Trzebinia
Gmina zleciła łatanie dziur na ul. Dworcowej w Trzebini
Wszystkie ubytki w drodze, które utrudniały jazdę kierowcom, znikną. Jeszcze dziś drogowcy wezmą się za ich łatanie.
Prace zlecili urzędnicy. Wykonuje je firma z Przegini Duchownej, która wygrała przetarg na bieżące utrzymywanie dróg gminnych w tym roku.
Komentarze
12 komentarzy
Napisz komentarz...Ależ ja się odnosiłem tylko do jakości wykonania "kiedyś" i "teraz", a nie do konkretnego miejsca. Jeśli chodzi o konkretne miejsce, czyli Rynek w Trzebini (chociaż artykuł wydaje mi się o zupełnie innym miejscu) to tak, potwierdzam; jak ktoś wykonał nawierzchnię Rynku w Trzebini w standardzie "wzmocniony podjazd do domku jednorodzinnego", to świadczy to przede wszystkim o braku wyobraźni zlecającego roboty, a dopiero później o jakości robót, A co do tej jakości "kiedyś" i "dziś"; na Starym Mieście w Krakowie stoją obok siebie kamienice z XV, XVII i XIX wieku również dlatego, że te starsze stojące obok się przewróciły bo były dziadowsko wykonane. Nasi "dziadowie" zbudowali znacznie więcej niż widać, tylko większość się rozleciała.
Od dwóch dni dziury oznaczone sprayem. Dzisiaj po 6 rano jak stałem na światłach od rafinerii to widziałem dla pojazdy na światłach blokujące część drogo w okolicach wiaduktu od strony PKP. Może już łatają :)
@stary zgred, nie masz racji kochanienki.
@stary zgred Ludzkość posiada technologie budowy nawierzchni, która wytrzyma takie obciążenia. Oczywiście jest to drogie rozwiązanie. W Trzebini mamy, co mamy i nie ma co ściemniać, że to przez ciężar samochodów. Trzeba było ustawić zakaz wjazdu pojazdom powyżej 1t, jak się ktoś zdecydował układać luźną kostkę.
.W przypadku samego Rynku chodzi nie o ilość pojazdów, ale o obciążenie, o nacisk osi. Wszędzie piszą, że przejazd jednej dużej ciężarówki powoduje zużycie drogi porównywalne z przejazdem kilkudziesięciu tysięcy (tysięcy!) samochodów osobowych. Drogi osiedlowe trzymają się latami, ale niech przejedzie po nich jedna kilkudzisięciotonowa ciężarówka z gruzem i za jakiś czas fruwają krawężniki, studzienki i płytki. A nieprzestrzeganie ograniczeń tonażowych jest ponadczasowym i ponadustrojowym problemem polskich dróg. Dziadki jeździli też furmankami. Ciężar całkowity wozu razem z dziadkiem i węglem jedna, góra dwie tony. Niektóre wypasione "merce" i "beemki", parkujące w Rynku więcej ważą. A ciężarówki z towarem czy grucha z betonem do jednej czy drugiej budowy?
@stary zgred, no i tu masz racje. Zlapales mnie! Ruch w Rynku jest niczym na Autobahn :) A dziadki tylko pieszo chodzili.
@śmiechu, oczywiście, że przynosi.. zmniejszenie ilości dziur, gdy z trzech małych powstanie jedna duża.. jest sukces? Jest..
Tylko jakie było natężenie ruchu w czasach naszych (?) dziadków i jakie jest teraz i jakie pojazdy jeździły po tych drogach wtedy, a jakie jeżdżą teraz.
A ja powiem tak: Nasi dziadkowie to byli porzadni fachmani. Asfalt sie rozleci, kostka ktora nasze wladze nam zafundowaly w Rynku po kilku latach dziurawa jak ser, a KOSTKA ktora kladli dziadkowie wytrzyma wieki. Czego nam brakuje, a dla nich to bylo normalne?
Brawo gmina.
Koniec końców i tak trzeba będzie wymienić całą nawierzchnię, bo robienie z dużych dziur jeszcze większych do tej pory nie przynosiło porządnych skutków...
Oj władzo ty nieudolna, ale też powiem, że lepiej późno niż wcale. Ja wiem, że to droga wewnętrzna, nie publiczna, to jakby niczyja. Nie, to nasza, nieudolna władzo, to nasza! My tam jeździmy!!!