Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

Gdzie jest trener?

22.04.2010 17:35 | 2 komentarze | 2 755 odsłony | red
Kiedy tuż przed przerwą do siatki Unii trafił Śleziak, pachniało sensacją, bowiem Żarki remisowały w Oświęcimiu 1-1. W drugiej połowie gospodarze pokazali wyższość i wygrali pewnie 4-1.
2
Gdzie jest trener?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

„Gdzie jest trener?” – krzyczał co kilka minut najbardziej aktywny z kibiców LKS-u przybyłych do Oświęcimia. Chciał tym samym wymóc u Pawła Glistaka jakieś decyzje zmieniające styl gry zespołu z Żarek. Drużynę prowadził właśnie Glistak, bowiem nie po raz pierwszy na meczu zabrakło Andrzeja Sermaka, który wraz ze Szczakowianką rywalizował o punkty w Czeladzi. Dziwna więc to sytuacja, że walczący o utrzymanie w VI lidze zawodnicy nie mogą liczyć na meczach na wsparcie swojego trenera. Wiedzieli o tym miejscowi fajni, którzy na zawołanie najgłośniejszego na stadionie kibica z Żarek odpowiadali – „Na Szczakowiance!”.

Mecz rozpoczął się świetnie dla miejscowych. Już w 9. minucie po jednej z szybkich akcji w narożniku szesnastki sfaulowany został Daniel Boba i Nowak stanął przed szansą wprowadzenia Unii na prowadzenie. Sytuacji nie zmarnował uderzając pewnie w środek bramki z rzutu karnego.

Jak się później okazało, był to jedyny celny strzał gospodarzy w pierwszej części meczu i Nędza musiał interweniować jedynie przy rzutach rożnych kiedy piąstkował lecącą w pole bramkowe piłkę. Nudę, która panowała na boisku przerwał w 31. minucie Sandecki, który sfaulował…swojego kolegę z zespołu Piegzika.

W 42. minucie z za pola karnego uderzał Konrad Szafran, ale bita przez niego piłka tuż przed polem karnym została zatrzymana ręką przez jednego z rywali. Sędzia podyktował więc rzut wolny. Ze strzałem R. Jesionowskiego poradził sobie Smok, ale na piłkę nabiegł Śleziak i pokonał z najbliższej odległości osiemnastoletniego bramkarza Unii mieszkającego w Libiążu.

W drugiej połowie Unia musiała zacząć uderzać na bramkę Nędzy jeśli chciała myśleć o zwycięstwie. Zaczęła to czynić bardzo szybko bowiem już w 52. minucie było 2-1. W szybkiej akcji Mańka zagrał ze środka pola w prawo do Koconia, a ten bez zastanowienia huknął z ponad dwudziestu metrów i piłka zatrzepotała w siatce Żarek. W 65. minucie Patryk Mańka przełożył piłkę na prawą nogę i przymierzył z za pola karnego podwyższając na 3-1. Obie bramki były ładne, ale najładniejszym trafieniem kibice ocenili to z 87. minuty. Unia wykonywała rzut rożny, a zagraną na bliższy słupek piłkę głową w kierunku dalszego uderzył Cygan ustalając wynik meczu na 4-1. Nie było by w tym nic dziwnego., gdyby nie to, że strzelcem okazał się… zawodnik LKS Żarki.

W samej końcówce drugą bramkę dla Żarek mógł zdobyć Łukasz Horawa, ale jego strzał głową po rzucie rożnym instynktownie wybronił Smok, który kilkanaście minut wcześniej poradził sobie także ze strzałem przy bliższym słupku Konrada Szafrana.

Adam Banach