Nie masz konta? Zarejestruj się

X/PRZYSZŁOŚĆ

05.11.2002 00:00
Ranny, poniedziałkowy kurs autobusu X/K. Jarek najczęściej wsiada na ostatnim przystanku w Libiążu. Autobus jest już wtedy po przystankach osiedlowych i wszystkie miejsca siedzące (40 lub 47 – w zależności od typu autobusu) są zajęte.
Ranny, poniedziałkowy kurs autobusu X/K. Jarek najczęściej wsiada na ostatnim przystanku w Libiążu. Autobus jest już wtedy po przystankach osiedlowych i wszystkie miejsca siedzące (40 lub 47 – w zależności od typu autobusu) są zajęte. Będzie dojeżdżał X-em do stycznia, bo wtedy kończy naukę techniki dentystycznej w Studium Medycznym na Miodowej. Staje najczęściej na końcu autobusu i czeka, aż ten dojedzie do Chrzanowa. Tu, na dworcu ZK „KM”, wsiada sporo starszych ludzi, istnieje więc duża szansa na zajęcie miejsca siedzącego. Na dworcu często miejsce siedzące udaje się też zdobyć Gośce, studentce Akademii Rolniczej. Wcześniej wsiadała koło „Alberta”, ale tam na podobną okazję nie ma już co liczyć.
Według rozkładu jazdy autobus X/K pokonuje trasę z Chełmka do Krakowa w półtorej godziny. W rzeczywistości trwa to dłużej. Jest jednak duży plus: jednorazowy bilet ulgowy kosztuje w nim od 1,70 do 2,70 zł, zaś miesięczny ulgowy tylko 37 zł, czyli prawie połowę taniej niż bilet PKP. Może dlatego większość pasażerów niemal każdego kursu stanowią studenci.

Dopychanie
Gdy autobus dojeżdża do PKP w Trzebini Dominik szuka już tylko dobrego miejsca do stania. Najbardziej pożądane są te przy otwieranym w dachu lufciku lub przy nieszczelnych drzwiach, które zapewniają dobrą cyrkulację powietrza. Dominik ma wysiąść dopiero przy AGH, gdzie studiuje fizykę, jego troska o dobre miejsce jest więc uzasadniona.
Na jednym z ostatnich przystanków Trzebini wsiadanie to już cały rytuał. Gdy Dorota, która w Krakowie studiuje pedagogikę, dojrzy autobus na horyzoncie, podobnie jak większość oczekujących, zaczyna ściągać kurtkę i inne wierzchnie ubrania. Autobus stoi tu dłuższy czas, aż wszystkim uda się po kolei wepchnąć. W końcu rusza, w środku zaś następuje wzajemne dopychanie. Plecaki składane są jeden na drugi, część z nich udaje się położyć na wąskich półkach nad siedzeniami. Gdy X/K dojeżdża do Młoszowej do środka wchodzi jeszcze kilka osób. Czasem potrzebny jest tylko krzyk z zewnątrz:
- Posunąć się k…a!
I wtedy udaje się wejść już prawie wszystkim.

Przysypianie
Autobus mija Dulową, Wolę Filipowską, kiedy dojeżdża do Krzeszowic szyby są już prawie całkiem zaparowane. Nic dziwnego – różnica temperatur jest dość duża: na zewnątrz 5oC, wewnątrz przynajmniej 25. Część pasażerów, również tych stojących, przysypia. Nieliczni czytają notatki, rozmawiają.
Dominik: Nie wiem czy po moich studiach znajdę w Trzebini zatrudnienie. Z tym wykształceniem mógłbym szukać pracy w Rafinerii albo w Elektrownii. Ale z tego, co słyszałem, w Elektrownii mało osób przyjmują, a z młodych, to już wcale. Wiadomo, że najlepiej by było założyć jakąś firmę, ale teraz planowanie nie ma sensu.

Otwieranie
W Krzeszowicach wysiadają najwyżej dwie osoby. Postój trwa jednak długo: wysiadający powoli przepychają się przez tłum do wyjścia. Stojący na schodach pod drzwiami boją się wyjść na zewnątrz. Ktoś mógłby zająć najlepsze stopnie.
Gośka: Z mojego kierunku tylko 3 procent absolwentów znalazło w tym roku pracę w zawodzie. Na staż przyjmują, ale do pracy na stałe – nie. W tym zawodzie niestety jest tak, że jeśli się nie ma znajomości, nie ma szans na etat. Jeszcze nie wiem co będę robić, jak skończę studia. Czas pokaże. Potrzebują na przykład ludzi do pracy w Kanadzie, a Polacy – leśnicy mają tam bardzo dobrą opinię.
Kierowca uważnie zjeżdża ze wzniesienia za Krzeszowicami w stronę Nawojowej Góry. W autobusie zaduch staje się nie do zniesienia.
- Proszę powiedzieć kierowcy, żeby wyłączył ogrzewanie!
Odzewu brak. Ktoś natomiast otwiera lufcik w dachu.
- Tylko niech w moją stronę nie wieje. Przecież to pewne zapalenie płuc – żali się jakaś kobieta.
- To mam zamknąć?!
- Nie! Otwieraj! Zostaw! – krzyczy ktoś z wypiekami na twarzy.

Wysiadanie
X/K w końcu mija Zabierzów. Na dwupasmówce na przedmieściach Krakowa udaje mu się jeszcze przez kilkaset metrów rozwinąć prędkość, po czym ustaje w długim korku.
Dorota: Na razie moje plany nie są jasne. W Trzebini złożyłam kiedyś propozycję pracy w świetlicy środowiskowej. Tam było już 30 podań i pani powiedziała, że mieli tylko jeden etat. Nie odnajduję się w tym mieście. Gdybym miała prowadzić jakieś ustatkowane, codzienne życie, to na pewno nie w Trzebini.
Jarek: W Libiążu jest trzech techników dentystycznych. To i tak za dużo, jak na taką wiochę. W Chrzanowie też ich nie brakuje. Możliwe, że będę studiował stomatologię, a potem gdzieś wyjadę. W Norwegii potrzebują dużo lekarzy-stomatologów. Tylko się uczyć języka.
Autobus dojeżdża wreszcie pod Motel Krak, który jest pierwszym przystankiem krakowskim. Nieliczni, którzy tutaj wysiedli, rozprostowują ręce i ubierają kurtki.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 45 (554)
  • Data wydania: 05.11.02

Kup e-gazetę!