Przełom Online
Myśliwi świętowali w dniu swojego patrona św. Huberta
W sobotę od wczesnych godzin porannych polowali. Po południu zaś spotkali się na wspólnej biesiadzie z okazji dnia patrona myśliwych, św. Huberta.
Mowa o myśliwych z powiatu chrzanowskiego, którzy obchodzili swoje święto. W sobotni ranek polowanie zorganizowali myśliwi z Koła Łowieckiego Bażant z Myślachowic. Upolowali sześć bażantów oraz jednego lisa.
- W naszym fachu nie o odstrzał zwierzyny chodzi. Bo myśliwi zajmują sie przede wszystkim hodowlą i ochroną dziko żyjących zwierząt – podkreśla Gerard Lech, który w sobotę ślubował na myśliwego.
Natomiast w niedzielę na polowaniu spotkali się myśliwi z Koła Łowieckiego Daniel, które obejmuje swym zasięgiem Libiąż i Chełmek.
- Upolowaliśmy dwa lisy i dwa bażanty. To nie jest nasz najlepszy wynik, bo pogoda nie sprzyjała polowaniu. Gdy jest mokro, zwierzyna się chowa – podkreśla Bronisław Bachowski, najstarszy wiekiem członek libiąskiego koła Daniel.
(AJ)
Na zdjęciu: Po odbyciu rocznego stażu, Gerard Lech oraz Ryszard Grzybowski (klęczą) stali się pełnoprawnym członkami Koła Łowieckiego Bażant z Myślachowic
Komentarze
11 komentarzy
Nawiązując do postu powyżej: to "myśliwskie" uczucie o potrzebie dokarmiania zimą zwierząt wolno żyjących w naszych lasach nazywa się hipokryzją, i i to dość głęboką. Niestety, obecne prawo łowieckie ma podłoże tzw. "pańskie", doskonale później zaadaptowane dla potrzeb aparatu partyjnego, z wojskowymi, milicją - SB oraz organami ścigania jak prokuratura i sądy włącznie. Oczywiście chodzi o b.PRL. Dalej niestety - obecnie dużo w tej "myśliwskiej" materii się nie zmieniło. Lobby myśliwskie to głównie SLD, PSL i Samoobrona. PiS jest zbyt młody(a) i ich wierchuszka jeszcze nie zasmakowała wspólnych "przyjemności" podczas tego dziwnego rytuału, jakie są te polowania. Podobnie PO, ale z zastrzeżeniami. Na polowaniach załatwia się rózne interesy, często ważne dla lobbystów danej dziedziny gospodarki. Do uczestnictwa w takich polowaniach zaprasza się wojewodów, starostów, burmistrzów czy też przedstawicieli aktualnie rządzącej partyjnej opcji. Oczywiście daje się im postrzelać do zwierzyny i nieraz "chrzci" się ich tym ohydnym "myśliwskim" zwyczajem. Przy tzw. myśliwskim bigosie i alkoholu są załatwiane wtedy różne sprawy i interesy. A zabite zwierzęta leżą sobie pokotem, równo ułożone na ziemi wg ich gatunków. A szeregowi "myśliwi" mają okazję otrzeć się o tzw. "inteligencję" i nadzieję na zawarcie znajomości z osobami "dzierżącymi władzę".
Pytanie podstawowe brzmi: czyja wlasnoscia sa zwierzeta zamieszkujace nasze pola i lasy? Mysliwi opierajac sie o istniejace prawo uwazaja je za swoja wylaczna i prywtana wlasnosc.Naruszenie tej "mysliwksiej wlasnosci" jest surowo karane. Jest to bardzo chore i niesprawiedliwe prawo.Chocby dlatego, ze zwierzyna zywi sie przez caly rok na prywatnej badz panstwowej wlasnosci, ktore nie maja nic wspolnego z organizacjami mysliwiskimi. Obecne prawo lowieckie jest oparte na starodawnych tradycjach (chocby opis polowania w "Pan Tadeusz") i nie przystaje do obecnej rzeczywistosci. Zwierzeta nie moga byc wlasnoscia mysliwych. Panstwo musi rotoczyc nad nimi odpowiednia ochrone i uzywac innych metod niz polowania do knotroli ich populacji.
Do Hemroda: Nie bardzo rozumiem jakimi uczuciami kieruje sie dokarmiajacy w snieznej i mroznej zimie mysliwy i niedlugo pozniej strzelajacy, raniacy badz zabijacy to samo zwierze.
Dokarmianiem zwierząt w lesie to zajęcie dla szeregowych "myśliwych", którzy często mają obiekcje co do sposobu polowań. Znam takich "myśliwych", co w czasie polowań nie używają swoich strzelb myśliwskich. Zapomniałeś Nemrodzie, że stadka bażantów z głodu podchodzą pod domostwa, zdarza się to i głodnym sarnom. Kuropatwy i zające nie podchodzą - bo w naszym regionie zostały skutecznie wybite przez "myśliwych" jak i kłusowników. Zresztą poza sezonem na polowania trudno jednych od drugich odróżnić. Skoro znasz się na Prawie Łowieckim, to wyjaśnij mi uprzejmie taką kwestię: zgodnie z przepisem art.26 pkt 2 ustawy Prawo Łowieckie w skład obwodów łowieckich nie wchodzą tereny znajdujące się w granicach administracyjnych miast. Ja się pytam Ciebie Nemrodzie, dlaczego Twoi "myśliwi" i pewnie TY także, polujecie w granicach administracyjnych miast - i to często prawie w centrum. Przykład: co macie do szukania koło Balatonu czy też na Beresce w Trzebini? Następna sprawa: W konekwencji przeprowadzania polowań na zabudowanym terenie,są oddawane strzały z tych waszych fuzji na odległość mniejszą niż 100 m od zabudowań mieszkalnych. Stanowi to wykroczenie przeciwko przepisom ustawy Prawo Łowieckie art.51 ust.1 pkt 1 - a także godzi w bezpieczeństwo przebywających na tym terenie mieszkańców. Jeżeli jesteś takim znawcą Prawa Łowieckiego, to podziel się z nami swoją "myśliwską" wiedzą. Bo z prawniczą wiedzą u Ciebie jest zapewne dość kiepsko.
