Alwernia
Polityka czy zwykły wandalizm?
Kampania przybiera na sile i staje się coraz ostrzejsza. Policja otrzymuje kolejne zgłoszenia o niszczeniu plakatów wyborczych.
![Polityka czy zwykły wandalizm?](https://imgcdn1.przelom.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2014/11/06/15667_1415289499_91832300.jpg)
W czwartek starający się o reelekcję burmistrz Alwerni Jan Rychlik złożył oficjalne zawiadomienie na policję, że ktoś zniszczył jeden z jego banerów wyborczych, a drugi zerwał.
- Zrobiłem to, bo nie może być przyzwolenia na eskalację tego rodzaju występków - mówi Rychlik.
Baner w Porębie Żegoty, wiszący na ogrodzeniu w sąsiedztwie starej szkoły, został pocięty i wrzucony w trawę. Drugi, znajdujący się naprzeciwko Zespołu Szkół nr 1 przy ul. Skłodowskiej-Curie w Alwerni - zerwany.
Przy szkole jest monitoring.
- Funkcjonariusze zabezpieczyli nagranie kamery i próbujemy ustalić sprawców - informuje Robert Matyasik, rzecznik prasowy chrzanowskiej policji.
Z kolei w Libiążu jednemu z kandydatów ktoś wyciął z wyborczego plakatu głowę, a w Trzebini czarnym sprejem zamalował twarz i nazwisko. Za zniszczenie mienia grozi do 5 lat więzienia. Chyba, że wartość strat jest mniejsza niż 420 zł. Wtedy mamy do czynienia z wykroczeniem.
- W ostatnim tygodniu otrzymaliśmy w sumie osiem zgłoszeń dotyczących kradzieży banerów, ich niszczenia oraz zawieszenia plakatu wyborczego na ogrodzeniu prywatnej posesji bez zgody właściciela. Dotyczą Chrzanowa, Trzebini, Libiąża i Alwerni - informuje Robert Matyasik, rzecznik prasowy chrzanowskiej policji.
Najczęściej reklamy wyborcze są zamalowywane, przecinane albo zrywane. Trudno stwierdzić jednoznacznie, w którym przypadku to przejaw zwykłego wandalizmu, a kiedy w grę wchodzi polityczna rywalizacja.
Ustalenie i zatrzymanie sprawców jest trudne. Na razie nie udało się to funkcjonariuszom w żadnym ze zgłoszonych przypadków.
- Domalowywanie na plakatach obraźliwych rysunków czy dopisywanie nieprzyzwoitych napisów stanowi wykroczenie. Grozi za to kara ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 zł albo nagany. W przypadku nielegalnego wywieszania wyborczych ogłoszeń w miejscach, gdzie nie ma na to zgody, też mamy do czynienia z wykroczeniem zagrożonym karą ograniczenia wolności albo grzywny - mówi Robert Matyasik.
Komentarze
6 komentarzy
Dalacin- do Krakowa jeżdżę busem, więc nie muszę patrzeć na drogę, bo nie jestem kierowcą. Za to mogę "podziwiać" reklamy, banery i inne paści, których w tym momencie jest więcej niż psich odchodów po zimie. Poza tym wyluzuj, przecież to nie ja latam ze sprayami i innymi pierdołami i niszczę tę reklamy. nawet by mi się nie chciało. ale fakt faktem denerwujące jest to, że gdzie się człowiek nie obejrzy tam plakaty wyborcze.
Krzysio, masz troche miejsca wolnego, dopisz pedzlem "nie poddaje sie" i imie i nazwisko
Myślę, że niszczą banery tylko tych kandydatów, którzy są mocni i maja szansę wygrać! Chyba ktoś tu się boi! Znam kolejne przypadki tej "uczciwej kampanii wyborczej"!
Tak sie złożyło ze wszystkie trzy banery razem z tym mi zniszczono. A miałem pozwolenie od właścicieli. Obok wiszą inne nie zniszczone. O co w tym wszystkim chodzi?... Za banery płaciłem wpłacając na konto KW i nikt mi ich nie sponsorował. A ja myślałem ze będzie uczciwa kampania wyborcza. Oj ja naiwny, naiwny...
Pole minowe? To patrz na drogę, widzę, ż nie masz większych problemów. Pewnie, to lepiej zerwać, zniszczyć lub zamalować komuś baner czy plakat. Te banery za darmo się nie drukują!
nie ma co się dziwić, jadąc od Chrzanowa do samego Krakowa, przejeżdża się przez pole minowe, naszpikowane plakatami, banerami, co krok to twarze, durne hasełka. ja rozumiem, kampania kampanią, ale bez przesady, gdzie się nie wyjdzie tam reklamy, naprawdę niedobrze się już robi od tego. oszaleć można