Nie masz konta? Zarejestruj się

Komunikacja

Gdzie jest złoty środek?

03.12.2009 12:31 | 0 komentarzy | 4 401 odsłony | red
Jeśli już zmieniać organizację komunikacji miejskiej, to kompleksowo. Nagłe reformy, bez dostatecznej promocji wśród pasażerów, przynoszą odwrotny skutek - twierdzi radny Robert Maciaszek, przedstawiciel Chrzanowa w Związku Komunalnym Komunikacja Międzygminna.
0
Gdzie jest złoty środek?
Robert Maciaszek
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jeśli już zmieniać organizację komunikacji miejskiej, to kompleksowo. Nagłe reformy, bez dostatecznej promocji wśród pasażerów, przynoszą odwrotny skutek - twierdzi radny Robert Maciaszek, przedstawiciel Chrzanowa w Związku Komunalnym Komunikacja Międzygminna.

Anna Jarguz: Jednym ze sposobów walki z gapowiczami jest, pana zdaniem, wpuszczanie pasażerów do autobusu tylko przednimi drzwiami.
Robert Maciaszek:
- To pomysł, do którego najpierw trzeba się przygotować. Takie rozwiązanie praktykowane jest w wielu krajach Europy. Do autobusu przednimi drzwiami wchodzi się w Anglii, Niemczech, Hiszpanii. Tam nie ma kiosków z biletami. Pasażer wchodzi i bilet kupuje u kierowcy albo ma specjalną kartę magnetyczną, którą aktywizuje, płacąc w ten sposób za przejazd.

W chrzanowskim związku komunikacyjnym czegoś takiego jak karta miejska nie ma. Natomiast kierowca za sprzedaż biletu pobiera dodatkową opłatę.
- Trzeba pomyśleć o wprowadzeniu karty magnetycznej. Dzięki niej na bieżąco wiedzielibyśmy, które linie cieszą się największą popularnością, a które przewożą powietrze, ilu pasażerów i na jakich przystankach wsiada i wysiada. Co roku do komunikacji dopłacamy coraz więcej, tracąc równocześnie pasażerów. Trzeba temu zaradzić.

W jaki sposób?
- Doraźne kroki, podejmowane przez zarząd związku, są niewystarczające. Gdy pojawia się problem, wycina się pojedyncze kursy. Tymczasem nie tędy droga. Na komunikację miejską trzeba spojrzeć globalnie. Gdy dokonujemy zmian na jednej linii, rodzi to konsekwencje na pozostałych, bo to system naczyń połączonych. Przykładowo, zmiana trasy autobusu linii 330, który teraz startuje na osiedlu Południe i objeżdża całe miasto, to był świetny pomysł na wewnętrzną chrzanowską linię. Niestety, zmiany w rozkładzie jazdy sprowadziły się tylko do przesunięcia przystanku początkowego i wycięcia niektórych kursów. Linia ta powinna natomiast współpracować z pozostałymi, aby z jednej strony zapewnić pasażerom optymalne połączenia z sołectwami i innymi osiedlami, z drugiej zaś ograniczyć sytuację, że na tej samej trasie, w tym samym momencie, można spotkać dwa autobusy różnych linii. Aby dokonywać zmian kompleksowych, należy przeprowadzić badania natężenia ruchu, którymi nie dysponujemy. Doraźnie wprowadzane działania przynoszą odwrotny skutek od zamierzonego. Związek traci klientów.

Pana pomysły na uzdrowienie komunikacji miejskiej często budzą sprzeciw pozostałych członków związku. Nie myślał pan kiedyś, że lepszym rozwiązaniem dla Chrzanowa byłoby definitywne pożegnanie się ze związkiem?
- Na razie za wcześnie na takie myślenie. Obowiązkiem każdej gminy jest zapewnienie komunikacji na jej obszarze. Chrzanów, Libiąż, Trzebinia są tak ze sobą powiązane, że trudno, by każdy z nas osobno się tym zajmował. Stąd pomysł na związek. Są jednak zalety, jak i wady takiego rozwiązania.

Komunikację można by jednak organizować bez potrzeby utrzymywania związku.
- Można utworzyć spółkę. Tak zrobiło kiedyś Jaworzno. Tam jednak miasto dopłaca do komunikacji dużo więcej niż my. Gmina, w drodze przetargu, może zlecić wykonywanie tego zadania prywatnej firmie. Można też w ogóle pozostawić tę kwestię wolnemu rynkowi, co też funkcjonuje, choćby w sąsiednich Krzeszowicach, gdzie w ogóle nie ma publicznej komunikacji. To rozwiązanie korzystne dla gminy, która nie musi dopłacać do interesu. Mniej korzystne jednak dla samych pasażerów, bo prywatni przewoźnicy jeżdżą tylko na trasach i w godzinach, w których im się to opłaca. My dojeżdżamy wszędzie, ale dopłacamy do kursów. Dalsze utrzymywanie związku to, mimo wszystko, najlepsze na dziś rozwiązanie, co nie znaczy, że nie należy poszukiwać lepszego.
Rozmawiała Anna Jarguz

Przełom nr 47 (915) 25.11.2009