Nie masz konta? Zarejestruj się

Trzebinia

W Sejmie o zapadliskach w Trzebini: To klęska. Trzeba działać szybciej

13.04.2023 13:33 | 9 komentarzy | 6 129 odsłon | Alicja Molenda
Najpóźniej do końca czerwca na zagrożonym obszarze w Sierszy ma się rozpocząć odpompowywanie wody. Za kilka dni SRK powinna przedstawić dokładny harmonogram prac zabezpieczających obszary zapadlisk.
9
W Sejmie o zapadliskach w Trzebini: To klęska. Trzeba działać szybciej
Obrady komisji energetyki i aktywów państwowych w Sejmie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Odwodnienie najbardziej zagrożonych zapadliskami i podtopienami terenów, to jest najważniejszy cel SRK. Projekt hydrogeologiczny, jak zapewniają jej przedstawiciele, jest gotowy, trzeba jeszcze wykonać 3-kilometrowy odcinek zasilania, postawić 40 słupów. Taką informację przekazał dziś podczas obrad sejmowej komisji aktywów państwowych wiceprezes SRK Marek Pieszczek.

Do rozwiązania jest jednak trudna kwestia możliwości wejścia z systemem odwadniajacym w teren, gdzie właściciele nie wyrażają na to zgody. Jak powiedział dziś w Sejmie prezes SRK Janusz Smoliło, obejmuje on ok. 300 działek, 80 właścicieli z różnych względów nie chce udostępnić gruntów pod odwodnienie.

Interpretacje prawne związane z ich zajęciem, pochodzące z ministerstwa infrastruktury, są na razie niekorzystne dla SRK. Według ministerstwa infrastruktury, specustawa przeciwpowodziowa spółki likwidującej szkody górnicze nie obejmuje. Wyjście z sytuacji powinien znaleźć minister aktywów państwowych, któremu SRK podlega, w porozumieniu z ministrem infrastruktury. W przeciwnym razie musi powstać szybko nowe prawo.

Co jeszcze robi spółka

Przede wszystkim na bieżąco i natychmiast zasypuje powstałe zapadliska, czyli "gasi pożary", czasem po wielokroć w tym samym miejscu, jak w przypadku okolic bloku 26 na os. Gaj.

Jak mówił prezes J. Smoliło, poza pracami przygotowującymi do odwodnienia, spółka kończy uzdatnianie gruntów na osiedlu Gaj. Wkrótce rozpocznie prace uzdatniajace w części ul. Górniczej. Zabezpiecznie kolejnych zagrożonych miejsc (cmentarz, os. Trentowiec, rejon ul. 22 Stycznia, obszary przy kolei) powierzy firmom wyłonionym w trwającym wciąż przetargu.

- Nie możemy jednocześnie wprowadzić w teren wielu firm, bo konsekwencją ich pracy jest np. spadek cieśnienia wody w mieszkaniach na osiedlu, co sygnalizują w interwencjach mieszkańcy - tłumaczył dziś posłom prezes Smoliło.

Oznajmił, że poleci swoim służbom przygotowanie na wszelki wypadek mieszkań zastępczych w zasobach spółki, mogących przyjąć ewakuowanych czasowo mieszkańców Sierszy, o ile zajdzie taka potrzeba. Wczoraj, po posiedzeniu sztabu kryzysowego u wojewody, okazało się, że wszystko jest możliwe.

Posłowie dociskają

Podczas sejmowej komisji zwołanej na dziś na wniosek posłów opozycji, co podkreślił jej przewodniczący Marek Suski, padło wiele pytań.

Wobec zagrożenia bezpieczeństwa publicznego na obszarze pogórniczym w Trzebini, posłowie z komisji energetyki i aktywów państwowych domagają się od SRK sporządzenia porządnego zakresu rzeczowego działań zapobiegawczych, harmonogramu prac, a od ministra aktywów państwowych konsekwentnego rozliczania spółki. Dotychczasowe efekty jej działań poseł Marek Sowa nazwał realizacją "strategii nicnierobienia w oczekiwaniu na następną dziurę", a na to, jak przypomniał, nie ma zgody społecznej.

Konkretów domagał się też poseł Krzysztof Kozik i szef komisji, a zarazem minister aktywów państwowych,  Marek Suski.

Nowy minister ma wyzwania

Wiceminister aktywów państwowych Marek Wesoły, odpowiedzialny za transformację górnictwa i energetyki (pełniący swoją funkcję od miesiąca), zadeklarował, że plan i harmonogram prac powstaną w kilka dni i trafią do wiadomości publicznej.  Ten sam wiceminister nazwał sytuację w Trzebini stanem klęski wymagającym "innego trybu i innego postępowania". Dodał też, że propozycje naukowców nie gwarantują na razie niczego, i że  szukanie systemowego rozwiązania problemu zapadlisk trwa. Zapowiedział też serię spotkań "zapobiegających potencjalnym nieszczęściom", także na szczeblu rządowym oraz z udziałem burmistrza Trzebini i SRK w ministerstwie.