Może pójdziecie do lasu i w pola gdy śnieg sięga po pas a temperatura spada do kilkunastu stopni poniżej zera. Są tam wtedy tylko myśliwi roznoszący karmę dla zgłodniałej zwierzyny a osoby zamieszczające komentarze jak wyżej odsyłam do ustawy "Prawo łowieckie".Może się czegoś nauczą.
"Gajowy Marucha " Twój opis ,pasuje do działań sekty a nie jakiegoś koła łowieckiego .Pasowany na myśliwego /jeśli to prawda ,co napisałeś /to jakiś zbok wyzuty z wszelkich uczuć ,a cała reszta ,niczym się od niego nie rożni .Wstrętne .
Centralny zarząd PZŁ jak i zarządy wojewódzkie z czasów PRL to byli wysoko postawieni funkjonariusze aparatu partyjnego, milicji i SB oraz prokuratorzy i sędziowie. Na szczeblu lokalnym zdarzali się także i księża proboszczowie oraz z tzw. "klasy robotniczo-chłopskiej". Szeregowi "myśliwi" to przeważnie jako dodatek do tychże bonzów, w charakterze naganiaczy. Teraz dużo się nie zmieniło, może trochę jest więcej biznesmenów i b.górników na wcześniejszych emeryturach (górników - w naszym regionie). Jest to wyjątkowo wredna organizacja, w niczym służąca lokalnej społeczności, wręcz odwrotnie. Bez przerwy są utarczki tych "myśliwych" z "lokalsami", zwłaszcza gdy ci "myśliwi" grasują na terenach prywatnych. Od humanitarnego odstrzału dziko żyjących zwierząt jest Straż Leśna. A od regulacji nadwyżki danego gatunku są drapieżniki a nie sztucery. Jeżeli jest za dużo tych drapieżników - to są inne metody, z biotechnologią włącznie. Pasowanie na myśliwego tak naprawdę wygląda inaczej: tego przyszłego adepta od zabijania wolno żyjących zwierząt smaruje się krwią (posoką) z ubitej sarny czy też jelenia. Dzika trudniej ubić. Wyciąga się np. z ubitej sarny jescze gorące wnętrzności jako trofeum, i to trofeum przekazuje się temu nowemu adeptowi podczas polowania - wmawiając mu, że to jego upolowana sztuka. A póżniej układa się pokotem zastrzelone zwierzęta - które wcześniej giną w męczarniach od różnych postrzałów i kul typu "dum-dum". Wsrod "myśliwych" jest wielu strzeleckich nieudaczników. Prawo myśliwskie obecnie jest niespójne i pokrętne.Nie ma się co dziwić takiemu Prawu, gdyż było zawsze ustalane w parlamencie przez lobby myśliwskie. A z obwodami łowieckimi to jest jeden wielki przekręt - nie ma wyłączeń terenów z obwodów łowieckich. Teoretycznie to obwód łowiecki jest nawet na rynku w Krakowie. Jeżeli jest to sport, to wyjątkowo wredny i podły. Dziwię się Redakcji Przełomu, że już od dłuższego okresu czasu lobbuje miejscowe koła łowieckie. Prawdopodobnie na tego dziwnego świętego od "myśliwych" redakcja Przełomu jest zapraszana na wspolny ochlaj i wyżerkę po polowaniach przez te miejscowe koła "myśliwskie". Szkoda, że na tym zdjęciu biesiadnym nie ma jeszcze lokalnego księdza proboszcza, który błogosławiłby w Imię Pańskie zabijanie wolno żyjących zwierząt. Darz Bór - ale nie dla morderców zwierząt.
Polowanie wynalazl czlowiek pierwotny do zapewnienia sobie bytu. W obecnym czasie jest to juz niepotrzebne.Jest bardzo zle kiedy zabijanie zwierzat staje sie sportem lub pewnego rodzaju "hobby".
Słyszałem o wielu rodzajach hoodowli zwierząt ale nie przypominam sobie żeby do tego celu służyły sztucery - znalezli się hodowcy.
Ale wstyd i hańba. Promować morderców zwierząt i jeszcze pod patronatem świętego! Czy u nas grasują lwy i tygrysy ludojady, że potrzebni są ci myśliwi? Ja bym ich (myśliwych) wysłał do Iraku lub Afganistanu - niech polują na talibów. Ale takie grubasy, jak na zdjęciu - same byłyby obiektem polowania.
no dobrze ,że się zwierzyna chowa .Niech taki sobie przez pomyłkę strzeli w tyłek .Gdy tego misia ukamieniowali ,ryczałam,przez poł dnia .