Chrzanów
Taki był lany poniedziałek w Chrzanowie i okolicy (WIDEO)
Cofnijmy się do drugiej połowy lat 80. XX w. Przed Śmigusem Dyngusem, czyli lanym poniedziałkiem, młodzież szykowała wiaderka.
Dla uczestników tej zabawy woda była dostępna za darmo w tzw. przestrzeni publicznej. W Chrzanowie studnia z pompą znajdowała się wtedy np. między ul. Wojska Polskiego i Świętokrzyską, obok prywatnego domu (u garncarza). Druga pompa była zlokalizowana na ówczesnym placu targowym w sąsiedztwie Sądowej i Świętokrzyskiej (dzisiaj płatny parking całodobowy). Ustawiały się kolejki do „tankowania".
Na mieście działały grupki młodzieży, które „walczyły" między sobą. Czasem było w tym wszystkim trochę łabuzerki, kiedy przechodnie, wracający np. z kościoła, zostali oblani zimną wodą.
Zdarzało się, że ktoś zapukał na plebanię przy kościele św. Mikołaja. Ksiądz otworzył drzwi i w tym samym momencie był prawie cały mokry. Za parę chwil niespodziewanie wyskoczyło kilku duchownych z wiadrami pełnymi wody i odwdzięczyli się, jak tylko mogli. Tak samo sytuacja wyglądała ze strażakami przy Śląskiej w Chrzanowie. Kiedy „odpalili" wodę z węża, trzeba było się kryć za drzewami w parku.
Po mieście jeździły samochody z pompką i zbiornikiem wody w środku. Przy Świętokrzyskiej w Chrzanowie jedna starsza pani miała przygotowane na balkonie foliowe woreczki z wodą. Spadały na chodnik, gdy grupki młodzieży tamtędy przechodziły. Teraz trudno to sobie wyobrazić.
Ktoś powie z dzisiejszej perspektywy, że taki Śmigus Dyngus w mieście to było chuligaństwo. Może i tak. Trzeba uszanować różne opinie. W drugiej połowie lat 80. XX w. większość osób chyba jednak nie patrzyła na takiego Śmigusa Dyngusa, jak na łobuzerkę. Czasy się zmieniły, a wraz z nimi społeczna mentalność. Aktualnie raczej mało kto by się cieszył, że właśnie zimny kubeł wody wylądował na jego ubraniu. I należy o tym pamiętać.
Jeśli macie swoje wspomnienia, dobre czy złe, związane ze Śmigusem Dyngusem w Chrzanowie i okolicy, to napiszcie. Z góry dziękujemy:)
Śmigus Dyngus na osiedlu Siersza w Trzebini w 2000 r.
Komentarze
6 komentarzy
Nie z dzisiejszej perspektywy, tylko już w latach 70/80 w dużych miastach czy na osiedlach przekształcał się w chuligaństwo nie mające wiele wspólnego z ludową tradycją i tak był odbierany; wiadra wody wylewane na przechodniów z balkonów, wlewane do tramwajów czy autobusów przez otwarte drzwi, foliowe worki napełnione wodą rzucane z czwartego piętra na anonimowych przechodniów itp. Jaki to związek miało z ludową tradycją polewania wodą przez młodych chłopaków głównie znanych sobie młodych panien z sąsiedztwa? Inna sprawa, że z XVIII/XIX wieku znane są przypadki śmiertelnych śmigusów, kiedy polewana bez litości całymi godzinami panna dostawała zapalenia płuc czy wrzucona do wody tonęła. No ale wtedy ludzie byli bardziej spontaniczni w swoich reakcjach. W latach 70/80, w wykonaniu grasujących po osiedlach kilkudziesięcioosobowych grup nastolatków z wiadrami, niewiele to miało wspólnego ze "spontaniczną zabawą".
Dokładnie tak, texanski, dokładnie tak, do ograniczeń doprowadzili ci, którzy w latach osiemdziesiątych wylewali na siebie hektolitry wody. Dla nich koniec zabawy już nastał, powolutku zaczynają się rozglądać za balkonikami, by móc się poruszać i czują się w pełni spełnieni. A i czas na wesołe zabawy niesprzyjający, wojna, inflacja, skromny świąteczny stół, kurczące się osobiste zasoby finansowe skrzętnie przez nas gromadzone przez lata i strach przed nowymi pomysłami rządu.
Macie racje, tylko że to chore prawo zrobiły właśnie "tamte" dzieci które dorosły i stanowią teraz prawo i są rozszczeniowii i to jest paradoks tej całej sytuacji , Często dorośli dzisiejsi 40 latkowie wspominają jak było super gdy byli łebkami a teraz to ta młodzież taka zła .... tylko że przecież to oni te dzieci tak wychowali ....
@ Mystasia : dokładnie tak jest, trafiłaś w punkt , stara tradycja została zniszczona przez ludzi którzy o byle co dzwonili na policję , podobnie stało się z dziadami wielkanocnymi , kiedyś całe wsie wymalowane wapnem :płoty ,domy ,itd i nikomu to nie przeszkadzało . Dziś już tego nie ma bo sprawa na policji pewna za to mamy wirtualny świat , wirtualny śmigus dyngus , dziady itd a niedługo będziemy mieć wirtualny pieniądz i koniec wolności, na który sami się zgadzamy
Mystasia Trzeba rozróżnić tradycję od chuligańtwa.
Nie mentalność tylko durne prawo, za oblanie kogoś wodą można mieć proces. Ludzie teraz nie lubią zabawy i są roszczeniowi. Każdy siedzi w domu i chowa się przed wszystkim, dzieci na osiedlu domków nie bawią się razem, tylko każde samo w swoim ogrodzie. Od durne czasy.