Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

Chcą, żeby Rospontowa odzyskała blask

30.06.2024 11:00 | 0 komentarzy | 3 096 odsłony | Ewa Solak
Tak naprawdę to najbardziej zależy nam na tym, żeby zmobilizować jeszcze więcej osób do wspólnych działań na osiedlu i przy naszym bloku - mówi Anetta Kot z ul. Kolonia Rospontowa 15. Razem z sąsiadami postanowiła udowodnić, że jeśli się chce, to można wiele zdziałać.
0
Chcą, żeby Rospontowa odzyskała blask
Bogdan Kot z wnukiem Aleksem Bąkiem, Monika Caban z wnukami Julianem i Witoldem oraz Anetta Kot
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Osiedle Rospontowa do niedawna nie cieszyło się najlepszą sławą. Jeszcze w l. 90 przylgnęła do niego łatka zaniedbania. Ale z roku na rok widać, jak zmienia się na lepsze. Pojawia się coraz więcej osób, chętnych do działania. Choćby tak jak sąsiedzi z bloku nr 15. Drobnymi rzeczami sprawiają, że świat wokół staje się radośniejszy.

Nie wyobrażam sobie życia gdzieś indziej

Bloki przy Rospontowej stoją co najmniej pół wieku. Niektórzy jeszcze pamiętają, jak po kolei je budowano. Kawałek dalej piętrowe, modernistyczne kamienice w otoczeniu sosnowego lasu. Powstały z myślą o szeregowych pracownikach Fabloku. Dzisiaj mogłyby być wizytówką Chrzanowa, ale są tak zniszczone, że aż żal .

- Ja w blokach mieszkam już 52 lata. W różnych, choć na tym samym osiedlu. Nie wyobrażam sobie życia gdzieś indziej - mówi pani Anetta.

- Kiedyś może nie było tu kolorowo, a za Rospontową szła zła opinia. Ale dziś tutaj jest spokój i cisza, a już na pewno żadnej patologii nie ma - podkreśla sąsiadka Natalia.

Wprowadziliśmy oszczędności

Lekko wyszczerbiony chodnik przy „piętnastce" powoli będzie się nadawał do remontu. Ale na takie inwestycje jeszcze przyjdzie czas.

- Zaczęliśmy od naszego bloku. Działając jako wspólnota mieszkaniowa możemy liczyć tylko na własny fundusz remontowy. Wprowadziliśmy oszczędności i samodzielnie wykonujemy większość prac, które do tej pory były zlecane - opowiada Anetta Kot.

Tym sposobem ona zajmuje się kwiatami przed blokiem, pan Bogdan z sąsiadem Robertem na zmianę koszą trawę. Natalia z drugiej klatki dba o sprzątanie.

- Tym sposobem zaoszczędziliśmy w pół roku prawie 10 tys. zł. Te pieniądze będziemy mogli przeznaczyć na przykład na ten dziadowski chodnik - mówi Anetta Kot.

„Ja za darmo robić nie będę"

Spotykają się w piwnicy. To tam mają „klub". Niewielkie pomieszczenie kojarzy się z tym w filmie „Alternatywy4", ale dla nich to przede wszystkim miejsce na zebrania. To tu zapadają decyzje dotyczące całego bloku. Tu każdy sąsiad może zgłosić problem.

- Raz na miesiąc wywieszamy kartki na klatkach, żeby zachęcić innych lokatorów do pomocy w koszeniu, pielęgnacji kwiatów i innych pracach. Na razie mobilizacja jest niewielka, ale liczymy na to, że kiedyś w końcu się uda - mówi Marek, emeryt z tego samego bloku.

Bo oprócz pragnących odpoczynku seniorów, w bloku są też młodsze osoby. Nie zawsze jednak im się chce.

- Niektórzy mówią wprost, że „za darmo to ja robić nie będę". A przecież tu chodzi o nasz blok. O otoczenie - dodaje pani Anetta.

Chodnik jeszcze w tym roku

Razem z sąsiadami oprowadza wokół budynku. Przycięte trawniki, że można grać w golfa, przycięte krzewy i zadbane kwiaty.

- Niektórzy chcieli, żeby zlikwidować ławeczkę spod jednej z klatek, bo ludziom przeszkadza. Przestawiliśmy ją więc z boku bloku, tam, gdzie okien nie ma. Przecież tu aż miło posiedzieć wśród zieleni! - zachwala pani Anetta.

Wskazuje ten nieszczęsny, wyszczerbiony chodnik i mówi, że już mają na oku wykonawcę prac. Żeby było tanio, a solidnie.

- Z jednej strony podjazd dla wózków i rowerów, a z drugiej schodki. Jeszcze w tym roku chcemy to zrobić - dodaje.

Zmobilizować, zintegrować

Nie kryje, że przydałoby trochę więcej zmienić na osiedlu.

- Żeby ludzi zmobilizować, zintegrować, w zeszłym roku zorganizowaliśmy za blokiem piknik na trawie. Upiekłam ciasta, była kawa, herbata, grill. Przyszło 15 osób. Może na następny przyjdzie więcej - liczy w duchu kobieta.

Patrzy na drogę dojazdową prowadzącą wzdłuż Chechła. Od rzeki bloki oddziela skarpa. Krzaki rozpleniły się tam tak, że zrobiła się dżungla. W tej dżungli na zboczu niektórzy znajdywali kiedyś nawet stare telewizory i pralki.

Ale to już nie jest teren wspólnotowy. Może radzie osiedla uda się to miejsce uprzątnąć. A z radą osiedla pani Anetta dobrze współpracuje. Wie, że jeśli się czegoś chce, to można wiele zdziałać.

Wierzy że razem z sąsiadami przyczynią się do tego, żeby kolonia Rospontowa odzyskała blask i odczarują negatywny obraz osiedla.