Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

Mamy problem ze skutecznością

19.10.2009 17:04 | 4 komentarze | 1 947 odsłona | red
Z ekipami z dolnych rejonów tabeli nastawiliśmy się na bardziej otwartą grę. Mieliśmy okazje bramkowe, których nie wykorzystaliśmy. Rywal nas skarcił i zamiast trzech punktów kończyliśmy spotkanie jako przegrani - mówi Marcin Gędłek, szkoleniowiec trzecioligowego MKS-u Alwernia.
4
Mamy problem ze skutecznością
Marcin Gędłek
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Z ekipami z dolnych rejonów tabeli nastawiliśmy się na bardziej otwartą grę. Mieliśmy okazje bramkowe, których nie wykorzystaliśmy. Rywal nas skarcił i zamiast trzech punktów kończyliśmy spotkanie jako przegrani - mówi Marcin Gędłek, szkoleniowiec trzecioligowego MKS-u Alwernia.

Michał Koryczan: - Dwanaście kolejek trzeciej ligi za nami. Jak na razie pański zespół plasuje się w strefie spadkowej. To lokata poniżej oczekiwań.
Marcin Gędłek:
- Cel drużyny jest oczywisty, czyli utrzymanie w tej klasie rozgrywkowej. Walczymy w każdym meczu, bez względu na to kto jest naszym rywalem. Nawet ze zdecydowanym faworytem. Niestety udaje się nam co najwyżej zremisować z nimi.

Brakuje jednak zwycięstw. Bez nich ciężko będzie się utrzymać.
- Mamy problem ze skutecznością. W każdym pojedynku mamy kilka okazji bramkowe. Nie potrafimy jednak ich wykorzystać. Brakuje zawodnika, który umiałby wykończyć takie akcje. Sprowadzenie takiego gracza mogłoby rozwiązać worek z bramkami.

Potraficie zremisować z faworytem ligi Hutnikiem Kraków i jednocześnie przegrać z teoretycznie słabszym rywalem.
- Z mocniejszym przeciwnikiem graliśmy inną taktyką. Bardziej nastawiliśmy się na kontrataki. Ten sposób gry sprawdził się chociażby z Hutnikiem czy Unią Tarnów. Z ekipami z dolnych rejonów tabeli nastawiliśmy się na bardziej otwartą grę. Mieliśmy okazje bramkowe. Nie wykorzystaliśmy. Rywal nas skarcił i kończyliśmy spotkanie jako przegrani.

Pozycja klubu w tabeli niepokoi kibiców. Jak zwykle w takich sytuacjach padają głosy, że trzeba zwolnić trenera. Wiadomo, że łatwiej jest zmienić szkoleniowca, niż piłkarzy. Boi się pan o posadę?
- Pracuję w tym zawodzie od dwunastu lat. Jestem zatem przygotowany i uodporniony na to wszystko. Jeżeli władze klubu dojdą do wniosku, że ktoś inny pomoże zespołowi, nie pozostanie nic innego jak się pożegnać. Moim zdaniem o trenerze można coś powiedzieć po dwóch latach, a nie po kilku miesiącach.
Rozmawiał Michał Koryczan

Obszerna rozmowa z trenerem Marcinem Gędłkiem w najbliższym wydaniu “Przełomu”