Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

Siedemnastoletni król z Zalasu

23.06.2010 22:36 | 0 komentarzy | 3 366 odsłony | red
Jakub Ryszka wraz z kolegami z Victorii Zalas zajął drugie miejsce w B-klasie i może cieszyć się z awansu. Sam ponadto zdobył 31 bramek co dało mu tytuł najlepszego strzelca rozgrywek. Z młodym zawodnikiem rozmawiał Adam Banach.
0
Siedemnastoletni król z Zalasu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jakub Ryszka wraz z kolegami z Victorii Zalas zajął drugie miejsce w B-klasie i może cieszyć się z awansu. Sam ponadto zdobył 31 bramek, co dało mu tytuł najlepszego strzelca rozgrywek. Z młodym zawodnikiem rozmawiał Adam Banach.

Adam Banach: - Najmłodszy w drużynie zazwyczaj jest od noszenia piłek i musi podpatrywać kolegów, aby móc im dorównać. Ty jednak w minionym sezonie byłeś ważną postacią w zespole. Strzeliłeś aż 31 z 81 bramek Victorii i przyczyniłeś się do awansu.
Jakub Ryszka: - Jestem najmłodszy w zespole, ale to dla mnie nie problem, że muszę czasem nosić piłki czy pierwszy wchodzić do środka w czasie gry w „dziadka”. Cały czas trzeba się uczyć i ja to robię podglądając starszych zawodników. Nie chodzi tu tylko o samą grę, ale również zachowanie poza boiskiem. Cieszę się, że mogę grać z kolegami i że udało się zaliczyć aż tyle trafień.

- Jak to jednak jest, że na najmłodszym zawodniku spoczywa ciężar zdobywania bramek? Takie były przedsezonowe ustalenia, czy w jego trakcie okazało się, że masz smykałkę do strzelania bramek i dano cię na szpicę?
- Zawsze lubiłem grać ofensywnie, ale jeszcze nieco ponad rok temu, kiedy byłem w juniorach Świtu, trener ustawił mnie na stoperze. Wiedziałem, że to pozycja nie dla mnie, ale widocznie takie było zapotrzebowanie. Kiedy zmieniłem otoczenie i zacząłem grać w seniorach w Zalasiu, Marcin Kapusta dał mi szansę gry w ataku, za co muszę mu podziękować. To nie jest tak, że spoczywa na mnie ciężar zdobywania bramek. Koledzy po prostu dają dobre piłki, a ja robię z nich pożytek, Były też jednak bramki, które strzelałem po indywidualnych akcjach.

- Dobra formę pokazałeś szczególnie w drugiej części sezonu. Nie strzeliła Ci przez do „sodówka” do głowy? Często zdarza się, że młody zawodnik dobrze zagra w kilku meczach. Dostaje pochwały od kolegów i kibiców. Przyjmuje to do siebie i szybko myśli, że może grać, jak gwiazdy w telewizji, co potem powoduje zniżkę formy.
- Myślę, że mi to nie grozi, nie czuję się gwiazdą. Naturalne jest, że po ładnej bramce czy kilku trafieniach w jednym meczu można usłyszeć miłe słowa. To jest pozytywne, bowiem motywuje do dalszej pracy. Nie czuję się najlepszy tylko dlatego, że strzelam bramki. Skuteczność jednak, bowiem sumiennie trenowałem i staram się zawsze grać na 100%. Kiedy zaczynałem grać w Victorii ,postanowiłem sobie jeden cel – awans! Bardzo chciałem więc zrobić coś, aby udało się go zrealizować Nie chciałem bowiem w kolejnym sezonie grać znowu w B-klasie.

- W sezonie 2008/2009 wkroczyłeś do zespołu w drugiej rundzie, kiedy skończyłeś 16 lat. W minionym byłeś od początku ważną postacią w drużynie. Wierzyłeś, że uda się wywalczyć to drugie miejsce premiowane awansem? Po stracie punktów z Alwernią II czy Sanką było chyba nerwowo?
- Oczywiście, że wierzyłem. Nawet po porażce w derbach z Sanką, którą sprawiliśmy sobie na własne życzenie. To nas jednak tylko zmobilizowało i musieliśmy pokazać, że to wpadka. Nawet po pechowym remisie z Kamieniem wiedziałem, że jesteśmy drużyną lepszą i z Okleśną to udowodniliśmy. Dominowaliśmy na boisku i zrobiliśmy to, co do nas należało, czyli wygraliśmy, a kolejne zwycięstwa przyszły już łatwo i pozwoliło to nam cieszyć się z awansu.

- Nowe stroje i dresy spowodowały, że prezentowaliście się dość profesjonalnie jak na B-klasowe realia. Zimą do klubu dołączył także Piotr Jawień. Osoba znanego trenera coś zmieniła?
- Nowe stroje i dresy to zasługa działaczy klubowych. Wiadomo bowiem, że o pieniądze ciężko, ale oni bardzo się starają, aby ten klub w końcu dobrze prezentował się na boisku. Od momentu przejścia nowego trenera w drużynie wiele się zmieniło. Na trening zaczęło chodzić więcej zawodników. Wprowadził dyscyplinę i zawsze szybko łagodził drobne zgrzyty. Bardzo chciałbym więc, aby trener Jawień dalej z nami pracował.

- Awans został wywalczony, ale na co stać Victorię w A-klasie? Planujecie jakieś wzmocnienia, czy tworzycie taki kolektyw, do którego nie trzeba dodawać nowych zawodników?
- Posiadamy młodą drużynę, która z pewnością będzie chciała walczyć w każdym meczu o wygraną. Poziom będzie jednak wyższy i nikt nam łatwo punktów nie odda. Nie rozmawialiśmy jeszcze o celach. Myślę, że jeśli dalej będziemy tak pracować to kibice po kolejnym sezonie również będą mogli być zadowoleni. W ten rundzie dołączył do nas doświadczony Marcin Klita, który wniósł dużo do drużyny. Być może kolejny zawodnik tego typu pojawi się w naszych szeregach, ale oczywiście w klubie nie ma pieniędzy, aby sprowadzać nie wiadomo jakich graczy. Słabe jest także zaplecze. Bardzo chciałbym aby wreszcie doszło do budowy budynku klubowego.

- Domyślam się, że chcesz strzelać bramki dla Victorii w A-klasie. Co jednak jeśli zainteresowałby się tobą klub z wyższej ligi, czy choćby juniorski grający np. w „emce”?
- Chciałbym udowodnić, że te 31 bramek w tym sezonie to nie był przypadek. Jeszcze się nie zastanawiałem, co by było gdyby zjawiła się jakaś oferta. Nie ma więc co myśleć, bowiem o niczym takim nie słyszałem. Na pewno jednak skonsultowałbym się z kolegami i rodzicami. Najważniejszy jest bowiem dla mnie jeszcze ciągły rozwój.
Adam Banach