Przełom Online
CHRZANÓW. Po Kątach goniły Dziady
Kilkunastu kawalerów przebranych za Dziady i Babki smagało batem i goniło młodych chłopców i dziewczęta. Tak co roku wygląda Poniedziałek Wielkanocny na Kątach.
Tradycja obchodzenia Dziadów sięga na Kątach dziewiętnastego wieku.
- Kawalerowie schodzą się do jednego domu już w wielkanocny wieczór. Przebierają się i potem rozchodzą po Kątach – opowiada Michał Bochenek.
- Cieszymy się w ten sposób, że Jezus zmartwychwstał – przekonuje Tomasz Śliwkowski.
"Ooooo!" - taki okrzyk można było usłyszeć w całej dzielnicy w wielkanocny poniedziałek. Młodzi chłopcy byli przebrani za Dziadów. Mieli maski i ubranie z króliczej skóry oraz wykonane z bibuły pióropusze.
- Stroje przekazywane są po rodzinie. Ja swój dostałem od kuzyna. A krzyż mam od kolegi – opowiadał Bartłomiej Onak.
Jego kuzyn przebrał się za Babkę. Miał na głowie czerwoną chustę, sukienkę i sweter.
- Chodzę już drugi rok. Wcześniej sam dostawałem batem. Tradycja powoli ginie. Niektórzy ludzie już nie rozumieją tego zwyczaju. Na przykład ojcowie nie chcą, abyśmy gonili za ich dziećmi – zauważyła Babka, czyli Tomasz Onak.
Przebierańcy upatrywali sobie młodych chłopaków lub dziewczyny. Biegali za nimi. Gdy ich dogonili, kazali im zmówić jakąś modlitwę. Posłuch wymuszali przez uderzanie batem. Po skończonej modlitwie jeszcze raz puszczali się w pościg za młodzieżą.
- Niektóre dziewczyny w tym dniu nie wychodzą z domów. My się nie boimy Dziadów. To taka tradycja, a poza tym to nasi koledzy. Krzywdy nam nie zrobią – zapewniała 16-letnia Klaudia Doległo. Wtórowały jej dwie koleżanki.
Starsi mieszkańcy Kątów dobrze pamiętają, jak zwyczaj wyglądał dawniej.
- Jak sobie chłopak upatrzył jakąś dziewczynę, to wchodził do niej przez balkon. Każdy musiał dostać batem, moczonym dawniej w gnojowicy. Teraz ta tradycja jest trochę inna. Może dlatego, że chłopcy chodzący po Kątach, są zwykle po alkoholu – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Jan Matya. Chodził za Dziada na początku lat osiemdziesiątych.
Marek Oratowski
Komentarze
1 komentarz
"Przebierańcy upatrywali sobie młodych chłopaków lub dziewczyny. Biegali za nimi. Gdy ich dogonili, kazali im zmówić jakąś modlitwę. Posłuch wymuszali przez uderzanie batem. Po skończonej modlitwie jeszcze raz puszczali się w pościg za młodzieżą." Młodzież, bo starszego się boją :) Bo by oni mogli źle skończyć :) I to jest prawda :)