Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

PIŁKARSKI PIĄTEK. Balin tylko zremisował

11.11.2011 20:10 | 0 komentarzy | 3 175 odsłony | red
Grający przez godzinę w dziesiątkę piłkarze Balina zdobyli zaledwie punkt po bezbramkowym remisie z Garbarzem. Libiążanie walczący o utrzymanie wysoko przegrali w Muszynie.
0
PIŁKARSKI PIĄTEK. Balin tylko zremisował
Przy piłce Piotr Wtorek (Balin) fot. Marek Oratowski
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

III liga małopolsko-świętokrzyska
Poprad Muszyna – Janina Libiąż 4-0 (2-0)
1-0 Drobny (42, karny), 2-0 Szczepanik (45), 3-0 Merklinger (82), 4-0 Drobny (90+2)
Janina: Księżarczyk – Ficek (65. Adamczyk), Kania, Hejnowski, Byrski, Grabowski, Pactwa, Jamróz (73. Marzec), Kędzierski (60.Ortman), Snadny, Ząbek.
Na ostatni ligowy mecz w tym roku piłkarze libiąskiej Janiny wybrali się do Muszyny. Boisko aktualnego wicelidera tabeli nie było dla nich łaskawe.
Od mocnego uderzenia to spotkanie rozpoczęli podopieczni Antoniego Gawronka. Najpierw strzałem z dwudziestu metrów popisał się Ząbek. Po nim piłka asekurowana przez palce bramkarza opieczętowała poprzeczkę. W 13. minucie z kolei próbował Pactwa. Z podania Ząbka strzelał on tuż obok słupka i gdy jego koledzy zaczęli się cieszyć z gola, za moment jednak musieli wydać jęk zawodu, bo piłka nie wleciała do siatki. Gospodarze odpowiedzieli chwilę potem strzałem nad bramką, a w 23. minucie z kolei strzał rywali świetnie bronił Księżarczyk. W kolejnych minutach następne akcje należały do Janiny. Dogodnych sytuacji nie wykorzystali kolejno Pactwa, Ficek i Kędzierski. W 43. minucie nastąpiło już otwarcie wyniku w tym meczu. We własnym polu karnym rywala popchnął Byrski i sędzia wskazał na „wapno”. Rzut karny wykorzystał Drobny. Chwilę potem było już 2-0. Poprad rozwinął akcje z rzutu z autu.
Po zmianie stron Janina nie dawała za wygraną. Ładny strzał Snadnego w 47. minucie golkiper sparował na rzut rożny. Kolejna dogodna sytuacja rozwinęła się niedługo potem. Ząbek podał do Ficka, ten wyłożył piłkę do Pactwy, który z zaledwie sześciu metrów strzelił nad poprzeczką. Libiążanie prowadzili ostrzał bramki Muszyny, ale ich bramkarz miał prawdziwy "dzień konia". Wybronił sytuacje Jamroza, a także akcje „sam na sam” Ficka oraz Adamczyka. Miejscowi mieli więcej szczęścia i w końcowych minutach dołożyli jeszcze dwa trafienia. Najpierw udanie główkował Merklinger, a w doliczonym czasie błąd defensorów wykorzystał Drobny.
- Wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Bramkarz gospodarzy miał dziś niesamowity dzień, broniąc tyle naszych groźnych sytuacji. Mecz ustawiła pierwsza bramka do szatni. Chłopcy jednak po tym meczu zasługują na słowa uznania – skomentował na gorąco po meczu trener libiążan Antoni Gawronek.
IV liga
Orzeł Balin - Garbarz Zembrzyce 0-0
Balin: Polański - Chrzanowski, Treściński, Żuraw, Domurat (62. Szlęzak), Suwaj, Stępień (62. Wtorek), Motyka (83. Wolny), Bodziony (62. Grabiec), Liput, Salami
Garbarz: Obłaza - Skrzypek, Twardawa, Kasiński, Puda, Nawrocki, Jurasz, Cebula, Talaga, Boczkaja (71. Wyrobek), Krawczyk
Nie tak wyobrażali sobie piątkowy mecz zawodnicy i kibice Orła. Wicelider był zdecydowanym faworytem meczu z broniącym się przed spadkiem Garbarzem. Jeszcze raz jednak okazało się, że mecze z drużynami nastawionymi na obronę nie są łatwe. Na dodatek w 28. minucie Abel Salami dostał czerwoną kartkę za uderzenie Łukasza Pudy i przez godzinę miejscowi grali w dziesiątkę. W pierwszej połowie podopieczni Piotra Pierścionka wypracowali sobie mnóstwo sytuacji. Już po kwadransie gry powinni prowadzić po uderzeniu Nikodema Motyki. Piłka odbiła się od słupka, ale nie wpadła do siatki. Zawodnicy Orła przekonywali arbitra, że piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Bezskutecznie. Po godzinie gry gospodarze reklamowali zagranie ręką jednego z obrońców Garbarza, jednak gwizdek sędziego milczał. Groźnie uderzali Mariusz Suwaj, Damian Bodziony i Abel Salami. Po centrze w polu karnym z piłką minął się też skaczący do główki Paweł Stępień. Pierwszy strzał goście oddali dopiero w 55. minucie, a drugi w samej końcówce. Oba były niecelne. Po zmianie stron dominacja balinian nie miała już przełożenia na tak dużą liczbę okazji strzeleckich. Mimo trzech zmian dokonanych w ich szeregach po godzinie gry. Odnotować wypada groźny, ale niecelny strzał młodzieżowca Damiana Bodzionego oraz uderzenie głową, po którym golkiper gości Karol Obłaza przeniósł piłkę nad poprzeczką. Kibice wychodzący ze stadionu pomstowali na arbitra, który ich zdaniem wypaczył wynik. Mieli także pretensje do swoich zawodników, którzy mimo gry w osłabieniu powinni ten mecz wygrać.
Karpaty Siepraw - MKS Trzebinia-Siersza 1-0

Bartłomiej Gębala, Marek Oratowski