Komunikacja
Kiepska komunikacja w mieście
Mieszkańcom coraz trudniej dostać się do Krakowa. Kilka miesięcy temu ZK KM Chrzanów zmniejszył liczbę kursów na linii K. Od końca sierpnia z Libiąża odjeżdżają dziennie dwa minibusy w tym kierunku, ale one także mogą zniknąć.
Na kiepski stan komunikacji międzymiastowej zwrócili uwagę czytelnicy forum „Przełomu”. Internauta o nicku „LibiazCity” pisze: „Komunikacja publiczna, zamiast się polepszać, stopniowo się pogarsza. Nie wiadomo, jak do Krakowa dojechać bez przesiadki. Dla chcących się tam dostać z Libiąża pozostaje autobus linii K, który od kilku miesięcy ma siedem kursów w dni robocze (pierwszy o 5.33) oraz dwa minibusy, które z miasta wyruszają o godzinie 5.35 i 6.40. Ograniczenia na linii K to efekt oszczędności w ZK KM Chrzanów, podobnie jest z busami”.
- Od 23 sierpnia z Libiąża odjeżdżamy dwa razy dziennie. Przedtem było kilkanaście kursów. Nie opłacało nam się, bo często samochód jechał pusty aż do Chrzanowa. Musimy płacić w Krakowie za korzystanie z przystanków, tak samo w Chrzanowie i Libiążu. Miesięcznie to duże koszty - tłumaczy Dariusz Żelisko, właściciel firmy Pol-Bus.
Student z Libiąża Jarosław Pater uważa, że likwidacja kursów jest przedwczesna.
- W lecie mniej osób korzysta z komunikacji, trwają wakacje i urlopy. Od października pasażerów w minibusach by nie brakowało. Studenci zaczynają zajęcia, ludzie wracają do pracy - mówi.
Przez ograniczenie kursów utrudni się jego podróż do Krakowa. Jak będzie docierał na poranne zajęcia?
- Będę jeździł koleją, choć jest to mniej wygodne. Pociąg z dworca odjeżdża po piątej rano. Podróż zajmuje tyle czasu co busem, ale łatwiej było nim dotrzeć na uczelnię, bo zatrzymywał się na przystankach w mieście - mówi.
Co będzie, jeśli pasażerów w minibusach nie przybędzie?
- Ostatnie bezpośrednie połączenia z Krakowem zostaną zlikwidowane. Nie ma sensu utrzymywać nieopłacalnych połączeń - mówi Dariusz Żelisko.
Opisywane trudności komunikacyjne nie były znane burmistrzowi Jackowi Latce, który odmówił komentarza w tej sprawie, tłumacząc, że potrzebuje czasu, aby zapoznać się z sytuacją.
Maciej Kozicki
maciej.kozicki@przelom.pl
Przełom nr 38 (957) 22.09.2010