Nie masz konta? Zarejestruj się

Mieszkańcy trzech pór roku

11.02.2003 00:00
W Luszowicach jest ulica Wiosenna, Jesienna i Zimowa, ale oficjalnie brakuje ulicy Letniej. – Ona istnieje, tylko ktoś ukradł tabliczkę z nazwą – twierdzi Józef Kamieniarz.
W Luszowicach jest ulica Wiosenna, Jesienna i Zimowa, ale oficjalnie brakuje ulicy Letniej. – Ona istnieje, tylko ktoś ukradł tabliczkę z nazwą – twierdzi Józef Kamieniarz.
Jego ojciec, dziadek i pradziadek mieszkali tu, gdy jeszcze we wsi nie było czego nazywać ulicą. Polne drogi prowadziły na pola i łąki, a ludzie ani się nie grodzili, ani innym nie zastawiali przejścia, dbając o to, by krowy – żywicielki mogły bez przeszkód dojść z pastwiska do obory.
Od kiedy w roku 1982 nadano imiona gospodarskim ścieżkom, parcela rodziny Kamieniarzy rozciąga się pomiędzy ulicą Jesienną a Wiosenną. Dodatkowo dochodzi do niej, w środku, kontrowersyjna uliczka Letnia. Ale zacznijmy od Zimowej.

Lody na Zimowej
Z kuchni okazałej willii Bożeny i Wiesława Jamrozików, stojącej przy ul. Zimowej 8, widać doskonale posesję rodziny Kamieniarzy. Pan Józef akurat odgarnia śnieg przed stodołą od strony ul. Jesiennej.
- Wszyscy żyjemy w wielkiej zgodzie. Sąsiad pomaga sąsiadowi bez względu na to, przy której kto mieszka ulicy. Na Zimowej tworzymy jakby jedną rodzinę, tym bardziej, że domów stoi tu zaledwie siedem.
Zimowa jest i tak najdłuższa oraz jako jedyna przelotowa.
- To stanowi nasze największe utrapienie, bo często auta nie mogą minąć się na wąskiej drodze i muszą manewrować pod oknami. Ale nie wyprowadziłbym się stąd za żadne skarby – stwierdza Wiesław Jamrozik.
Jego żona Bożena przypuszcza, iż tę nazwę nadano dlatego, bo tu w Luszowicach śnieg i lód leżą najdłużej.
- Kiedy jest ślisko, mąż posypuje prowadzącą do nas górkę piaskiem i jest w porządku. Nikt jeszcze nogi nie złamał – mówi.
Za oknem Jamrozików, Józef Kamieniarz już uprzątnął śnieżne zaspy przy ul. Jesiennej. Może więc porozmawiać.

Pomyłki na Jesiennej
Przed pójściem na emeryturę pan Józef pracował w chrzanowskim Fabloku.
- Obsługiwałem takie maszyny, co tylko gadać nie umiały – uśmiecha się do wspomnień.
Do głosu dochodzi jedynie na podwórku, bo w domu słychać wyłącznie jego żonę Elżbietę.
- Przy Jesiennej są trzy domy, bo drugi, licząc od początku, należy do ulicy Powstańców Warszawy i sąsiad przez tę pomyłkę ma same kłopoty. Na przykład nie może do niego trafić pogotowie ratunkowe albo inkasentka zbierająca należność za wodę. Tak pokręcili w urzędach, że chłop musi teraz przed domem wystawić specjalną tablicę. Napisze na niej, że ten kawałek ulicy Jesiennej nosi inną nazwę – śmieje się pani Elżbieta.
Gospodarz chętnie prowadzi za ogród, który kończy się przy ul. Wiosennej. Obiecuje też pokazać później gdzie kiedyś wisiała tabliczka z nazwą ulicy Letniej.

Ogrody na Wiosennej
- U nas stoi pięć domów, a przy nich są najładniejsze ogrody. Swój urządziliśmy na zachwaszczonym ugorze wykupionym od gminy – Tamara Dzyr wskazuje przez szybę trzypoziomowe rabatki, obsadzone iglakami.
Szczególnie dumna jest z wysokiego na dziesięć metrów srebrnego świerku.
- Kiedy go na Boże Narodzenie oświetlimy lampkami, to nie ma w Luszowicach ładniejszej dekoracji – zapewnia pani Tamara.
Jest też przekonana, że nazwa jej ulicy wydaje się najprzyjemniejsza.
- Chociaż sąsiednie są też ładne. Ale najważniejsze, że wszyscy tu ze sobą trzymamy i pilnujemy się nawzajem. Można coś zostawić pod płotem i nikt tego nie ruszy. Bo wystarczy, że nadejdzie ktoś obcy, a zaraz go w pierwszym domu pytają: pan w jakiej sprawie? – opowiada z uśmiechem.
To prawda. Mnie także o to zapytano. Ludzie są tu życzliwi, ale i czujni. Baczą przez okna, by nikt niepożądany nie przemykał się po zaułkach trzech pór roku. Bo ta czwarta biegnie wprost na podwórko rodziny Kamieniarzy, gdzie czuwa groźny pies Dingo.

Dojrzewanie na Letniej
Na budynku gospodarczym Józefa Kamieniarza wisiały dwie tabliczki: z nazwą „Letnia” od strony podwórka i z nazwą „Wiosenna” od strony ogrodu. Ta druga widnieje nadal.
- Ulica Letnia jest pusta, bo prowadzi tylko do mnie. Ale figuruje na planach, więc doprowadziłem do tego, że ją wyasfaltowali i odśnieżają, choć na początku nie chcieli. Sołtys to jednak załatwił – zdradza pan Józef.
Sołtys Luszowic Władysław Jagódka sięga do dokumentów.
- Jak jednoznacznie wynika z uchwały nr 27/63/82 ówczesnej Rady Narodowej Miasta i Gminy w Chrzanowie, w naszej wsi nigdy ulicy Letniej nie było. Tablicę wymalowano i zawieszono błędnie, więc została zdjęta. Trudno bowiem nadawać imię drodze, przy której nikt nie mieszka. Dlatego mamy wyłącznie trzy pory roku.
Józef Kamieniarz nie zamierza się poddać:
- Jak może być rok bez lata? Czy Luszowice chcą się pozbawić najpiękniejszej pory roku?
Sołtys Władysław Jagódka nieoficjalnie jest po jego stronie. W końcu wszystko, co najpiękniejsze, dojrzewa właśnie latem. Dlatego nakazał zimą odśnieżać także pomijaną dotąd ulicę Letnią.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 6 (567)
  • Data wydania: 11.02.03

Kup e-gazetę!