Nie masz konta? Zarejestruj się

Ziemia chrzanowska

Bojkot w lidze piłkarskiej rozprzestrzenia się

22.08.2018 16:00 | 44 komentarze | 14 980 odsłon | Michał Koryczan

Wolanka Wola Filipowska postanowiła oddać walkowerem mecz z MKS Libiąż. Z powstałym niedawno klubem nie zamierzają też grać następne drużyny chrzanowskiej A-klasy.

44
Bojkot w lidze piłkarskiej rozprzestrzenia się
Działącze podczas spotkania w Zagórzu w sprawie MKS Libiąż
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W ubiegłym tygodniu Victoria Zalas i Promyk Bolęcin oddały libiążanom mecze walkowerem.

To pokłosie protestu przeciwko decyzji Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, że powstały pod koniec tamtego roku MKS Libiąż zacznie rywalizację nie od B, ale od A-klasy, czyli o poziom rozgrywkowy wyżej.

Do zapowiadanego bojkotu przyłączyła się Wolanka Wola Filipowska. Działacze skierowali pismo do Podokręgu Piłki Nożnej Chrzanów, że oddają walkowerem spotkanie z MKS, zaplanowane na najbliższą sobotę.

To najpewniej nie koniec. W rozmowie z "Przełomem" przedstawiciele kolejnych rywali Libiąża, czyli SPRiN Regulice i Tęczy Tenczynek zapowiedzieli, że nie zagrają z libiąskim zespołem.

- Nie boimy się rywalizacji, ale nie chcemy być traktowani w ten sposób, dlatego zarząd LKS Tęcza podjął decyzję o przyłączeniu się do protestu i z MKS Libiąż nie będziemy grali. Swoją drogą władze MZPN miały możliwość awansowania Libiąża wyżej, nawet do czwartej ligi więc się dziwię, że z tego nie skorzystano - czytamy w oświadczeniu Jerzego Wnęka, prezesa klubu z Tenczynka.

Szef PPN Chrzanów Józef Cichoń poinformował, że dwa kluby A-klasy chciałyby jednak zagrać z libiążanami. To Start Kamień i Ciężkowianka Jaworzno.

Prezes drugiego z tych klubów Janusz Ciołczyk, przyznał podczas niedawnego spotkania w Zagórzu w sprawie MKS, że choć decyzja MZPN jest jego zdaniem skandaliczna, nie ma zwyczaju oddawać walkowerem.

- Do naszego pojedynku ligowego z Libiążem jest jeszcze sporo czasu. Decyzji jeszcze nie podjęliśmy - powiedział Janusz Ciołczyk.

- Wolałbym z nimi zagrać i ich „zlać", ale nie chciałbym się wyłamywać. Jak nie zrobimy, to i tak będzie źle - zaznaczył Stanisław Kozioł, prezes Startu.