Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca ułożona z klocków

30.12.2002 00:00
Tomasz Pędrys z Libiąża żałuje, że francuska firma Valeo nie wybudowała jeszcze fabryki w Chrzanowie. W firmie tej pracuje od pół roku, ale na razie musi dojeżdżać do pracy do Czechowic-Dziedzic.
Tomasz Pędrys z Libiąża żałuje, że francuska firma Valeo nie wybudowała jeszcze fabryki w Chrzanowie. W firmie tej pracuje od pół roku, ale na razie musi dojeżdżać do pracy do Czechowic-Dziedzic.
Tomasz Pędrys jest absolwentem technikum elektronicznego w Libiążu. A w tym roku otrzymał dyplom ukończenia Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Jest inżynierem energetykiem. Nie pracuje jednak w swoim zawodzie. W Valeo zajmuje się renowacją alternatorów.

Dziwny test
Wertując ogłoszenia prasowe z ofertami pracy natrafił na anons francuskiej firmy Valeo. Postanowił pójść na spotkanie kwalifikacyjne.
- Trochę zdziwił mnie sposób, w jaki szukano kandydatów do pracy. Najpierw wszyscy musieli wypełnić ankietę. Potem był test psychologiczny. Wszystkich podzielono na sześcioosobowe grupy. Zadaniem każdej było wybudowanie garażu z klocków lego. Oczywiście powiedziano nam wcześniej, jakie garaż ma spełniać parametry. W ten sposób mieliśmy udowodnić, że nadajemy się do pracy w zespole. Potem był test indywidualny. Musiałem złożyć pojazd, też z klocków lego, ale tym razem na czas. Na sam koniec odbyłem rozmowę z szefem produkcji. Pytał o różne rzeczy. Na przykład, czy jestem za dopływem do Polski kapitału zagranicznego. Najlepsi mieli pojechać na szkolenie do Francji. Szczęśliwym trafem znalazłem się w tej 30-osobowej grupie – opowiada 25-letni Tomasz Pędrys.
W lecie spędził sześć tygodni w zakładzie Valeo w Angers, położonym na południowy zachód od Paryża. Tam pracował przy renowacji alternatorów.
- Zakwaterowano nas w hotelu na obrzeżach miasta, 10 kilometrów od zakładu. Dowożono nas autobusem. Musiałem bardzo wcześnie wstawać. Pracowaliśmy od 5.30 do 13.00. Po południu mieliśmy czas dla siebie. Dzięki temu udało mi się trochę zwiedzić. Byłem na wycieczce w Paryżu. Nie znaliśmy francuskiego. Dogadywaliśmy się po angielsku, a w ostateczności nawet na migi – relacjonuje pan Tomasz.

Na razie Valeo
Jego nowi szefowie doszli do wniosku, że się sprawdził. Po powrocie rozpoczął, więc pracę w nowym zakładzie Valeo w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie odnawia się alternatory.
- Wkrótce ma tam ruszyć produkcja także nowych alternatorów oraz renowacja rozruszników. Francuzom się to opłaca, bo u nas jest znacznie tańsza siła robocza. Na razie w zakładzie, w którym pracuję, jest zatrudnionych osiemdziesiąt parę osób. W przyszłości ma być ich znacznie więcej. Co prawda Valeo miało wybudować fabrykę w Chrzanowie, ale na razie nic się w tej sprawie nie dzieje. Szkoda, miałbym znacznie bliżej do pracy – dodaje.
Na razie wstaje o czwartej rano, by zdążyć na szóstą do Czechowic-Dziedzic. W jedną stronę ma 35 kilometrów.
- Praca w Valeo nie jest szczytem moich zawodowych marzeń. Jest trochę monotonna. Osoba na moim stanowisku wcale nie musi mieć wyższego wykształcenia. Zarobki też nie są zbyt rewelacyjne: 1.400 zł brutto. Jestem związany z firmą umową. Gdybym odszedł przed upływem dwóch lat, musiałbym zwrócić niemałe koszty szkolenia. Na razie cieszę się, że mam zajęcie. Przyjdzie czas na to, by się rozejrzeć za pracą bliższą mojemu zawodowi – snuje plany T. Pędrys.
Liczy na to, że pomogą mu w tym informatyczne zdolności. Zwłaszcza dobra znajomość systemu Linux oraz umiejętność tworzenia stron internetowych. Pod adresem www.tkpzone.republika.pl można zobaczyć jego prywatną witrynę internetową.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 52 (561)
  • Data wydania: 30.12.02

Kup e-gazetę!