Nie masz konta? Zarejestruj się

Cicho skamlał przy budzie

18.02.2003 00:00
Przed Sądem Rejonowym w Chrzanowie toczy się proces w sprawie złamania zapisów Ustawy o ochronie zwierząt. Prokurator oskarża o znęcanie się nad swoim psem 67-letniego emeryta, pracującego jako stróż w jednej z trzebińskich firm.
Przed Sądem Rejonowym w Chrzanowie toczy się proces w sprawie złamania zapisów Ustawy o ochronie zwierząt. Prokurator oskarża o znęcanie się nad swoim psem 67-letniego emeryta, pracującego jako stróż w jednej z trzebińskich firm.
- Oskarżony nie zapewnił psu opieki weterynaryjnej, nie dostarczał mu regularnie pożywienia, czym doprowadził do padnięcia zwierzęcia – wylicza prokurator.
Zdarzenie miało miejsce w maju ubiegłego roku. Pies stróża został potrącony przez samochód wyjeżdżający z bazy firmy. Stróż jednak nie zatroszczył się o to, by zawieźć czworonoga do weterynarza. Po pewnym czasie leżącym przy budzie chorym psem zainteresowała się mieszkanka osiedla ZWM i zawiadomiła pracującą w trzebińskim urzędzie miasta sąsiadkę.
- Sąsiadka powiedziała mi, że na placu przy kotłowni leży chory, poraniony pies. Postanowiłam to sprawdzić. Początkowo dozorca nie chciał mnie wpuścić. Udało mi się wejść dopiero, gdy zagroziłam, że wezwę policję. Pies leżał przy budzie. Miał cuchnące rany. Był oblepiony muchami i skamlał. Poprosiłam dozorcę, by podał mu wodę. Po powrocie do domu zadzwoniłam do weterynarza, który nie chciał jednak przyjechać. Stwierdził, że nie wejdzie na prywatny teren. Poradził mi jedynie, jak doraźnie pomóc zwierzęciu. Z domu wzięłam bandaż, wodę utlenioną, środek przeciwbólowy i mielonkę. Dałam mu zjeść i opatrzyłam ranę – relacjonuje pracownica trzebińskiego urzędu.
Nazajutrz, po powrocie do pracy, zawiadomiła policję i Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Krakowie. Przedstawiciele Towarzystwa zabrali wygłodzone i ranne zwierzę.
- Z oględzin weterynaryjnych wynikało, że pies ma gnijącą ranę łapy, jest też zaniedbany i niedożywiony. Mimo wysiłku naszych lekarzy, po kilku dniach padł – informuje przedstawiciel TOZ.
Właściciel psa nieco inaczej przedstawia przebieg wydarzeń.
- Pies miał ocieplaną budę, był też szczepiony. Po potrąceniu nie zawiozłem go do weterynarza, bo kierownik wspomniał, że się nim zajmie. Sam nie mogłem, bo pies był dość ciężki – broni się oskarżony, który już nie pracuje jako stróż.
- Pies nie był zaniedbany. Jego właściciel i wszyscy moi pracownicy, włącznie ze mną, przynosiliśmy mu jedzenie. Nie widziałem też, żeby mu coś dolegało – utrzymuje właściciel firmy.
W tej sprawie przed chrzanowskim sądem odbyły się już dwie rozprawy. Termin trzeciej wyznaczono na 5 marca. Zostanie na niej przesłuchany ostatni świadek. Wtedy też prawdopodobnie zapadnie wyrok. Oskarżonemu grozi kara pozbawienia wolności do roku, ograniczenia wolności lub grzywny.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 7 (568)
  • Data wydania: 18.02.03

Kup e-gazetę!