Przełom Online
Lekarz nie zawsze przyjedzie do domu
Wysoka gorączka dziecka lub choroba zakaźna nie jest wystarczającym powodem, by poprosić lekarza o wizytę domową.
- Ostatnio mój ponad dwuletni syn zachorował na szkarlatynę. Od swojego lekarza rodzinnego dostał penicylinę, jednak następnego dnia okazało się, że występuje u niego relacja alergiczne na ten lek. Była sobota, zadzwoniłam na nocną opiekę i wyjaśniłam, że potrzebuję zmiany antybiotyku. Kazano mi przyjechać z dzieckiem na miejsce. Zapytałam czy mogę liczyć na wizytę domową, ale tej mi odmówiono. Co prawda stan syna był stabilny, ale moje wątpliwości budził głównie fakt, że miałam stawiać się na zatłoczonym korytarzu ze stwierdzoną chorobą zakaźną - relacjonuje matka ponaddwuletniego dziecka.
Jak usłyszała od pracowników z personelu medycznego, taka jest praktyka i wszelkie przypadki ospy, szkarlatyny czy nawet te skrajne - odry muszą czekać w jednej kolejce do przyjęcia.
Gdzie w rejonie szukać pomocy w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej oraz, w których placówkach medycznych w województwie trafimy na stały dyżur pediatry, a także w jakich przypadkach liczyć na przyjazd lekarza do domu przeczytacie w aktualnym numerze "Przełomu".
Komentarze
1 komentarz
No to brawo służba zdrowia. Narażają dziecko chore i otoczenie. Czyli gdzie tu profilaktyka przeciw epidemii? Takie rzeczy zgłasza się do rzecznika praw pacjenta. Coraz lepiej się dzieje w Polsce, zaraz nie będzie pieniędzy nawet na wizytę w szpitalu