Chrzanów
Kto zarabia w niehandlowe niedziele? Food trucki!
Od piątku nad Placem Tysiąclecia unoszą się smakowite zapachy. Food trucki znów zagościły w Chrzanowie. Nieprzypadkowo - w weekend z niehandlową niedzielą.
Pierwszy raz w tym roku, ale nie ostatni. Plac Tysiąclecia w Chrzanowie opanowały mobilne kuchnie serwujące smakołyki z różnych kuchni świata. Foodtruckowe szaleństwo narasta, a sprzyjają mu niehandlowe niedziele.
- W niehandlowe niedziele rzeczywiście mamy większe obroty, bo ludzie więcej spacerują po mieście, a nie jadą do galerii handlowych - przyznaje Mateusz Leszczawski, koordynujący zlot Żarciowozów w Chrzanowie.
Podkreśla, że takie zloty stwarzają mieszkańcom okazję do zapoznania się z kuchnią z różnych stron świata w jednym miejscu. To przyciąga klientów. Choć niektórych nieco zniechęca cena. Bo jedzenie serwowane przez food trucki nie należy do najtańszych.
- To nie są fast foody. Dbamy o to, by jedzenie było wysokiej jakości, ze świeżych składników. Jeśli kotlet do burgera kosztuje 10 zł, bułka 1,5 zł, to nasz burger nie może być tak tani, jak ze zwykłego fast foodu - tłumaczy Leszczawski.
Coraz większym powodzeniem cieszy się kuchnia tajska i meksykańska. Ale klienci chętnie sięgają też po rodzime smaki. Budka górala, zaopatrującego w jagnięcinę najlepsze hotele w Małopolsce, też była oblegana.
W tym roku food trucki jeszcze nieraz zawitają do Chrzanowa. Z naszych informacji wynika, że zloty organizowane przez kolejne firmy planowane są w maju i jesienią - we wrześniu lub październiku.
Komentarze
16 komentarzy
Może autor lub inny redaktor pofatyguje się do sanepidu z pytaniem czy taka sprzedaż jest legalna? Czytelnicy wielokrotnie podnosili ten problem! W ubiegłych latach nie dało się przejść koło tego "festiwalu żarcia" tak śmierdziało.
Mnie tam to nie przeszkadza specjalnie; chcę to idę i kupuję, nie chcę to nie. Tylko niech ktoś po tym posprząta. Oczywiście że powinni z góry płacić za sprzątanie, ryczałtowo, a sprzątać powinna gmina, zapewniając wcześniej w pobliżu kontener. Nie będzie później wielkich worów pod torami, autostradą czy gdzieś po drodze do domu. Bo te traki przecież mają gdzieś swoje domy.
Dobrze że WC nowy i piękny niedaleko. Po takim jedzeniu z samochodu bez bieżącej wody i stałego nadzoru sanepidu pewne rewolucje żołądkowe. Niestety sama nigdy nie odważyłabym się tam zjeść. Za bardzo szanuję siebie i swoje zdrowie.
Chore ceny chyba dla rodzin dyrektorów. Sprzedawcy zwariowali.
Przecież są w naszym kraju prawa przepisy i regulacje. Jeśli coś było nie tak to trzeba zgłosić na Policje, sanepidu, miasta. W innym przypadku tym którzy lubią ten rodzaj posiłków - smacznego. Tym którzy nie lubią zapraszają restauracje, własna kuchnia i inne.
Może by tak zorganizować jakieś zawody? np. w strzelectwie, crossie, rajd samochodowy? Wystawę obrazów i rzeźb? Zjazd kapel rockowych czy chociaż raveowych? Konferencje powiatów dotyczącą utylizacji i zbierania tworzyw - to by było wydarzenie! A nie jarmark, jaki jest co czwartek za dworcem autobusowym.
A co jest ciekawego w ustawieniu 30 busów na betonowym placu? Czy według Ciebie Ja1234 - zaparkowanie samochodów w miejscu gdzie innym wjechać nie wolno to ważne wydarzenie? Wg mojej skromnej oceny to jarmark jest (u niektórych budzący wątpliwości), ale żeby się tym zaraz tak podniecać i podgrzewać zdarzenie do rangi wydarzenia? No bez przesady!
A wskaż mi, gdzie tutaj krytyka? Chodzi o podstawowe rzeczy. O czystość i bezpieczeństwo. W Chrzanowie jest czarna dziura - bo właśnie wymienionych przeze mnie rzeczy brak. Dlatego mnie jako mieszkankę interesuje, kto posprząta po tej imprezie.
kattebush nikt nikogo nie zmusza do korzystania z tego typu usług. Ja nie jem takich rzeczy bo nie mogę ale nie można tak wszystkiego wiecznie krytykować. Nic w tym mieście się nie dzieje a jak Już cokolwiek się wydarzy to zaraz znajduje się mnóstwo ludzi którym się to nie podoba. Dlatego wszystko dookoła się rozwija a w Chrzanowie czarna dziura.
@Obserwator1980 - na to już chyba nikt niestety nie zwraca uwagi.. Ja w każdym razie nie odważyłabym się kupić tam jedzenia. Właśnie ze względu na wymienione przez Ciebie wątpliwości. Ale sądząc po kolejkach, które się tam tworzyły - ludzie niekoniecznie widzą w tym zagrożenie. I jeszcze jedno - czy osoby sprzedające mają ważne badania?
A co na to sanepid? Ktoś w ogóle to kontroluje? Przecież żeby otworzyć lokal gastronomiczny trzeba mieć bieżącą wodę, odbiór ścieków i śmieci, dostęp do prądu dla urządzeń chłodniczych, ze 3 wejścia (oddzielne dla klientów personelu i dostawców), a co z transportem i przechowywaniem produktów poza czasem sprzedaży? Skąd wiadomo, że to jest świeże? Nie kwestionuje tej działalności, ale rodzi się wiele pytań!
@Ja1234 - najlepiej żyć w chlewie. Ale nie każdy tak jak ty tak chce żyć.
Niektórym się nigdy nie dogodzi. Najlepiej to zaorać i kartofle posadzić. Kostka brukowa się ubrudzi
Bo takiej "imprezie" sprzątać powinien organizator. Tak jest w Krakowie.
I dziwnym trafem, gdy kilka dni po takiej imprezie pójdzie się gdzieś w "podmiejskie krzaki" to, jeżeli ma się trochę szczęścia, można się natknąć na świeże wielkie plastikowe worki, zwykle czarne lub niebieskie, pełne jednorazowych kubków, talerzyków, butelek plastikowych po napojach, kartonów i innych tego rodzaju opakowań oraz resztek fasfudowego jedzenia. Zastanawiający zbieg okoliczności. Czujne służby Związku Śmieciowego oczywiście jak zwykle niczego nie zauważą.
A ja jestem ciekawa, jak wygląda po tej "imprezie" kostka na Placu Tysiąclecia.. I kto ją później doczyszcza. Bo plam z oleju po takich foodtruckach jest mnóstwo.