W środowym meczu z Cedronem Brody podopieczni trenera Jacka Dobrowolskiego wywalczyli tylko punkt, choć remis w tym meczu wydaje się być sprawiedliwym wynikiem.

Początek spotkania należał do gospodarzy tego meczu, ekipy Cedronu. W 6. minucie błąd po dośrodkowaniu w pole karne popełnił Żołnieczko do piłki doszedł Kryjak, ale z sobie tylko wiadomych przyczyn z bliskiej odległości strzelił głową nad konstrukcją bramki. Przed kolejną szansą kilkanaście minut potem stanął Polak, ale opieczętował tylko słupek. Goście takich klarownych sytuacji w pierwszej połowie nie mieli.

Po zmianie stron gracze Chełmka na błotnistą murawę wybiegli bardziej zmotywowani. Jako pierwsi umieścili piłkę w siatce bramki rywali, ale sędzia trafienia Bąka nie uznał, bo ten był na spalonym. Kilka minut później piłkę w bramkę umieścił też Łukaszka, jednak i tym razem gol nie został przez arbitra uznany, bo zawodnik Chełmka zdaniem prowadzącego to spotkanie sędziego Dariusza Feliksika chwilę wcześniej faulował obrońcę gospodarzy.

Miejscowi też atakowali. Ich starania przyniosły skutek w 59. minucie. Rzut wolny wykonywał wtedy Wilk, który posłał piłkę w pole karne, gdzie czekał na nią już Wolski i wpakował ją do siatki. Radość w obozie Cedronu trwała jednak zaledwie dwie minuty, bo tyle czasu potrzebowali gracze Chełmka, by doprowadzić do remisu. Bąk dośrodkował do Afeltowicza, a ten na wślizgu z kilku metrów umieścił piłkę w siatce.

Do końca meczu wynik pomimo sytuacji z obu stron nie uległ już zmianie. Szalę zwycięstwa na stronę gości przechylić mógł wprowadzony do gry Kustra jednak raził on nieskutecznością.

- Pojechaliśmy po trzy punkty, ale gospodarze stawili nam duży opór. Mecz stał na wysokim poziomie. Z przebiegu meczu remis jest najsprawiedliwszym wynikiem – podsumował trener Chełmka Jacek Dobrowolski.
Bartłomiej Gębala