Po naszej interwencji zostało zlikwidowane dzikie wysypisko przy zaporze na rzece Chechło, w pobliżu ul. Topolowej. W urzędzie miejskim usłyszeliśmy zarzut, że po ujawnieniu szczegółów sprawy ludzie będą tam jeszcze częściej wyrzucać odpady. 

Historia ma początek w listopadzie zeszłego roku. Zaalarmowaliśmy wydział gospodarki komunalnej i ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim w Chrzanowie, że przy Zalewie Chechło urosła góra worków z nieczystościami. Po kilku dniach śmieci zniknęły. Halina Deszcz z chrzanowskiego magistratu poinformowała, że ktoś posprzątał teren, ale nie wiadomo kto. 

Początkiem lutego doszło do... „powtórki z rozrywki”. Śmieci w tym samym miejscu, interwencja w wydziale gospodarki komunalnej i szybka, co trzeba przyznać, reakcja urzędu. Na koniec jednak nieoczekiwana konkluzja.

- Na drugi raz trzeba przemyśleć, co się pisze – stwierdziła Halina Deszcz, do której można zgłaszać lokalizację dzikich wysypisk. Urzędniczka uważa, iż po upublicznieniu przez nas informacji, że gmina jest właścicielem zaśmiecanego terenu przy zalewie Chechło, ludzie będą tam jeszcze częściej wyrzucać odpady.
- A ich usuwanie kosztuje niemałe pieniądze – podkreśliła.

KOMENTARZ
Pozostaje raczej otwarte pytanie, czy sprawcy chętniej zaśmiecają publiczne nieruchomości, natomiast bardziej szanują prywatne mienie, jeśli oczywiście wiedzą, co jest czyje. Jedno nie ulega wątpliwości, jeśli znów pojawią się nieczystości przy Zalewie Chechło, będzie to, według chrzanowskiej urzędniczki, wina „Przełomu”.
Łukasz Dulowski 

Numery telefonów, pod którymi należy zgłaszać dzikie wysypiska