Chrzanów
W Sylwestra można było wylicytować alkohol
W środę w kancelarii komornika Marcina Musiała czekały na kupców wyskokowe trunki po niższych cenach. Chętni nie pchali się drzwiami i oknami. Niewykluczone, że okazja jeszcze się powtórzy.
Do wzięcia było 11 butelek, głównie wódka, ale też koniaki. Kwota wyjściowa - ¾ wartości oszacowanej. Przykładowo martel 0,7 l za 150 zł. Pełny asortyment do licytacji znaleźć można było w ogłoszeniu komornika.
We wtorek Marcin Musiał powiedział w telefonicznej rozmowie:
- Często się zdarza, że dłużnik to przedsiębiorca handlujący alkoholami. I tak jest w tym przypadku - stwierdził.
W sylwestrową środę pierwsza licytacja została wyznaczona na godz. 10. Podczas gdy przy stoiskach monopolowych w marketach kłębiły się tłumy, u komornika nikt się nie zjawił. Asesor Paweł Mazurek nie zezwolił nam sfotografować wszystkich wystawionych na sprzedaż "ruchomości" (czytaj butelek). Postanowiliśmy jednak nabyć czerwoną, plastikową skrzynkę na alkohole (oszacowaną przez komornika na 4 zł) oraz siedmiogwiazdkową metaxę (oszacowaną na 100 zł).
Na początek wpłaciliśmy 10-procentowe wadium. Następnie asesor oświadczył, że za brendy będzie 75 zł, czyli 3/4 wartości oszacowanej. Potem było po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci i sprzedane. To samo ze skrzynką. Po wszystkim należało oświadczyć, że wylicytowany alkohol jest na własny użytek. I na tym zakończyliśmy sylwestrowe zakupy u komornika.
W kancelarii usłyszeliśmy, że wierzyciel ma teraz prawo wnioskować o drugą licytację reszty alkoholi. Tym razem cena wyjściowa będzie połową wartości. Gdy nadal nie znajdą się chętni, dłużnik zostanie wezwany do odebrania towaru.