Libiąż
Po flaszkę będzie jeszcze bliżej
W gminie Libiąż jest 50 punktów detalicznej sprzedaży wina i wódki. W czwartek radni po burzliwej dyskusji zdecydowali podnieść ten limit do 70.
Urzędnicy tłumaczyli, że konieczność wprowadzenia zmiany wynika z zainteresowania przedsiębiorców. Od 2000 roku w Libiążu obowiązywał limit 50 sklepów oraz 50 punktów gastronomicznych oferujących alkohol powyżej 4,5 procent. W praktyce wino i wódka są sprzedawane w 11 lokalach oraz 50 sklepach. Jedna taka placówka przypada na 311 mieszkańców. To największe zagęszczenie w regionie.
Propozycja dotyczyła zwiększenia limitu na detal do 70 punktów. Przy jednoczesnym obniżeniu liczby zezwoleń na lokale do 30.
Te uwagi jednak nie trafiły do wszystkich. Padały argumenty, że w gminie z powodu alkoholizmu leczy się już ponad dwieście osób i zwiększenie dostępności napojów wyskokowych może tę statystykę jeszcze pogorszyć.
- Na ich leczenie płacimy z naszych kieszeni. Przeprowadźmy wcześniej debatę, bo sprawa uzależnień jest gorąca w naszej gminie. Niech się tu pojawią matki i opowiedzą, jakie przeżywają tragedie przez to, że ich dzieci piją - wywodził radny Antoni Skupień.
Bugusław Gucik przypomniał, że to właśnie z pieniędzy za wydane koncesje (tzw. "korkowego") podejmowane są działania profilaktyczne.
Jan Pietruszka poprosił o dane statystyczne, jakie uregulowania obowiązują w ościennych gminach. Wyszło mu, że po zmianie limit sklepów z napojami wyskokowymi będzie niemal taki sam, jak w większej Trzebini. Tam jest 75 takich placówek.
Ostatecznie jednak uchwała przeszła przy 14 głosach za i pięciu wstrzymujących. Nowy przepis zacznie obowiązywać prawdopodobnie w drugiej połowie stycznia.
Komentarze
12 komentarzy
Jaro 1, przesadziłeś nieco. Alkoholik nigdy większej ilości trunków nie nabywa, ponieważ stara się skrzętnie swój problem ukryć. Chce, czy nie chce, to komórki mózgowe alkoholem zabija, w wątrobie spustoszenie czyni. I nigdy, nawet sam przed sobą, nie przyzna się do uzależnienia. Sprawdzanie stanu trzeżwości aż na dwóch niezależnych urządzeniach, śmieszy. Albo jest się trzeźwym i ma się pewność tego, albo szuka się asekuracji, jednemu urządzeniu niedowierzając. Wyłącznie profilaktyka przynosi efekty, leczenie alkoholizmu bowiem jest bardzo trudne, jego skuteczność dotyczy mniej niż 10% pacjentów.
"Nie zgadzam się z Twoją argumentacją, Lotr. Alkoholik, podobnie jak narkoman, nigdy zapasu nie posiada, "ZAWSZE POSIADAM !" wszystko spożywa na bieżąco. Alkohol rozum odbiera "MNIE NIGDY JESZCZE NIE ODEBRAŁ!", im dostępniejszy, tym dłuższa libacja "NIE LIBERUJĘ!", trwa do wyczerpania środków finansowych "MAM NIEWYCZERPALNE!" PIEPRZENIE WSZELKICH OPCJI! Oczywistym jest,że margines bez pieniędzy ograniczy spożycie przy ograniczeniu dostępności!!!!!!!!!. Ci co maja forsę zawsze maja zapasy i to co do zasady na dłużej żeby nie wyjeżdżać po "paliwo". ALE Z TYMI NIE MA PROBLEMU! WIĘC JESTEM ZA TOTALNYM OGRANICZENIEM DOSTĘPNOŚCI!!!!!!!!!!!! MAM 2 ALKOMATY W DOMU I JESZCZE NIGDY NIE WYJECHAŁEM POD WPŁYWEM ALKOHOLU, ALBO ZŁEGO SAMOPOCZUCIA! awantur nie czynię....
Antoninka, pomyśl: Jak jestem zdegenerowanym alkoholikiem i mam kasy pod dostatkiem, to jaki będę miał problem z zakupami? -żaden. Jak będę golec bez kasy, a sklepy z wódą w około, to gdzie sobie kupię? To prawda, że uzależnieni nie robią zapasów, ale to nic nie zmienia. Jeżeli byłby jeden sklep na województwo, to byłoby utrudnienie, ale jeżeli teraz jest jeden na trzy ulice, a będą dwa na pięć, to nie będzie różnicy. Gdybym miał taką możliwość, to rozdałbym wszystkim degeneratom tyle alkoholu, aby wystarczyło na uwolnienie zgnębionych rodzin i społeczeństwa od ich bytów.
