Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

A może nic nie robić?

07.01.2008 11:47 | 25 komentarzy | 2 380 odsłony | red
FELIETON Jeśli ktoś nie robi nic, co poddawane jest publicznemu osądowi, ma gwarancję „pozostawania w spokoju”. Tak to określił jeden z XIX-wiecznych prawników. Mamy wiek XXI. Moment podjęcia decyzji o funkcjonowaniu w przestrzeni publicznej wyklucza możliwość pozostawania w spokoju. Warto o tym wiedzieć już na starcie.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

FELIETON

Jeśli ktoś nie robi nic, co poddawane jest publicznemu osądowi, ma gwarancję „pozostawania w spokoju”. Tak to określił jeden z XIX-wiecznych prawników. Mamy wiek XXI. Moment podjęcia decyzji o funkcjonowaniu w przestrzeni publicznej wyklucza możliwość pozostawania w spokoju. Warto o tym wiedzieć już na starcie.

Każdy polityk, samorządowiec (burmistrz, radny, urzędnik), a także osoby prowadzące działalność gospodarczą, poddawani są ocenom, które najczęściej nie rozpieszczają, bo najłatwiej przecież jest krytykować, ale taką możliwość gwarantuje nam pod pewnymi warunkami prawo. Krytyka zresztą jest potrzebna, bo nic gorszego, niż wpaść w samozachwyt.

Z chwilą uruchomienia portalu internetowego stworzyliśmy szybkie, lokalne forum wymiany myśli, ocen, komentarzy. Najczęściej oceniani są dziennikarze i ich praca. My, dzięki uwagom internautów systematycznie rewidujemy własną wiedzę i poglądy. Nauczyliśmy się z tą „higieną pracy” żyć, podobnie jak inne osoby publiczne. Są jednak ludzie, których krytyka bardzo boli, niełatwo im się do niej zdystansować.

Doświadczył tego ostatnio przedsiębiorca Lech Kuc, który postanowił uruchomić lodowisko nad Balatonem w Trzebini. „Przełom” od początku wspierał tę inicjatywę informacją, bo w końcu idą ferie, a w gminie Trzebinia atrakcji dla młodych jak na lekarstwo. Zanim jednak owo lodowisko zaczęło funkcjonować, nazwane zostało przez wielu internautów dziadostwem.

I przykro zrobiło się inicjatorowi, i słusznie, bo przecież nie musiał robić nic „pozostając w spokoju”. Goryczy dopełniła poniedziałkowa odwilż.

Mamy jednak wolność słowa i istnieje niekwestionowane prawo do wyrażania opinii. Ważne jednak, abyśmy byli świadomi, kto powinien być ich adresatem. Bo lepiej, aby dostało się temu co nic nie robi, a powinien, niż temu kto się stara.

W przypadku trzebińskiego Balatonu trudno spodziewać się cudów od kolejnych dzierżawców terenu, kimkolwiek by nie byli. Pamiętajmy, że wizje kompleksowego zagospodarowania obiektu leżakują w głowach wizjonerów i na urzędowych półkach. Na cud nad Balatonem czekamy w Trzebini już kilkanaście lat. Półśrodki najwyraźniej nie znajdują już uznania społecznego.
Alicja Molenda