Panie Łukaszu poruszył Pan dobry temat zaangażowania rodziców, a także nauczycieli w organizowanie czasu młodzieży poza zajęciami szkolnymi. Mało jest chętnych do zorganizowania czegoś bezinteresownie dla młodzieży, ale jak się już taki społecznik znajdzie, to zaraz jest poddany ostrej krytyce. Brodła nie są w tym odosobnione.Trudno się doprosić o opiekę ze strony nauczycieli, a jak już się znajdzie jakiś sponsor i organizator imprezy dla młodzieży, to musi sobie radzić sam. Oczywiście nie można generalizować w tym temacie, na pewno zdażają się wyjątki, jak ze wszystkim, ale w większości tak jest jak w artykule. A co do rad sołeckich to w 100% racja. Towarzystwo wzajemnej adoracji, sami swoi. Jak się uczepili stołków tak się trzymają. Aby nikogo świeżego nie dopuścić, bo a nóż miałby jakieś nowe,lepsze pomysły na rozwój, czy wygląd swojej miejscowości,a najlepiej trwać w tym co było i jest, nie wychylać się i nie mieć swojego zdania, tylko przyklaskiwać i przytakiwać tym, co tak naprawdę już niewiele mają do zaoferowania swoimi nierealnymi, zdezelowanymi, powtarzanymi przez tyle lat pomysłami. A jak się jakaś świeża krew niechcący pojawi, to nie można jej upuścić, bo to co nowe i świeże to beeee!!!! Ale najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że mieszkańcom ten stan rzeczy odpowiada, chyba w myśl przysłowia "szanuj męża swego,bo możesz mieć gorszego", a jakby się lepszy znalazł, to zapewne wróg. Mieszkańcy nie interesują się zupełnie sprawami swoich miejscowości i taki stan rzeczy im w zupełności wystarcza. Zainteresowani są jedynie wtedy, jak chcą załatwić jakąś konkretną swoją sprawę. Wtedy stają się aktywni i przychodzą na zebranie wiejskie.Rady sołeckie - trafiony temat, warty dalszego zainteresowania i kontynuowania !!!

Napisany przez ~~sołtysik, 04.03.2009 22:05