Nie masz konta? Zarejestruj się

Komunikacja

Jazda torem optymalnym

20.05.2009 12:23 | 1 komentarz | 2 432 odsłony | red
Utworzenie spółki dla organizacji i wykonywania przewozów pasażerskich jest lepsze od powołania w tym celu związku gmin. Bo w spółce rządzi ekonomia, a w związku polityka - uważa chrzanowski radny Robert Maciaszek, członek Zgromadzenia Związku Komunalnego „Komunikacja Międzygminna”.
1
Jazda torem optymalnym
Robert Maciaszek
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Utworzenie spółki dla organizacji i wykonywania przewozów pasażerskich jest lepsze od powołania w tym celu związku gmin. Bo w spółce rządzi ekonomia, a w związku polityka - uważa chrzanowski radny Robert Maciaszek, członek Zgromadzenia Związku Komunalnego „Komunikacja Międzygminna”.

Bogumił Kurylczyk: Członkowie Zgromadzenia ZK”KM” uważają, że to wcale nie jest taki zły związek.
Robert Maciaszek: - Porównując koszty do przychodów, rzeczywiście w naszym związku nie jest źle. Jedyne, czego tutaj moim zdaniem brakuje, to orientacji rynkowej. Równoważenia interesów związku, który powinien oszczędnie gospodarować publicznymi pieniędzmi, z interesem naszych klientów, czyli pasażerów. ZK”KM”, powinien jechać torem optymalnym. Proste działania, jak choćby wprowadzenie tzw. karty miejskiej na wzór Jaworzna, czy ujednolicenie przystanków autobusowych, znacznie podniosłyby poziom jakości usług.

Ujednolicenie przystanków chyba nie na te pancerne, z blachą zamiast szkła.
- U naszych sąsiadów, czy to w Jaworznie, czy w Krzeszowicach, są normalne przystanki. Myślę, że tak samo może być i tutaj. O to się staram.

I nie spotyka się pan na Zgromadzeniu z aplauzem pozostałych, zasiadających tam, radnych.
- Postulat młodzieży szkół ponadgimnazjalnych o uzyskanie zniżek na bilety jednorazowe też początkowo uznano za ekonomicznie niemożliwy. A jednak udało się to wprowadzić.

Zauważyłem taką prawidłowość w działaniu kierownictwa ZK”KM”, że gdy czegoś zrobić się mu nie chce, to jako główną przeszkodę podaje się względy ekonomiczne. Natomiast zupełnie się o nich zapomina, realizując cele polityczne.
- Na przykład?

Rozbudowana nad miarę biurokracja Związku.
- Na szczęście czasy, gdy w administracji związku pracowało 40 osób, odeszły już do przeszłości. Dzisiaj, decyzją gmin wchodzących w skład związku, liczba ta spadła do 18 etatów. Pracownicy ci odpowiadają nie tylko za ustalanie rozkładów jazdy i organizację przetargów na wykonywanie usług komunikacyjnych, ale także za druk i dystrybucję biletów, sprzątanie przystanków, kontrolę wykonywania przewozów oraz szeroko rozumiany marketing.

Związek, jedynie organizując komunikację, zatrudnia aż 18 osób. Tu z powodzeniem wystarczy szef i kilku pracowników. W tym jeden faktycznie znający się na przetargach.
- Sama zasada jest dobra: związek organizuje i zarządza, a wyspecjalizowane firmy po przetargu organizują przewozy. Brakuje jednak konkurencji pomiędzy przewoźnikami. Gdybyśmy przetarg na wykonywanie przewozów rozbili na pakiety linii, mielibyśmy większą szansę na to, że lokalni przewoźnicy zaczęliby między sobą konkurować o zlecenia. Ten system wydaje się najbardziej optymalny. Dzisiaj mamy jeden duży przetarg i jednego oferenta - konsorcjum przewoźników.

Ale zgody na zadziałanie takiego systemu nie ma.
- Wierzę, że to się zmieni. Docelowym rozwiązaniem byłoby powstanie spółki w miejsce związku. Tyle, że obecnie gmin nie stać na podjęcie takiej decyzji, gdyż musiałyby zainwestować w tabor autobusowy, zatrudnić kierowców i serwisantów.

A teraz inwestują w tabor ludzki.
- Należy dyskutować o optymalnym rozwiązaniu, które będzie równoważyć interesy ZK”KM” z interesami pasażerów, czyli koszty komunikacji z jakością świadczonych usług. Takim optymalnym rozwiązaniem wydaje się być, jak wspomniałem, spółka. Nie stać nas jednak dzisiaj na taką rewolucję. Gmina Chrzanów przystępuje do realizacji jednych z największych inwestycji w Małopolsce, tj. wewnętrznej obwodnicy miasta oraz budowy biblioteki. Musimy mieć świadomość, że to sporo kosztuje.

Wróćmy do komunikacyjnej spółki. Musi ona dbać przede wszystkim o swój interes. Czyli o przyciągnięcie pasażerów, bo bez nich zbankrutuje. Dlatego nie wątpię, że gdy powstanie, mieszkańcom polepszy się komfort podróżowania.
- Polepszy się też samo zarządzanie. Do spółki nie trafiają już przypadkowe osoby. Choć sama spółka wciąż nie będzie wolna od polityki, gdyż jej właścicielem będą gminy. Kodeks handlowy oraz rynek wymuszą jednak na osobach nią zarządzających większą staranność. A gdzie mniej polityki i większy profesjonalizm, tam lepsza jakość świadczonych usług.

Zasada doboru członków Zgromadzenia ZK”KM” jest taka sama i dla Chrzanowa, i Libiąża, i dla Trzebini. To szefowie tych klubów radnych, które tworzą koalicję rządzącą.
- Taka jest konsekwencja demokratycznych wyborów. Wybierając burmistrzów i radnych, musimy mieć świadomość jak wielką rolę te osoby będą miały w kształtowaniu otaczającej nas rzeczywistości. To one decydują o inwestycjach lub ich braku, to one obsadzają później stanowiska w związkach i spółkach komunalnych. Ważne jest, jakimi kryteriami będą się przy tym kierować: mierny ale wierny, czy też wybiorą najlepszych kandydatów, np. organizując konkursy na stanowiska. O to m.in. należy pytać radnych i ich z tego rozliczać.

Ale czy członkowie Zgromadzenia Związku, pozostającego na garnuszku gmin, powinni pobierać tak sowite, kilkusetzłotowe diety za każde posiedzenie?
- Dopóki istnieje związek komunalny, będą w nim zasiadać przedstawiciele gmin, czyli radni; regulują to odpowiednie przepisy prawa. Tak samo jest z dietami. Kwestią dyskusyjną jest zawsze ich wysokość: w ZK”KM” to 380 zł miesięcznie dla członka Zgromadzenia.

Rozmawiał Bogumił Kurylczyk

Przełom nr 12 (880)25.03.2009