Nie masz konta? Zarejestruj się

Krzeszowice

Jest taki upał, że zrobił na betonie jajecznicę

21.06.2021 16:00 | 10 komentarzy | 10 211 odsłon | Ewa Solak
Kacper Ropka z Krzeszowic zostawił na płycie Rynku patelnię z jajkami. Na nagrzanym do 50 stopni słońcem betonie, jajecznica była gotowa po półtorej godziny.
10
Jest taki upał, że zrobił na betonie jajecznicę
Kacper Ropka z jajecznicą na krzeszowickim Rynku. FOT. Z archiwum Kacpra Ropki
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Kiedy Kacper Ropka usmażył na krzeszowickim Rynku jajecznicę, do miasta zjechały wozy telewizyjne, a słowo betonoza odmieniano przez wszystkie przypadki. Wywołał tym burzę i dyskusję. Wylał się też na niego spory hejt. Ktoś podrzucił mu dwie kury.

Ewa Solak: Zaprzyjaźniłeś się już z kurami?

Kacper Ropka: No tak, oczywiście.

Ale nie sądziłeś chyba, że tak się stanie, gdy ktoś podrzucił ci je na ogród?

- Nie, w ogóle o kurach nie miałem pojęcia. Do tej pory też nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby mi je podarować.

Może ktoś, komu spodobała się inicjatywa smażenia jajecznicy na Rynku w Krzeszowicach? Bo to właśnie po tej akcji w mieście zawrzało.

- Cały czas się nad tym zastanawiam. Sądzę, że była to osoba hodująca kury. Sporo ludzi doceniło to, co zrobiłem. Natomiast nie ukrywam, że nigdy wcześniej nie spotkałem się z tak wielką falą hejtu, jaki wylał się na mnie po akcji smażenia jajecznicy.

Wywołałeś burzę, a do Krzeszowic zjechały niemal wszystkie stacje telewizyjne, dziennikarze gazet i radia.

- Niektórzy twierdzili, że ośmieszam miasto, ale to nie o to chodziło i chyba nie zrozumieli przekazu. Chciałem pokazać, że w czasie upałów beton na rynkach miast nagrzewa się niemiłosiernie. Za mała ilość drzew sprawia, że brakuje cienia, a przejście przez rynek, nie mówiąc o dłuższym przebywaniu tam, staje się koszmarem.

Akurat krzeszowicki Rynek w porównaniu do innych miast jest wyjątkowo zielony.

- No tak, nie jest to taka betonoza jak w Trzebini czy Zabierzowie, ale mimo wszystko uważam, że roślin mogłoby tu być więcej. To mogłoby sprawić, że temperatura w centralnym punkcie w mieście byłaby niższa, a mieszkańcy mieliby więcej miejsca, żeby wypocząć. Nie da się tego zrobić, gdy w lecie świeci słońce. Co prawda niedawno spółka wodociągowa zamontowała w Rynku zraszacze, ale uważam, że moja akcja może dać do myślenia także władzom w innych miastach. Betonoza powoli przestaje być modna, ale i tak dominuje. Dlatego chcę wystąpić do władz gminy z petycją podpisaną przez jak największą liczbę mieszkańców o to, żeby robić na rynku jak najwięcej nasadzeń nowych roślin.

Wracając do twoich nowych przyjaciółek - kur. Nie zamierzasz ich oddać w dobre ręce?

- Nie, cały czas coś im usprawniam, dobudowuję. A to kurnik, a to coś innego. Sporo musiałem się dowiedzieć o ich hodowli, bo na początku nie miałem o tym pojęcia. Teraz wiem coraz więcej i dają mi dużo radości. Są wyjątkowo zabawne. Jedna z tych podarowanych zdążyła mi uciec. Szalona była, skakała, dziobała wszystko i wszystkich. Nie zdołałem jej złapać. Dokupiłem więc następną razem z pisklakiem. Ta kolejna nie mogła się przyzwyczaić do nowych warunków, więc podarowałem ją znajomej w Nowej Wsi. Została mi więc jedna kura i pisklak. Jeszcze nie wiem czy ten młody to czasem nie kogut.

Kogut jajek ci nie zniesie.

- No nie, ale może będzie na tyle przyjazny, żeby tu mieszkać. Ja natomiast już myślę o kolejnych akcjach związanych z upałami i betonowymi rynkami miast. Liczę, że więcej osób będzie chciało się w nie włączyć i to nie tylko w Krzeszowicach. Może zorganizuję happening ze wspólnym smażeniem jajecznicy czy wystawą kur lokalnych hodowców. W Ameryce organizowane są nawet zawody w bieganiu dla kur. Może to jest pomysł?

***