Nie masz konta? Zarejestruj się

Komunikacja

Nabrali wody w usta

05.06.2012 14:14 | 0 komentarzy | 1 995 odsłona | red
KOMUNIKACJA. Nie ma kary dla szefa związku komunikacyjnego. W wożeniu wnuczki służbowym busem jego przełożony na razie niczego niewłaściwego nie widzi.
0
Nabrali wody w usta
Lucjan Kraus, przewodniczący zgromadzenia Związku Komunalnego Komunikacja Międzygminna
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas


KOMUNIKACJA. Nie ma kary dla szefa związku komunikacyjnego. W wożeniu wnuczki służbowym busem jego przełożony na razie niczego niewłaściwego nie widzi.

- W statucie ZK KM nie dopatrzyłem się wzmianki o wykorzystywaniu służbowego auta. Temat do wyjaśnienia przekazałem naszej kancelarii prawnej - ucina Lucjan Kraus, przewodniczący zgromadzenia Związku Komunalnego Komunikacja Międzygminna.
Początkowo twierdził, że wykorzystywanie służbowego auta do celów prywatnych jest naganne. Dziś w postępowaniu Marka Dyszego, szefa zarządu ZK KM, nie widzi niczego niewłaściwego.

- Przecież zawoził wnuczkę do żłobka po drodze, jadąc do pracy - Kraus tłumaczy zachowanie kolegi.
Tematu nie drążą też pozostali radni, reprezentujący swoje gminy w związku. Nie dociekają, dlaczego Dyszy woził w nim wnuczkę i parkował samochód na parkingu przy swoim bloku, zamiast w garażu na dworcu.
- To Lucjan Kraus, jako pracodawca Marka Dyszego, musi rozwiązać sprawę i wyciągnąć wobec podwładnego ewentualne konsekwencje.

Osobiście uważam, że służbowego samochodu do celów prywatnych wykorzystywać nie wolno - mówi Andrzej Filipczak, przewodniczący komisji rewizyjnej ZK KM.

Przypomnijmy, że użytkownicy forum „Przełomu” widzieli kilka razy służbowego busa ZK KM, którym także po godzinach pracy związku jeździł Marek Dyszy. Początkowo szef Związku zapewniał, że auta nie wykorzystuje do celów prywatnych, a wyłącznie do służbowych. Dopiero gdy w busie sfotografowano zamontowany fotelik dziecięcy, przyznał, że zawoził nim wnuczkę do żłobka.

Chyba dla każdego jest jasne, że wykorzystywanie służbowego auta do prywatnych celów jest co najmniej nieetyczne. Tym bardziej, jeśli chodzi o busa utrzymywanego za nasze, publiczne pieniądze, bo ZK KM to nie prywatna firma. Dwa tygodnie temu wydawało się, że podobnie myśli też Lucjan Kraus, bo i dla niego wożenie wnuczki służbowym wozem, co przyznał publicznie, było naganne. Dziś, choć okoliczności się nie zmieniły, nie widzi w tym niczego złego. Nie wiadomo, czy zapomniał o swojej wcześniejszej obietnicy wyjaśnienia sprawy, czy też nagle uświadomił sobie, że Dyszy to nie tylko jego podwładny, ale przede wszystkim związkowy kolega.
Anna Jarguz
Przełom nr 21 (1042) 30.05.2012