Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Życie cudem zostało

15.01.2009 13:46 | 0 komentarzy | 11 712 odsłon | red
Przez trzy lata Rafał Owczarek z Trzebini prawie codziennie spotykał się z Sylwią Kulawik. Bardzo ją kochał. Po wypadku samochodowym, po którym nie odzyskał świadomości, Sylwia prawie codziennie siedzi przy jego łóżku szpitalnym. Nie może bez niego żyć.
0
Życie cudem zostało
Te zdjęcia Sylwia Kulawik zrobiła swojemu ukochanemu Rafałowi Owczarkowi w Paczółtowicach k. Krzeszowic
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przez trzy lata Rafał Owczarek z Trzebini prawie codziennie spotykał się z Sylwią Kulawik. Bardzo ją kochał. Po wypadku samochodowym, po którym nie odzyskał świadomości, Sylwia prawie codziennie siedzi przy jego łóżku szpitalnym. Nie może bez niego żyć.

- Ja wiem, że Rafał z tego wyjdzie. Jeszcze razem będziemy się śmiać, mówić do siebie, będziemy po prostu szczęśliwi – zaciska drżące wargi.

Motyle w brzuchach i potworny huk
Tamtego dnia, 29 lipca zeszłego roku, wakacyjny wyjazd Sylwii i Rafała nabrał rumieńców. Przybliżał się w ekspresowym tempie. Już zamówiony był nocleg w pobliżu Zakopanego, myśl o wspólnym sam na sam jeszcze bardziej drażniła motyle w brzuchach, już zwiewne sukienki nie mogły doczekać się dotyku.

Przed godziną osiemnastą świeciło słońce, z każdą minutą bardziej krwawiące. Ulicą Piłsudskiego w Trzebini mknęło mitsubishi carisma. Rafał niedawno kupił swoje pierwsze auto. Bardzo się cieszył. Jechał jeszcze posłać Totolotka, bo była kumulacja wygranej.
Zakręt na wysokości Dworu Zieleniewskich. Czerwieniejące promienie, zieleń drzew, szary asfalt. Nagle wymieszały się wszystkie kolory. Świat zaczął wirować. Szybciej, coraz szybciej. Potem potworny huk i... cisza.

- Rafał miał złamane żebra, obojczyk, nogę i miednicę, usunięto mu nerkę oraz śledzionę. Doznał bardzo poważnego obrzęku mózgu. Lekarze dawali mu znikome szanse. To cud, że przeżył – przyznaje Anna Kulawik, matka Sylwii.

Czas zakochania
- Rafał przebąkiwał kiedyś, że za trzy lata chcielibyście się pobrać – wyrywa się z zamyślenia pani Anna.
- Wcale tak nie mówił! – przekomarza się Sylwia. – Ja go na początku nie lubiłam, bo szpanował. Jeździł z kolegami na motorku, wygłupiał się – mówi.
- Później chyba dotarło do niego, że coś mi nie pasuje w takim zachowaniu. Tak, czy inaczej, przez pół roku, od lata do zimy, robił do mnie podchody. Miałam wtedy piętnaście lat. W końcu zakochałam się w nim... – rozmarza się.
- Mama od razu go polubiła. Nazywała księciem. Wszystko umiał naprawić, taka złota rączka. Może dlatego, że w dzieciństwie wychowywał się na wsi.

Anna Kulawik:
- Bardzo zaprzyjaźnił się z moim mężem. Ojciec Rafała zmarł, brat zginął na motocyklu kilka lat temu – wspomina rodzinną tragedię. – Rafał mieszkał ze schorowaną matką.

