Nie masz konta? Zarejestruj się

Krzeszowice

11.02.2024 09:00 | 0 komentarzy | 2 602 odsłony | Ewa Solak
KONKURS ZŁOTE RĘCE SENIORA. Były dyrektor Centrum Kultury i Sportu w Krzeszowicach, prowadzący imprezy człowiek - orkiestra, a obecnie redaktor - emeryt to także pasjonat kolejnictwa. Maciej Liburski z Nawojowej Góry ma 69 lat i niecodzienne zainteresowania.
0
Pociągi pana Maćka
Maciej Liburski i jego pociągi
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przez wiele lat był dyrektorem Krzeszowickiego Ośrodka Kultury, potem pracował jako redaktor "Magazynu Krzeszowickiego", a obecnie redaktor miesięcznika w Samorządowym Centrum Kultury i Promocji w Zabierzowie. Do dziś jako konferansjer prowadzi imprezy w okolicy, angażuje się w różne inicjatywy.

Kiedy w marcu 1980 r. rozpoczął pracę w Krzeszowicach, ośrodek funkcjonował tylko jako pojęcie administracyjne. Biuro mieściło się w ówczesnej siedzibie Rady Narodowej. Na półtora roku udało się przenieść go do inspektoratu oświaty i wychowania przy Wyki, w tzw. Starym Młynie. Imprezy organizowano wtedy w sali Herbowej urzędu, w szkole muzycznej i budynku liceum. Plenerowe - na stadionie klubu "Świt". Tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego KOK wprowadził się do obiektu przy ówczesnym placu Młodzieży Polskiej, obecnym placu Kulczyckiego. Dziś mieści się w Pałacu Vauxhall. Wszystkie te zmiany lokalizacji Maciej Liburski przeżył na stanowisku dyrektora. W Krzeszowicach przepracował ponad 40 lat.

- Koleje żelazne lubiłem od dziecka. Mieszkając w Krakowie, często miałem okazję podróżować z PKP. Uwielbiałem zwłaszcza wyjazdy wakacyjne. W przedziałach z kuszetkami. Nawet chciałem być konduktorem, bo strasznie mi się podobało, jak pociąg ruszał, a konduktor otwierał drzwi, sprawdzając jeszcze czy wszyscy wsiedli. Któregoś razu podszedł do mojej mamy z pytaniem, czy to jej dziecko wygląda z pociągu w trakcie jazdy. Trochę mi się oberwało. Miałem osiem lat. Potem jeździłem często w góry. Na studiach pojechaliśmy z siostrą i grupą znajomych z uczelni pociągiem do Bułgarii. Tak bardzo polubiłem pociągi, że potem przez kilka lat co dzień jeździłem nimi do pracy w Krzeszowicach - wspomina.

Po maturze skończył studium hotelarskie, ale rodzina naciskała: zrób studia. Poszedł na UJ, na pedagogikę w zakresie organizacji pracy kulturalnej i oświatowej.

O pociągach na dłuższy czas zapomniał, ale wrócił do nich, gdy synowie zaczęli się nimi bawić. Ostatnią makietę zrobił jego syn, Mateusz, ale pociągi zbierał sam.

Na razie cały czas pracuje, ale sądzi, że wkrótce ze względów zdrowotnych będzie musiał odpuścić i zakończyć karierę.

* Zapraszamy do zgłaszania kandydatek i kandydatów do konkursu Złote Ręce Seniora. Wszelkie informacje, jak to zrobić, znajdziecie TUTAJ