Nie masz konta? Zarejestruj się

Kultura

Prowincjonalna kryminalność

26.11.2008 13:03 | 1 komentarz | 24 823 odsłony | red
Na pierwszym spotkaniu Pory Kryminału w chrzanowskiej bibliotece gośćmi byli Antonina Turnau (córka Grzegorza Turnaua) oraz Michał Rusinek (sekretarz Wisławy Szymborskiej), autorzy książki „Prowincjonalne zagadki kryminalne”. Odpowiadali na pytania zebranych.
1
Prowincjonalna kryminalność
Antonina Turnau i Michał Rusinek
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na pierwszym spotkaniu Pory Kryminału w chrzanowskiej bibliotece gośćmi byli Antonina Turnau (córka Grzegorza Turnaua) oraz Michał Rusinek (sekretarz Wisławy Szymborskiej), autorzy książki „Prowincjonalne zagadki kryminalne”. Odpowiadali na pytania zebranych.

Jak doszło do powstania książki?
Michał Rusinek: To nie jest książka. Jest to twór bardzo przypadkowy. Dostałem zadanie od Radia Kraków na pisanie zagadek kryminalnych, które miały być puszczane na antenie, jako słuchowiska. Miałem stworzyć ich 40 w miesiąc, a że nie przepadam za tą literaturą, musiałem dobrać sobie specjalistę.

Antonina Turnau: Przeczytałam wszystkie książki Agathy Christie. Następnie mordowałam, kradłam i rabowałam. Popełniałam jedną zbrodnię za drugą. Potem spotykałam się z panem Michałem i wszystko mu opowiadałam, a on to spisywał. Na takich zasadach działała nasza spółka autorska.

M.R.: Oddawaliśmy po dziesięć opowieści. Były puszczane na antenie chyba co godzinę.

A.T.: Narzucono nam szkielet formalny, który musieliśmy wypełnić, i na którym budowaliśmy nasze historie. Książka jest skonstruowana podobnie jak te słuchowiska. Każde opowiadanie zaczyna się tak samo, ma kilku tych samych bohaterów, jakąś zagadkę, która nie jest rozwiązana od razu. Wyjaśnienie oddzielone jest na końcu znakiem graficznym. Czytelnik może sam zastanowić się nad rozwiązaniem.

Obydwoje mieszkacie w Krakowie, ale książkę wydało wydawnictwo warszawskie - Prószyński i S-ka.

M.R.: Bardzo chcieliśmy wydać „Zagadki” w Krakowie, ale tutejsze wydawnictwa robią to bardzo wolno i mają do końca roku pozamykane plany wydawnicze. W Warszawie udało nam się wydać książkę w trzy tygodnie i w większym nakładzie - 8 tysięcy egzemplarzy. Radio Kraków zażyczyło sobie 10 procent z nakładu. I przyjechał... cały TIR książek.

Pisaliście ją rzeczywiście w krakowskiej kawiarni Prowincja?

A.T.: Nie da się ukryć tego faktu. Tam właśnie rozmawialiśmy o wymyślonych przez nas historiach.

M.R.: Wspólnie nie da się pisać książki, bo jest to prywatny akt twórczy. Więc jedne opowiadania pisałem ja, inne Antonina.

A.T.: Teraz, kiedy biorę tą książkę do ręki, nie pamiętam już, które ja napisałam, a które pan Michał.

Pierwszą recenzentką książki była Wisława Szymborska. Oceniła ją dobrze.

M.R.: Dlatego, że jest dobrze wychowana i jak coś chce ukryć, to ukryje.

A.T.: Nasza publikacja to bardziej pretekst do zabawy, niż prawdziwy kryminał. Tutaj kryminalność jest prowincjonalna, a trup papierowy. Nieraz słyszeliśmy takie zarzuty i zgadzamy się z nimi.

M.R.: Dobrze się przy tym bawiliśmy i chcieliśmy, aby czytelnik również się dobrze bawił.

Państwa zdaniem najlepszy kryminał to ...

M.R.: Nie czytam ich zbyt dużo, bo nie przepadam za taką literaturą. Ale podoba mi się styl narracji Doyle’a, twórcy książek o Sherlocku Holmsie.

A.T.: Moim zdaniem wybitny jest Joe Alex, czyli Maciej Słomczyński. To fantastyczna literatura kryminalna i na dodatek polska.

Notowała Patrycja Stanek