka.

Trzeba wziąć kredyt
Wiceburmistrz Aleksander Nowak wyznał otwarcie, że w budżecie gminy nie ma pieniędzy na wypłacenie zaległych podwyżek.
- Gdy powstawał projekt budżetu, nie było jeszcze orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Teraz będziemy musieli jakoś znaleźć te pieniądze. Można byłoby na marcowej sesji zamiast na remonty przychodni przeznaczyć 300 tys. zł na podwyżki. Na pozostałą kwotę trzeba prawdopodobnie zaciągnąć kredyt. Ostateczną decyzję podejmie burmistrz, którego poinformuję o sytuacji – zapowiada Aleksander Nowak.
Perspektywa braku pieniędzy na remonty przychodni nie spodobała się jednak przedstawicielkom służby zdrowia. Podobnie jak stwierdzenie o braku funduszy z innych źródeł.
- Trzeba było na przykład nie wypłacać sobie pieniędzy za zaległe urlopy. Informacja o tym wywołała naprawdę złe wrażenie w naszym środowisku – wypominała H. Bober.
Podobnie jak gmina, również NZOZ nie ma pieniędzy na wyrównanie podwyżek za 2002 rok.
- Nie oznacza to jednak, że pracownicy nie dostali więcej pieniędzy. Od maja wypłacałam im premie w łącznej wysokości 228 tys. zł. To połowa pieniędzy, jakie powinni otrzymać w ramach podwyżki 203 zł. Oczywiście mogłam te pieniądze trzymać na koncie, aż zbiorę pełną sumę składającą się na podwyżkę. Gdybym jednak nie wypłaciła premii, musiałabym oddać do urzędu skarbowego 64 tys. zł podatku. To byłaby z mojej strony niegospodarność – wyjaśnia prezes NZOZ-u, Renata Koryczan.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 8 (569)
  • Data wydania: 25.02.03

Kup e-gazetę!