Nie masz konta? Zarejestruj się

Niezła z nich parka

12.11.2002 00:00
Ona – drobna szatynka z zielonymi oczami, o głowę niższa od braciszka. On – niebieskooki blondynek, pulchniutki, z wyraźnie zarysowanym brzuszkiem. Kasia, jak każda mała dama, ma humory, smuci się i obraża w jednej chwili. Braciszek przeciwnie. Z jego twarzyczki nie znika uśmiech. Napis na jego koszulce ,,happy kids” jest adekwatny do usposobienia chłopca. Bliźniaki z Kątów mają osobne zabawki i ubranka, zarezerwowane przez siebie miejsce na łóżkach rodziców oraz indywidualne ,,sposoby” na mamę i tatę.
Już od drzwi słychać, że w domu Kowalików na Kątach jest co najmniej dwójka maluchów.
- Ciocia z Ameryki! – wołają jedno przez drugie.
- Są bardzo odważne i towarzyskie. Dla nich wszyscy są wujkami i ciociami – tłumaczy po jakimś czasie tato maluszków, Dariusz Kowalik.
Ale czemu z Ameryki...? – zachodzę w głowę.
I rzeczywiście, nawet na moment nie dają o sobie zapomnieć. Chwalą się zabawkami, zadają pytania, oczekując szybkiej odpowiedzi, przynoszą stertę kolorowych bajek.
- Powiedz coś po angielsku! – zwraca się do Michałka mama Beata.
Ale rozbawiony chłopiec nie usłyszał prośby, wyraźnie zainteresowany czymś zupełnie innym...
- Zrobisz mi, ciociu, zdjęcie? – woła po chwili, filuternie się uśmiechając.
Rezolutny maluch wie jak się ustawić do zdjęcia. Wygina się raz w jedną, raz w drugą stronę. Pozuje niczym model. Dołącza do niego Kasia, która jeszcze przed momentem była zajęta zabawkami. Mała kokietka poprawia włosy i złości się, gdy braciszek próbuje ją cmoknąć w policzek. Potem ostentacyjnie wyciera się o rękaw swojej bluzeczki. Bliźniaki jeszcze przez chwilę kręcą się koło aparatu i cioci z Ameryki (dobre sobie!), by zaraz przepaść na kilka minut.

Dwa w jednej ciąży
- Zachodząc w ciążę podejrzewałam, że mogę urodzić bliźniaki. Mój dziadek miał bowiem bliźniaczą siostrę. Na wieść o tym, że będę podwójną mamą płakaliśmy z radości. Urodziłam je w 35 tygodniu ciąży. Gdy okazało się, że mam parkę, byłam podwójnie szczęśliwa – opowiada mama.
Bliźniaki były prezentem na Dzień Kobiet, przyszły na świat dokładnie 8 marca. Poród trwał wyjątkowo krótko. Michał urodził się o 11.15, pięć minut później dołączyła do niego drobniejsza i mniejsza siostrzyczka, która dobę musiała spędzić w inkubatorze. Po tygodniu cała trójka wróciła ze szpitala.
W domu dziadków Milli na Kątach zapanowała radość. Sąsiedzi przywieszali na klamce od drzwi liściki z gratulacjami.
- Od samego początku ciąży Beaty przeczuwałem, że będą bliźniaki. Dlatego też, gdy byliśmy na wczasach w Hiszpanii i żona robiła zakupy, wielokrotnie zwracałem uwagę, by kupowała wszystko podwójnie. Nie posłuchała i co... – triumfuje szczęśliwy małżonek.
- Przez kilka pierwszych miesięcy były nawet do siebie podobne. Inaczej się jednak chowały. Jedno skończyło płakać, a drugie zaczynało. Tak samo z jedzeniem. Michałek był karmiony piersią, Kasia sztucznym mlekiem. Z czasem różnica coraz bardziej się pogłębiała. Do tego stopnia, że mają dziś inne gusta i smaki. Kasia wybrzydza przy jedzeniu. Lubi mięso i słodycze. Michałek woli mączne obiady – mówi mama bliźniaków.

Matczyne zapiski
Beata Kowalik pierwsze miesiące życia maluchów skrzętnie opisywała w małym notesie.
- Rok 1999. 1 października - Kasia zwinnie przemieszcza się obracając z pleców na brzuszek. Mówi ,,a” i udaje, że kaszle, aby zwrócić na siebie uwagę. Próba posadzenia Michałka na nocniku zakończyła się powodzeniem. 19 października - Kasi przebił się prawy dolny siekacz. 24 października – nasza kochana córunia i kochany synuś siedzą już pięknie bez podparcia. 8 grudnia – nasze maluchy właśnie dzisiaj kończą 9 miesięcy. Z dnia na dzień robią zaskakujące postępy. Stały się bardziej ruchliwe. Wstają w łóżeczku. Michałek lubi jeść ziemniaczki i to z widelca. 2000 rok. 5 marca - impreza na roczek. Były dwa małe torciki. 16 czerwca - Kasia i Michałek mają po osiem ząbków. Kochane, nasze skarby – dumna mama wertuje karki i czyta fragmenty.
- Żałuję, że po pewnym czasie zaniechałam wpisywania uwag – dodaje.
Jej pociechy zostały jednak uwiecznione na setkach zdjęć, które z trudem mieszczą się w sześciu albumach.
Obgadywane przez nas maluchy nagle przypomniały sobie o mamie i cioci z Ameryki.
- Chodź, zobacz nasz samolot – zarządził Michaś.
Samolotem były poprzewracane krzesła, oparte o ławę w pokoju dziadków.
- Michałek jest odbiciem moim i mojego ojca. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia. Kasia wdała się w męża i jego rodzinę, tak pod względem urody, jak i charakteru – twierdzi mama.

Panie jadą z tyłu!
Od samego początku zarysował się podział w rodzinie Kowalików. Mama miała synusia, tato – córusię. I nikt temu się nie sprzeciwiał, ani też nie buntował. Zanim jeszcze dzieci przyszły na świat małżonkowie dogadali się, że dla chłopca pierwsze imię wybiera mama, dla córki – tata. Z drugimi imionami było na przemian. Nie inaczej jest ze spaniem. Kasia ma zarezerwowane miejsce u taty, Michałek u mamy.
- Wyjątek stanowi jazda samochodem. Wtedy obie panie siedzą z tyłu – śmieje się Dariusz Kowalik.
Tymczasem znudzone naszą rozmową maluchy zaczynają pokazywać kto tu rządzi, próbując zagłuszyć nas ,,Smerfami”.
- Michałek, pobaw się lalką Kasi – nakłania mama.
- Nigdy! Nie podobają mi się lalki. One są Kasi. Ja mam samochody – mówi rezolutny chłopiec.
- To jest taki nasz mały filozof. Jak czasami o coś zapyta, to dech nam zapiera i trzeba się zastanawiać nad odpowiedzią.
Bliźniaki są bardzo zżyte z sobą. Gdy jeden znika z oczu drugiego na dłuższą chwilę rozlega się histeryczny płacz. Kiedy jednemu bliźniakowi ktoś wchodzi w paradę, drugi staje w jego obronie. Solidarni są także podczas choroby.
Wraz z małymi Kowalikami rosną w ogrodzie sosny posadzone w roku ich urodzenia. Michałka pnie się w górę, Kasi rośnie w szerz.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 46 (555)
  • Data wydania: 12.11.02

Kup e-gazetę!