Przełom Online
Nie ma przejścia przez kładki: zniszczyła je powódź
CHRZANÓW. Nieczynne są dwie kładki na potoku Chechło. Ich stan zagraża życiu i zdrowiu ludzi. Mają być naprawione najpóźniej do końca miesiąca.
O ich zamknięciu poinformował “Piterek“, użytkownik forum dyskusyjnego przelom.pl. Jedna kładka znajduje się w pobliżu basenu Cabańska Fala, druga między ulicami Mydlaną i Borowcową.
- Teraz trzeba chodzić okrężną drogą. Jak to możliwe, że te kładki nie wytrzymały podwyższonego poziomu rzeki? - zastanawia się “Piterek”.
Przejścia obecnie są zagrodzone. Dla zwiększenia bezpieczeństwa mieszkańców, władze miasta zdecydowały się dodatkowo ustawić ogrodzenia z metalowych siatek. Jednak ktoś zdążył już je zniszczyć. Kiedy kładki będą dostępne?
- Uszkodziła je powódź. Remont będzie wykonany wkrótce, najpóźniej do końca miesiąca – powiedział w środę burmistrz Chrzanowa, Ryszard Kosowski.
(jk)
Komentarze
5 komentarzy
Kładek na Chechle jest więcej - między osiedlem Rospontowa i Fabryczną jest kładka, którą dzieci codziennie chodzą do szkoły, a kolejna dalej między kościołem, a os.Fabryczna - tamtędy również codziennie chodzą dzieci i starsi ludzie do kościoła. Warto i tym kładkom przyjrzeć się, bo przecież woda w Chechle w tych miejscach była najwyższa i ostatnio wylała w pobliżu działek i boiska przy lesie.
Mystasia, nic dodać, nic ująć. Ale u nas najlepiej zamknąć, niż naprawić.Jest jednak nikła nadzieja, że już w tym roku coś zrobią, bo wybory się zbliżają, a Południe to duże osiedle i głosów sporo. Zakładam, że tuż przed wyborami ruszy akcja naprawy kładki, żeby było ewidentnie wiadomo, komu się to zawdzięcza ;)
Tymi zamkniętymi kładkami dziennie przechodzi kilkadziesiąt osób i to od dzieci w wieku 7-8 lat starszych po 60-tce. I chodzą po tej kładce trzymając się poręczy. I będą chodzić bo nikt nie będzie nadrabiał kilkaset metrów żeby obejść na około na dworzec PKP. Wkrótce na pewno wydarzy się jakaś tragedia, bo wystarczy, że ktoś się poślizgnie i nie utrzyma się poręczy i wpadnie do wody, z której dziś rano (nie wiem jak teraz) wystawał pręt. Niech ktoś spadnie na niego i... aż strach pomyśleć. To jedyna w miarę dobra droga dojścia na dworzec PKP lub przystanek ZKKM na ul Borowcowej. Ciekawe ile kosztowało ustawienie tych siatek i tych blach na mostku. Bo chyba więcej niż wyremontowanie go. Tam wiele zrobić nie trzeba, tylko położyć spowrotem kostkę którą wypłukała woda. Ale lepiej coś zamknąć niż zrobić, bo tak łatwiej. Po co ułatwiać ludziom życia jak można utrudnić. Już nie wspominam o tym, że tędy setki ludzi miesięcznie chodzi na dworzec PKP i w druga stronę czy do szkoły czy na basen i nikt nie pomyślał żeby tam chodni zrobć. A przecież tam są takie fajne tereny, że gdyby ktoś się tym zajął to by tam było wspaniałe miejsce na którym można by przyjść z dziećmi. Wystarczy chodnik, kilka ławek.
Proponuję położyć deskę obok nieczynnej kładki.Ułatwi to ludziom przejście na drugą stronę,zmniejszy się też ryzyko że obsunie się komuś noga przechodząc bokiem po zamkniętej kładce.Tak przechodzą dorośli i dzieci.
Remont jednej kładki będzie trwał do końca miesiąca??? A to że codziennie przechodzi tam duża liczba ludzi "na pociąg" dojeżdżających do pracy to nie ważne że muszą nadrabiać drogi... Przecież to można zrobić w jeden dzien--i problem zgłowy...!!!