Sąd Rejonowy w Chrzanowie uznał Ryszarda Zielińskiego, byłego burmistrza Chrzanowa, winnym zniesławienia podczas lipcowej sesji rady miejskiej Mirosława Jachty, ówczesnego kierownika USC w Chrzanowie. Wyrok nie jest prawomocny.
W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że mimo, iż oskarżony nie przyznał się do winy, w swoich zeznaniach oświadczył, że faktycznie na sesji rady miejskiej oskarżył ówczesnego kierownika USC o działalność korupcyjną oraz o działanie na szkodę gminy. Potwierdzili to świadkowie, czyli radni obecni na wspomnianej sesji. Słowa burmistrza również zostały odnotowane w protokołach z sesji.
- Zarzuty wypowiedziane na sesji przez oskarżonego mogły narazić oskarżyciela prywatnego (Mirosława Jachtę – przyp. aut.) na utratę zaufania publicznego. Zarzuty o korupcję są bowiem ciężkimi zarzutami i mogą poważnie zaszkodzić opinii osoby piastującej funkcję społeczną – mówił Rafał Sobczuk, przewodniczący składu sędziowskiego.
Jednocześnie sąd uznał, że Ryszard Zieliński zarzucając Jachcie korupcję uczynił to pochopnie, będąc pod wpływem silnych emocji. Sąd zdecydował warunkowo umorzyć postępowanie karne przeciwko oskarżonemu na roczny okres próby. Ryszard Zieliński został również zobowiązany do wpłacenia 1,5 tysiąca złotych na rzecz Domu Dziecka w Jaworznie. Na rzecz oskarżyciela sąd zasądził wypłatę przez oskarżonego 2.280 zł. Dodatkowo, Ryszard Zieliński będzie musiał przeprosić Mirosława Jachtę na łamach prasy oraz wpłacić na rzecz Skarbu Państwa 50 zł.
- Sąd wziął pod uwagę fakt, że oskarżony nie był wcześniej karany, piastował poważną funkcję społeczną i cieszył się zaufaniem. Dlatego też postępowanie karne przeciwko niemu zostało warunkowo umorzone – tłumaczył przewodniczący składu sędziowskiego.
Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżonemu przysługuje prawo do złożenia apelacji w terminie siedmiu dni od ogłoszenia wyroku. Apelacja winna być złożona do Sądu Okręgowego w Krakowie za pośrednictwem Sądu Rejonowego w Chrzanowie.
- Jestem usatysfakcjonowany wyrokiem sądu. Cieszy mnie zwłaszcza to, że oskarżony będzie musiał mnie przeprosić na łamach prasy. Myślę, że dzięki temu ludzie zrozumieją, że należy brać odpowiedzialność za słowa, zwłaszcza te wypowiadane publicznie – komentował Mirosław Jachta.