Z tego co piszą i mówią, to w krajach skandynawskich sklepów jak na lekarstwo, wóda droga jak cholera, a chleją na potęgę. Chyba problem jest bardziej złożony, niż tylko manipulowanie liczbą sklepów. W tej materii (koncesje), to chyba ważniejsze od ich przyznawania jest ich odbieranie w razie naruszenia zasad przez sprzedawcę ( jeszcze raz, żeby nie było nieporozumienia; sprzedawcę). Bezwzględne, natychmiastowe i za każde naruszenie. A tu chyba "plaża".
Najlepiej zajmowac sie gupotami zamiast sprawami powaznymi dlaczego nie bedzie przejazdu na Grabiczke kolo magazynu to co sie tam wyprawia teraz to kabaret ale najlepiej opowiadac ze nic nie mozna zrobic i radzic nad sklepami .Ludzie was rozlicza dziady.
Nie zgadzam się z Twoją argumentacją, Lotr. Alkoholik, podobnie jak narkoman, nigdy zapasu nie posiada, wszystko spożywa na bieżąco. Alkohol rozum odbiera, im dostępniejszy, tym dłuższa libacja, trwa do wyczerpania środków finansowych. A o wyczynach takch ubzdryngolonych, niekoniecznie uzależnionych, to nam rzecznik policji donosi. Szczególnie dramatyczna sytuacja ma miejsce w domowym zaciszu, ale rodzina milczy, bo temat wstydliwy. Z rok, dwa, poznamy prawdziwe efekty radosnej decyzji Radnych.
Jeszcze jedna kwestia: nie traktujmy ludzi jak idiotów. Każdy ma wolną wolę, niech działa w obszarach prawa! Nie ma zakazu kupowania alkoholu, spożywania w normalnych warunkach! Jeśli ktoś jest na tyle głupi, że wsiada pod wpływem do samochodu, robi rodzinie awantury, piekło w domu - niech ponosi surowe konsekwencje!!
"w gminie z powodu alkoholizmu leczy się już ponad dwieście osób i zwiększenie dostępności napojów wyskokowych może tę statystykę jeszcze pogorszyć". Wg mnie liczba punktów sprzedających alkohol nie ma wpływu na liczbę alkoholików, kiedy ktoś chce się napić to jest mu chyba obojętne czy przejdzie 200 czy 400 metrów do najbliższego sklepu. A nawiasem mówiąc to że 200 osób się leczy to nie znaczy że w gminie jest 200 alkoholików, jest ich z pewnością wielokrotnie więcej, jeżeli więcej z nich podejmie leczenie to raczej polepszy a nie pogorszy statystykę :-)
koncesja na sprzedaż to kretyński wymysł! przedsiębiorca ma prosić, błagać i płacić za pozwolenie, żeby dzięki niemu budżet łakomił się na wysoką akcyzę i VAT! to rodzi patologię, ale nie rodzinną, tylko urzędniczą, bo jakoś przedsiębiorca może chcieć przekonać urzędników do siebie... wszelkie argumenty, że wraz ze wzrostem liczby punktów sprzedaży, rośnie liczba alkoholików (oraz odwrotnie) są o kant pupy rozbić. Alkoholik,jak chce się napić, to się napije. Jak sprzedaż będzie ograniczona - kupi na zapas. Jak będzie dużo droższa wódka - zostanie mniej dzieciom na chleb. Proste? PROSTE
To nie ma znaczenia, czy na zakupy trzeba pójść 100, czy 250 metrów. Jak ktoś jest alkoholikiem, to poczłapie jeszcze dalej. Czy przybędzie uzależnionych? -raczej nie. Szybciej małoletni będą mieli większy dostęp do alkoholu, bo niejeden handlujący skusi się na sprzedaż dociśnięty konkurencją. A tak przy okazji: Jaki kierunek polityczny reprezentuje Rada Miasta?
jak tak dbacie o pijaczków i twierdzicie ,że pieniądze będą na profilaktykę to może wreszcie gminy wezmą się za pijaczków okupujących miejsca publiczne- skwerki, parki i ławeczki bo tylko ten element z tego korzysta, starsi ludzie czy matki z dziećmi nie mają szans z nimi chociaż spożywanie w miejscu publicznym jest zakazane, policja jeździ i widzi ale nie reaguje pomimo kamer miejskich w tych miejscach
Po co się tak ograniczać, Panowie Radni, najlepiej limit podwoić i po kłopocie. Same korzyści z tych Waszych pomysłów. Przedsiębiorcy będą zadowoleni, potrzebujący biegać za trunkami nie będą musieli daleko, młodzież będzie weselsza, wpływy do kasy podskoczą. O brak fantazji nikt Was nie posądzi. Jak ludzie ciężko pracują, to i wypić muszą. Żal tylko rodzin tych, którym przysługę czynicie.