- Sytuacja jest skomplikowana. Nie szukajmy winnych, ale dobrych rozwiązań - zaapelował M. Wesoły.

Strona społeczna przypomniała

Na posiedzieniu w Sejmie obecni byli przedstawiciele mieszkanców osiedla Siersza. Przewodniczący osiedlowej rady Mateusz Król zwrócił uwagę na bezradność, smutek i potworne zdenerowanie całą sytuacją towarzyszące mieszkańcom. Narzekał na dezinformację i chaos w komunikowaniu ludziom ważnych spraw. Na przykład tej wynikłej wczoraj, o pięciokrotnym rozszerzeniu liczby miejsc zagrożonych i pojawieniu się zupełnie nowych, jak obszar ul. Młyńskiej.

- Ludzie dowiadują się o wielu rzeczach z mediów, a informacje są często sprzeczne - mówił.

Przypomniał o straconej szansie pompowania wody przez nieczynną magistralę węglową. Apelował o właściwe ustalenie priorytetów podczas planowania uzdatniania gruntów, najważniejsze są domy.

Mecenas Maciej Czajkowski, reprezentujący rodziny zmarłych, których groby się zapadły na cmentarzu parafialnym w Sierszy, mówił wręcz o braku komunikacji. Dodał, że niespójny przekaz medialny powoduje stres i lęki wśród mieszkańców.

- Bloki niby nie są zagrożone, a są. Z najnowszych danych wynika, że zagrożenia występują  również w miejscach nieobjętych eksploatacją. (...) Inna rzecz to obsługa roszczeń mieszkańców przez SRK. Wiemy, że SRK ma wiele spraw do załatwienia, ale standardowe procedury nie do końca się w tym przypadku sprawdzają, bo Trzebinia to jest sprawa wyjątkowa - powiedział M. Czajkowski.

Co z cmentarzem przy Jana Pawła II

Jego przyszłości nikt nie określił. Pomimo zakazu wstępu na cmentarz, jak zauważył bursmistrz Jarosław Okoczuk, nadal prowadzone są tam pochówki, bo proboszcz tego oficjalnie nie zabronił.

20 rodzin domaga się zadośćuczynień za zapadnięte groby bliskich. Presez SRK J. Smoliło zadeklarował, że do końca miesiąca z każdą z rodzin będą prowadzone rozmowy. Dodał, że ewentualna odbudowa nagrobków nie będzie możliwa wcześniej niż za rok. Rozważana jest też wypłata odszkodowań.

Gmina pozostaje z problemem

Jarosław Okoczuk, burmistrz Trzebini, po wczorajszym spotkaniu sztabu kryzysowego wojewody mówi, że otrzymał dużą dawkę wiedzy dotyczącej sytuacji zapadliskowej.

- Zakasałem rękawy i nie wiem, co mam czynić. Naszym największym wrogiem jest czas! - powiedział dzisiaj na posiedzeniu komisji sejmowej.

Burmistrz już wie, że także niektóre tereny zamieszkałe nie są do końca bezpieczne. Do tej pory zapewniał mieszkańców obu osiedli o ich bezpieczeństwie za pośrednictwem swoich mediów. Okoczuk zdaje też sobie  sprawę, że trzeba będzie ograniczyć możliwość użytkownia wielu obszarów w rejonie zagrożeń. Oczekuje jednak wniosków od SRK i sprecyzowania, o które tereny dokładnie chodzi. Zmiany w planach zagospodarowania i studium uwarunkowań są kosztowne. Jeszcze większe konsekwencje finansowe rodzić mogą odszkodowania dla właścicieli nieruchomości, których możliwości korzystania z własności się pozbawi lub znacznie ją ograniczy.

Przedstawiciele Spółki Restrukturyzacji Kopalń niczego jednak w tej kwestii nie zadeklarowali. Nie narzekali też na brak pieniędzy na prace w Trzebini.

Tadeusz Arkit, radny wojewódzki, obecny dziś na komisji w Warszawie, mówił o konieczności stworzenia specjalnego, rządowego programu rewitalizacyjnego dla Trzebini. Przypominał, że w Lanckoronie to się udało.

- Nie ma się co oszukiwać. To jest natura, prawa geofizyki. Oby udało się wyjść z tego olbrzymiego kryzysu.

Temat ma powrócić pod obrady komisji aktywów państwowych za miesiąc.