Grające słabo i popełniające sporo błędów polskie juniorki przegrały we wtorek w Chrzanowie 1-3 ze Słowacją.

Chrzanowska hala była wypełniona po brzegi. Na mecz przyszło ponad 300 osób. Przeważali młodzi ludzie. Doping był trochę niemrawy. Zachęty spikera Stanisława Czosnka do bardziej żywiołowego reagowania na wydarzenia na parkiecie nie przyniosły większego efektu.

Zapewne gdyby Polki grały lepiej, to i postawa kibiców byłaby inna. Z drugiej strony był to tylko mecz towarzyski, więc i inny kaliber emocji.

Pierwszego seta polskie siatkarki wygrały 25-22 dzięki skutecznej grze w końcówce. Jednak o kolejnych trzech partiach nasze siatkarki chciałyby zapewne szybko zapomnieć. Grały nerwowo, atakowały nieskutecznie, rzadko zdobywały punkty blokiem.

Drugiego seta po plasowanym ataku rywalek przegrały 17-25. Przez całą trzecią partię wysoko przegrywały, by po asie serwisowym Słowaczek ulec 16-25. W czwartym secie po dobrych zagrywkach N. Kurnikowskiej Polki grające w granatowo-czerwonych strojach prowadziły 17-12. Jednak w tym momencie miały kolejny przestój. Do końca meczu zdobyły tylko dwa punkty, a rywalki aż 13. Słowacja wygrała więc tego seta 25-19 i cały mecz 3-1.

Szkoda, że przed tak liczną publicznością nie pokazałyśmy, na co nas stać. Przegrałyśmy głównie przez słabe przyjęcie. Może jutro w Lublińcu uda nam się wziąć rewanż na Słowaczkach – powiedziała nam po spotkaniu kapitan biało-czerwonych Emilia Kajzer.

Dyrektor Powiatowego Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego Krzysztof Zubik jest zadowolony, że kolejny już raz w Chrzanowie zagrała reprezentacja juniorek. Nie wyklucza starań o organizację kolejnych takich spotkań. To, by Chrzanów był gospodarzem meczu drużyny seniorskiej, raczej nie wchodzi w grę. Musiałyby za tym iść naprawdę duże pieniądze.
(RAT)

ZOBACZ TAKŻE

Aktualizacja 30.12.2009, 16.36