Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

Gdyby nie rozluźnienie...

17.01.2009 09:45 | 0 komentarzy | 1 524 odsłona | red
Po wygraniu drugiego seta Maraton dalej grał swoje, ale w pewnym momencie nagle coś się załamało i ostatecznie musiał uznać wyższość zawodniczek Karpat.
0
Gdyby nie rozluźnienie...
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Po wygraniu drugiego seta Maraton dalej grał swoje, ale w pewnym momencie nagle coś się załamało i ostatecznie musiał uznać wyższość zawodniczek Karpat.

Maraton Krzeszowice- Karpaty Krosno 1-3(13-25; 25-21; 20-25; 17-25)
Maraton: Rachwalik, Chochorowska, Klocek, Kościelniak, Kocoń, Sosińska, Moos- libero. Na zmiany wchodziły: Zając, Koźbiał, Ślęzak, Czekaj, Czyszczoń.

Siatkarki Maratonu fatalnie zaczęły mecz z Karpatami. Popełniały szkolne błędy, wskutek czego w pierwszym secie dostały tęgie lanie. Przy stanie 4-8 i 7-16 Marta Kurek poprosiła o czas, ale przewaga gości i tak nieuchronnie rosła.

Za to w drugiej partii było ciekawiej. Przyjezdne prowadziły 0-2, potem Maraton doprowadził do stanu 4-3. Generalnie dominowała walka punkt za punkt. W końcówce gospodynie mając piłkę setową i 5-punktową przewagę nieco przysnęły, ale seta wygrały.

Zacięta była także trzecia część gry. Powinna być też przełomowa dla Maratonu. A było wręcz przeciwnie. Podopieczne Marty Kurek prowadziły 6-2, 7-3, potem wynik brzmiał 8-8 i 12-9. Zaś przy stanie 13-11 zespół krośnieński nieoczekiwanie zdobył 4 „oczka” z rzędu i nic nie pomogła prośba o czas dla miejscowych. Zawodniczki Maratonu po drugim secie poszły za ciosem, ale przegrały trzecią odsłonę, która powinna je przybliżyć do zwycięstwa.

W ostatniej części gry było na co popatrzeć, ale pod koniec emocje opadły. Ekipa gości prowadziła 0-2 i 2-3, by nagle zrobiło się 5-3 i 5-5. Gdy tablica świetlna wskazywała rezultat 11-9, siatkarki z Krzeszowic wyraźnie odpuściły.

- W III secie straciliśmy głowę, nie opanowaliśmy wielu piłek, był to przełomowy moment, ale też rywalki postawiły nam wysokie warunki -  powiedziała nam trener Maratonu Marta Kurek.
Jan Dobosz