Dzięki zrywowi w końcówce szczypiorniści chrzanowskiego MTS-u zdobyli w sobotę dwa bardzo ważne punkty w meczu z Olimpią Piekary Śląskie.

Mecz był wyrównany. Częściej jednak na prowadzeniu znajdowali się goście, będący nieco wyżej w ligowej tabeli. Do przerwy Olimpia prowadziła 20-19. Podobny scenariusz był realizowany przez wiekszość drugiej połowy. Na cztery minuty przed końcem chrzanowianie przegrywali 32-33. Jednak wtedy przyspieszyli grę w ataku. Dwa gole zdobył Ryszard Miodoński, mający walny udział w zdobyciu dwóch punktów. Chrzanowianie wygrali 34-33.

- Zagraliśmy dobrze w ofensywie i wykorzystaliśmy błędy rywali. Zdobyłem osiem bramek, bo Paweł Rokita i Adam Kruczek dokładnie mi dogrywali – skromnie powiedzial po meczu Ryszard Miodoński, którego nazwisko w końcówce skandowali uradowani chrzanowscy kibice.

Przed MTS-em jeszcze trzy ligowe mecze. Teraz czeka ich wyprawa do Białej Podlaskiej. Jednak sobotnia wygrana może się w końcowym obrachunku okazać bezcenna w walce o utrzymanie w I lidze.
(MOR)