Nie masz konta? Zarejestruj się

Libiąż

09.12.2023 15:00 | 3 komentarze | 9 176 odsłon | Tadeusz Jachnicki

Do Chechła trzeba podejść kompleksowo. Patrzeć na całą zlewnię, cały problem, a nie tylko na jego fragment. Dlatego tak ważna jest współpraca czterech gmin, przez które ono przepływa: Trzebini, Chrzanowa, Libiąża i Babic - mówi Tomasz Brożek radny z Chrzanowa w rozmowie z Tadeuszem Jachnickim.

3
Trzeba uratować Chechło
Tomasz Brożek. Fot. Łukasz Dulowski
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Mówi pan, że jest dobry czas, by cokolwiek z tym potokiem zrobić.
- Tak. Po pierwsze w dużej mierze mamy rozwiązaną sprawę Górki, która przez lata w pewien sposób zrzucała ścieki do potoku. Przypomnę, że zakład miał osadnik, w którym woda, jeżeli w ogóle możemy mówić o wodzie w tym wypadku, nie zamarzała przy minus 26 stopniach Celsjusza. Nie zapomnę jak jednej mroźnej zimy pojechaliśmy ze znajomym go obejrzeć. Wrzuciliśmy do zbiornika śnieżkę. Nie pojawiła się nawet kasza, jak przy pękaniu drobnego lodu. Śnieżka po prostu przepadła w tym czymś. To coś nie zamarzało i gdzieś tam przeciekało do Chechła. Teraz tego osadnika nie ma. Teren udało się zrekultywować.

Jest za to kwestia Trzebionki i tych wszystkich wyrobisk, które zostały zalane. Efekt? Woda gruntowa się podnosi i podnosić będzie. Nie wiem, na ile ten proces jest niebezpieczny. W październiku mieliśmy spotkanie na komisji ochrony środowiska ze specjalistą, Janem Gawrońskim. Zwrócił uwagę, że przy opracowaniu planów miejscowych, powinny być brane pod uwagę mapy hydrogeologiczne terenu gminy. I owszem, jak usłyszeliśmy od urzędników, one są brane pod uwagę, bo gmina je ma, ale pochodzą z lat 90. XX w., czyli z czasu, kiedy działała kopalnia Trzebionka. A ta odsysała wszelkie podziemne wody gruntowe, które były bardzo nisko. Teraz sytuacja jest odwrotna, nieustannie się podnoszą. Tymczasem wiedza i mapy, którymi dysponuje gmina, kompletnie nie odzwierciedlają stanu faktycznego. Przygotowując plany miejscowego zagospodarowania, sporządza je na podstawie błędnych danych. Czy te plany mogą więc być dobre? Nie sądzę. Może to ryzyko nie jest tak duże, jak mi się wydaje, ale spójrzmy na miejsce, w którym będzie się zaczynała nowa ścieżka rowerowa nad Chechłem, czyli od ulicy Szpitalnej, między placem targowym a rzeką. Mamy tam stare koryto Chechła. To tereny oznaczone jako podmokłe, ale część z nich jest przeznaczona pod budownictwo mieszkaniowe, wielorodzinne. To bardzo dziwne.

Przed oczami staje nowo wybudowany blok przy Partyzantów, którego lokatorzy na dzień dobry zostali zalani.
Nie wiem czy te sprawy można łączyć, bo przy Partyzantów był raczej problem z odprowadzaniem wód opadowych, ale faktem jest, że jeśli pojawia się deweloper i przygotowując dokumentację budowlaną opiera się na dokumentach gminnych, to musi zakładać, że one są wiarygodne. Tymczasem jeśli nie są, to nie trudno wyobrazić sobie skutki prawne.

Cała rozmowa w najnowszym wydaniu tygodnika „Przełom". Wydanie papierowe dostępne w tradycyjnych punktach sprzedaży. W wersji elektronicznej gazeta jest na e-kiosk.pl oraz na e-prasa.pl.

Zapraszamy do lektury.