Wiadomo, nie jestem posłem, radnym, czy kimkolwiek "ważnym", ale powiem jedno. Gdybym dostał list z pogróżkami i się ich na serio przestraszył to poszedłbym z tym prosto na policję. No, niewykluczone, że być może wcześniej powiedziałbym o tym komuś znajomemu, rodzinie. Tu wiadomo gość innej "rasy", więc poszedł do prasy. Ale nie przypuszczam, abym poprosił żonę, czy kolegę by pstryknął mi pamiątkową fotkę na schodach komendy i nie zaniósłbym scenopisu wcześniejszej rozmowy o sprawie ze znajomym. Widać tu jednak typowy polityczny lans. Tak na koniec jestem absolutnym przeciwnikiem popełniania jakichkolwiek przestępstw i uważam, że sprawca, po ustaleniu, nawet jeśli to jakiś żartowniś, powinien zostać srodze ukarany nie wyrokiem w zawieszeniu, ale co najmniej 1 roku bezwzględnego pozbawienia wolności, grzywny - tak z sześć średnich krajowych i jeszcze obciążony kosztami, bo pewnie nie będą małe. Oduczyło by to innych. Niestety znając nasz wymiar sprawiedliwości, nie ma na co liczyć.

Napisany przez Chełmofon, 14.08.2015 20:49