Jaki jeszcze był Rafał?
- Zazdrosny o moją córkę – stwierdza bez namysłu mama Sylwii.
- Przesadzasz! – denerwuje się Sylwia.
- A gdy miałaś wykupione pierwsze lekcje na prawo jazdy, to co?! Przez dwie godziny jeździł za tobą.
- Rzeczywiście. Nawet instruktor zapytał w pewnym momencie, kto mnie tak śledzi – śmieje się Sylwia.
- Czasem Rafał potrafił być szczery aż do bólu. Poza tym bardzo troskliwy. Miałam poczucie, że zrobiłby dla mnie wszystko. Po prostu przy nim czułam się kochana. Nie był chytry i... zawsze umiał mnie rozśmieszyć. Lubił robić niespodzianki, choć nie wszystkie mu wychodziły. Pewnego razu postanowił zabrać mnie w wyjątkowe miejsce. Nie chciał powiedzieć gdzie, bo – jak się później okazało – sam nie wiedział, jak tam dojechać. Ale przecież równie ważne są dobre chęci – uważa Sylwia.

Szpitalna teraźniejszość
Prawie codziennie 18-letnia Sylwia Kulawik odwiedza w chrzanowskim szpitalu 21-letniego Rafała Owczarka. Od końca lipca jest przykuty do łóżka na oddziale intensywnej terapii.

- Zaraz po szkole biegnie do niego i wraca do domu dopiero wieczorem. W ciągu kilku miesięcy stała się starsza o kilka lat – uważa jej mama.

- To nie jest pomoc z litości, lecz z miłości. Zresztą, nie wyobrażam sobie, żebym w takiej sytuacji mogła go opuścić. On również by się mną zaopiekował, gdybym znalazła się na jego miejscu – stwierdza Sylwia.
- Lekarze mówią, że wewnętrznie wszystko się zagoiło, tylko mózg nie pracuje tak, jak powinien. To ponoć stan wegetatywny lub śpiączka. Ale chyba nie do końca tak jest, bo Rafał coraz częściej reaguje na mój głos i dotyk. Gdy pytam go o coś, to odpowiada „tak” mrugnięciem oka. Jeśli zaprzecza, to nie mruga wcale. Czasem płacze, a nawet grymasi. Ostatnio wylał mi łyżeczkę z colą, którą bardzo lubi. Gdy go gilgotam po stopach, to stara się uciekać. Nieraz podnosi głowę, ściska mnie za rękę – opowiada.

Pomagają modlitwy, mogą pomóc pieniądze
- Modliliśmy się za poszczególne część ciała Rafała i jego organy: za głowę, za rękę, za nerkę, za płuca. I pomogło. Bo właśnie Bóg jest największym cudotwórcą – wyznaje Anna Kulawik.

Codziennie odwiedza Rafała w szpitalu rehabilitant Michał. Godzina kosztuje 50 zł, miesięcznie wychodzi około tysiąc złotych.
- Staramy się wspierać mamę Rafała i płacić za rehabilitację – mówi pani Anna, która traktuje Rafała jak członka rodziny.

Trzebińska firma Variant, w której Rafał pracował przed wypadkiem, przekazała już na jego leczenie 2 tys. zł.
- Jak dziecko, musi się uczyć wszystkiego od nowa. To są między innymi ćwiczenia rozciągające mięśnie i smakowe. Poza tym cały czas trzeba do niego mówić. Dużo czytam mu o motoryzacji, którą się pasjonuje – opowiada Sylwia.

2 kwietnia Rafał Owczarek ma zostać przewieziony do Szpitala Uniwersyteckiego im. dr Antoniego Jurasza w Bydgoszczy. Trafi w ręce wybitnego specjalisty prof. Wojciecha Hagnera, kierownika tamtejszej kliniki i katedry rehabilitacji, gdzie po wypadku odzyskiwał siły znany dziennikarz motoryzacyjny Maciej Zientarski.

Sylwia wraca jeszcze pamięcią do czasów, gdy rozkładali koc gdzieś na łące. Ona uczyła się, czytając na głos książkę, a Rafał jej pomagał. Teraz Sylwia uczy Rafała dotyku, smaku, patrzenia na świat. Gdy już go nauczy, znów zaplątają się w zielonych trawach.
Łukasz Dulowski

Możesz pomóc Rafałowi Owczarkowi...

... wpłacając pieniądze na konto: Sylwia Kulawik, 32-540 Trzebinia, ul. Jasna 15, Bank PEKAO SA oddział w Trzebini, nr 96124042691111001021676014, z dopiskiem „Pomagam Rafałowi”

Przełom nr 1 (869) 7.1.2009