Nie masz konta? Zarejestruj się

To już jest koniec

15.10.2002 00:00
- Zawsze przed ważnymi sesjami mam problemy ze snem – wyznał Stanisław Dusza, przewodniczący rady powiatu, rozpoczynając 51. sesję rady powiatowej, ostatnią w tej kadencji. Planowano jeszcze jedną, wyjazdową, w Szczyrku, ale radnym niezbyt się ten pomysł spodobał.
- Zawsze przed ważnymi sesjami mam problemy ze snem – wyznał Stanisław Dusza, przewodniczący rady powiatu, rozpoczynając 51. sesję rady powiatowej, ostatnią w tej kadencji. Planowano jeszcze jedną, wyjazdową, w Szczyrku, ale radnym niezbyt się ten pomysł spodobał. Wybory tuż, tuż. Trzeba być na miejscu, trzymać rękę na pulsie, obserwować posunięcia konkurentów, a nie jeździć po Polsce.

W końcu jednomyślni
Powiatowi radni napracowali się okrutnie. W ciągu czteroletniej kadencji podjęli 330 uchwał. Dyskutowali, przemawiali, a sesje przeciągały się czasem w nieskończoność. Niewiele uchwał przeszło bez polemik. Na koniec też nie obyło się bez debaty podniesionej przez Andrzeja Saługę, a dotyczącej sprawy podręczników do wychowania w rodzinie.
W tym temacie radni byli jednak zaskakująco jednomyślni.
- Podręcznikowej oferty nie należy ograniczać. Nauczyciele powinni mieć możliwość wyboru. Jednym podoba się taki podręcznik, drugim inny – mówili zgodnie.
- Jak ja bym napisał podręcznik, to by się wszystkim podobał! – zamruczał pod wąsem radca prawny Marek Jeleń.
- Jakbyś pan napisał językiem prawniczym, to nikt by nic z tego nie zrozumiał – zauważył Józef Cichoń, przewodniczący Rady Miejskiej w Alwerni.
- To napisałbym językiem nieprawniczym. Też umiem! – odparł pewnym siebie głosem M. Jeleń.
Tymczasem Stanisław Dusza rozwodził się nad dziwną powtarzalnością zjawisk oraz nad niecierpliwością dzieci, które chłonne są niektórych wiadomości.
- Ucząc w czwartej klasie szkoły podstawowej korzystam z pewnej książki. W samym środku zeszytu ćwiczeń są dwa obrazki przedstawiające kobietę i mężczyznę. Tak się składa, że dzieci otwierają je zawsze w tym miejscu i za każdym razem pytają: „Proszę pana, a kiedy będziemy się o tym uczyć?”. Odpowiadam im, że za pół roku będą wiedzieć, co to jest chłopczyk, a co to dziewczynka – opowiadał o swoim kłopocie z obrazkami przewodniczący rady.
- Biedne dzieciaki, doczekać się nie mogą, a pan przewodniczący się z nimi drażni. Nieładnie – strofował radca prawny.

Kto się czubi...
Na tle weselnych dekoracji w jednej z sal libiąskiego Zespołu Szkół (bo tam odbyła się ostatnia sesja) nawet zacięci adwersarze zapomnieli o waśniach, ale nie wyciągali do siebie rąk na zgodę. Pod papierowymi kulami, łańcuchami i pękami balonów padały słowne deklaracje, że wszystko jest w porządku.
- Miałem w tej radzie adwersarzy. Byli nimi i pan senator, i pan Kikla, ale przecież nic się nie stało. Bez względu na wysoką temperaturę dyskusji, jaka towarzyszyła niektórym obradom, pozostaliśmy kolegami. Normalnie ze sobą rozmawiamy – stwierdził starosta Ryszard Kosowski.
- Kto się czubi, ten się lubi, panie starosto – odpowiedział Tomasz Kikla.
Cóż, być może faktycznie wszystko dobre, co się dobrze kończy.

Taki delikatny
Na „do widzenia”, które pewnie dla niektórych znaczy „żegnaj”, radni dostali tableau: 47 małych portrecików w twardej granatowej oprawie.
- Wszyscy mają takie wypchane gęby, a ja jestem taki delikatny – rzekł wyraźnie zadowolony ze swej urody wicestarosta Tadeusz Kołacz.
Grunt to wysoka samoocena.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 42 (551)
  • Data wydania: 15.10.02

Kup e-gazetę!